Niemowlę z obrażeniami mózgu nadal jest w szpitalu w Zielonej Górze. Rodzice to lekarz i adwokatka. Ojciec był karany

Leszek Kalinowski
Wideo
od 12 lat
- Trzymiesięczny chłopczyk trafił do szpitala. Zatrzymani rodzice to lekarz i adwokatka. U dziecka stwierdzono obrażenia mózgu – poinformowała w piątek, 5 lipca prokurator Ewa Antonowicz podczas konferencji prasowej w zielonogórskiej prokuraturze. Po przesłuchaniu rodzice zostali zwolnieni do domu, mają zakaz zbliżania się do dzieci.

- W piątek, w godzinach porannych zatrzymano rodziców trzymiesięcznego chłopczyka, u którego stwierdzono ciężkie obrażenia mózgu – poinformowała na piątkowej konferencji prasowej prokurator Ewa Antonowicz.

Rozległe obrażenia mózgu u trzymiesięcznego chłopczyka

- Prokuratura Rejonowa w Zielonej Górze przeprowadziła czynności wspólnie z pracownikami socjalnymi, funkcjonariuszami policji oraz służbami medycznymi. Na wniosek prokuratury postępowanie opiekuńcze wszczął sąd w związku z uzyskaną opinią biegłego medycyny sądowej - przekazała dziennikarzom E. Antonowicz.

Jak wynika z opinii biegłego, u trzymiesięcznego dziecka stwierdzono rozległe obrażenia mózgu w postaci licznych obrażeń powodujących niedokrwienie mózgu oraz móżdżku. Stwierdzono także przekrwienie oka.

Prokurator wszczął śledztwo i w piątek, 5 lipca zatrzymano rodziców w związku z podejrzeniem spowodowania ciężkich obrażeń dziecka. Na wniosek prokuratury zostało podjęte postępowanie opiekuńcze. W trybie natychmiastowym sąd nakazał zabezpieczenie dzieci: zarówno trzymiesięcznego chłopca jak i jego 1,5-rocznej siostry. Obecnie prowadzone są czynności z ich udziałem. Z uwagi na dobro postępowania przygotowawczego wszystkie okoliczności sprawy nie mogą być przekazywane opinii publicznej.

Rodzice mieszkają w Zielonej Górze, matka jest adwokatką, ojciec - lekarzem

Prokurator Ewa Antonowicz dodaje, że postępowanie zostało zainicjowane w związku z zawiadomieniem pani kierownik intensywnej terapii dzieci z Centrum Zdrowia Matki i Dziecka w Zielonej Górze. Wskazała ona możliwość popełnienia przestępstwa - w jej ocenie tak ciężkie obrażenia u dziecka były wynikiem działania osób trzecich.

W związku z tym zawiadomieniem prokuratura wszczęła śledztwo, przeprowadziła wnikliwe postępowanie dowodowe, w szczególności zabezpieczyła dokumentację medyczną zarówno ze szpitala w Zielonej Górze jak i ośrodka w Poznaniu. Uzyskała opinię biegłego, która dała podstawy do wszczęcia zarówno postępowania opiekuńczego, jak i zatrzymania rodziców.
Rodzice to osoby wykształcone (35-latka i 37-latek), mieszkające w Zielonej Górze. Ojciec jest lekarzem, matka - adwokatką.

Dziecko mogło być bite od dawna

- Dziecko w czerwcu zostało przywiezione przez ojca do zielonogórskiego szpitala w związku z zatrzymaniem krążenia. I po przeprowadzeniu serii badań kierowniczka intensywnej terapii złożyła zawiadomienie, wykluczając wszelkie okoliczności chorobowe, które mogłyby skutkować zatrzymaniem krążenia, a także powstaniem obrażeń w mózgu– mówi Ewa Antonowicz. I dodaje: - Jak wynika z opinii biegłego, a także lekarzy, którzy zajmowali się tym dzieckiem, zarówno w szpitalu w Zielonej Górze jak i Poznaniu, u chłopczyka stwierdzono liczne obrażenia mózgu, spowodowane na przestrzeni kilku tygodni. Dziecko ma trzy miesiące, więc prokuratura w chwili obecnej podejrzewa, że takie obrażenia mogły powstać już od pierwszych dni jego życia.

Zewnętrznych obrażeń nie było

Prokuratura zleciła przeprowadzenie badań diagnostycznych zarówno u chłopca jak i jego siostry.

- Ta sprawa jest o tyle delikatna, że u trzymiesięcznego dziecka nie były widoczne zewnętrzne obrażenia ciała. Dlatego też lekarka zawiadomiła prokuraturę dopiero wtedy, gdy otrzymane przez nią wyniki badań wykluczały istnienie różnych związków chorobowych. Dopiero po uzyskaniu opinii prokuratura mogła dokonać czynności z rodzicami i skoordynować wszystkie działania, zarówno zatrzymania rodziców jak i zabezpieczenia dzieci - informuje prokurator Antonowicz.

Biegły stwierdził zespół dziecka potrząsanego – jest to szereg czynności intensywnego potrząsania dzieckiem z taką siłą, że dochodzi do obrażeń mózgu. I tu przyjęto, że te zachowania miały miejsce od momentu jego urodzenia.

Pani prokurator dodaje, że zespół dziecka potrząsanego jest nie do wykrycia i to przez wiele lat. Powód? Brak możliwości pełnej diagnostyki.

- Tutaj bardzo dobre działania ze strony szpitala, przede wszystkim podjęcie tej diagnostyki w zakresie tomografii komputerowej mózgu i zlokalizowania tych obrażeń, a także uzyskanie informacji, że te obrażenia powstały w dłuższym czasie, że to nie było jednorazowe wstrząsanie, pozwoliły na dalsze działania - podkreśla rzeczniczka zielonogórskiej prokuratury.

Obecnie nie ma informacji, aby miało dochodzić do agresji ze strony rodziców w stosunku do 1,5-rocznej córki. Ale prokurator zleciła wykonanie badań diagnostycznych, aby wykluczyć wszystkie okoliczności.

Jak dodaje E. Antonowicz - na wniosek prokuratury, sąd, opieka medyczna, zadziałały natychmiastowo. Dlatego że po wydaniu postanowienia niezwłocznie dokonano tych czynności.

Kiedy i jakie zarzuty mogą usłyszeć rodzice? Za wcześnie o tym mówić.

- Trwają czynności z udziałem zatrzymanych. Jeżeli będzie taka decyzja w stosunku do tych osób, to poinformujemy o tym media – mówiła w piętek pani prokurator.

Rodzice trafili pod dozór policyjny, mają zakaz zbliżania się do dzieci

W piątek były prowadzone czynności prokuratorskie. Rodzice dziecka zostali przesłuchani. Postawiono im zarzuty znęcania się nad dzieckiem i spowodowania ciężkich obrażeń. To kara zagrożona więzieniem od trzech lat, co oznacza, że sąd nie może orzec kary w zawieszeniu.

- Złożyli wyjaśnienia. Nie przyznają się do stawianych im zarzutów – powiedziała w sobotę prokurator Ewa Antonowicz.

Wobec podejrzanych zastosowano poręczenia majątkowe w kwocie 200 tys. zł. Oboje trafili pod policyjne dozory. Oznacza to, muszą stawiać się w wyznaczonych dniach w komendzie policji.

- Oboje dostali również zakaz opuszczania kraju oraz zakaz zbliżania się do dzieci oraz świadków – powiedziała prokurator Antonowicz.

Prokuratura nie zdradza treści zeznań rodziców dziecka. - Złożyli wyjaśnienia wskazujące na to, jak doszło do obrażeń dziecka – powiedział PAP mecenas Łukasz Cieślak, pełnomocnik rodziców.

Ojciec dziecka był karany

Jak przekazała rzeczniczka prokuratury, że ojciec dzieci był dwukrotnie karany: za posiadanie środków odurzających, oraz wystawianie fałszywych recept.

Z informacji przekazanych przez prokuraturę wynika, że stan niemowlęcia jest dobry. Prokuratura dodatkowe badania chłopczyka oraz jego siostry.

Chłopczyk nadal przebywa w zielonogórskim szpitalu

W poniedziałek, 8 lipca pojawiły się w sieci informacje, że dziecko wyszło już ze szpitala i przebywa w rodzinie zastępczej. Zapytaliśmy o to w Szpitalu Uniwersyteckim w Zielonej Górze.

- Chłopiec nadal przebywa w szpitalu celem konsultacji neurologicznej, okulistycznej i pediatrycznej - poinformowała nas Sylwia Malcher-Nowak, rzecznik prasowy Szpitala Uniwersyteckiego imienia Karola Marcinkowskiego w Zielonej Górze.

Coraz więcej takich przypadków

Przypomnijmy, że w połowie czerwca do gorzowskiego szpitala trafił dwutygodniowy noworodek. Dziecko miało krwiaki na głowie oraz odklejoną siatkówką oka. Obrażenia były na tyle poważne, że chłopiec musiał być reanimowany. Jego stan był krytyczny. Kolejnego dnia lecznica poinformowała, że życia niemowlaka nie udało się uratować.

Szpital o swoich podejrzeniach, że mogło dojść do przemocy domowej, powiadomił policję. Sprawą zajęła się też prokuratura. Zatrzymano rodziców niemowlaka (25 i 27 lat) oraz jego babcię (58 lat).

Na początku kwietnia informowaliśmy o śmierci noworodka, który w bardzo złym stanie trafił do gorzowskiej lecznicy. Dziecko nie miało żadnych zewnętrznych śladów, jednak badania wykazały poważne obrażenia wewnętrzne głowy. Maluszek wymagał specjalistycznej opieki neurochirurgicznej, podjęto więc decyzję o przetransportowaniu go do jednego z poznańskich szpitali. Chłopczyk walczył tam o życie przez ponad tydzień. Niestety, mimo starań lekarzy zmarł. Śledztwo wykazało, że do śmierci noworodka doprowadziła matka. Wina ojca polega na braku reakcji na przemoc i nieudzieleniu pomocy dziecku.

O specjalnym spotkaniu poświęconych przemocy, wojewoda lubuski Marek Cebula podkreślał, że zjawisko w regionie się nasila i zwiększa się liczba aktów agresji. Należy więc pilnie podjąć dodatkowe działania, by zapobiegać tego typu wydarzeniom i reagować na wszelkie przejawy agresji.

- W zeszłym roku aż o 32 proc. nastąpił wzrost sporządzanych przez przedstawicieli pomocy społecznej formularzy niebieskiej karty – mówił na spotkaniu Marek Cebula. - W całym Lubuskiem było założonych 2.740 kart, z czego 1.899 założonych przez policję. To pokazuje skalę zjawiska.

Mówił też, że w zeszłym roku o 11 proc. wzrosła liczba osób, które są poddawane przemocy, a liczba dzieci pokrzywdzonych wyniosła 420.

Przeczytaj także:

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl