Pod koniec ubiegłego tygodnia do Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie zgłosili się rodzice z malutkim synkiem. Obrażenia, jakie lekarze stwierdzili podczas badania, skłoniły szpital do zawiadomienia organów ścigania. Rodzice - Ewa L. oraz Marcin L. – zostali zatrzymani przez funkcjonariuszy Komendy Miejskiej Policji w Krośnie, ze względu na uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa.
- Lekarz stwierdził kategorycznie, że obrażenia nie powstały w sposób przypadkowy, a były wynikiem umyślnego działania - informuje Zbigniew Piskozub, prokurator rejonowy w Krośnie.
Jak wynika z wstępnej opinii biegłego medyka, chłopczyk ma obrażenia głowy (krwiaki przymózgowe) oraz kończyn (złamania kości promiennej obu rączek). Wstępnie zakwalifikowane zostały z art. 157 par. 1 k.k. (spowodowanie tzw średniego uszczerbku na zdrowiu).
- Według lekarza powstały one najprawdopodobniej w wyniku szarpania niemowlaka - mówi prokurator Piskuzub.
Prokuratura wszczęła śledztwo
Ewa L. i Marcin L. usłyszeli zarzuty popełnienia przestępstwa z artykułu 207 paragraf 1a k.k., czyli znęcania się nad osobą nieporadną ze względu na wiek.
- Co istotne, działali w warunkach powrotu do przestępstwa. Wcześniej byli już karani za znęcanie się nad dziećmi – informuje prokurator Zbigniew Piskozub.
Krośnieńska prokuratura wystąpiła do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie kobiety i mężczyzny. Sąd ten wniosek uwzględnił. Ewa L. i Marcin L. Zostali aresztowani na trzy miesiące.
Ewa L. ma 27 lat. Marcin L. – 36 lat. Mieszkają w Krośnie. Kobieta jest w zaawansowanej ciąży. Para ma też starsze dziecko.
- Po zatrzymaniu rodziców zostało przekazane do rodziny zastępczej - informuje prokurator Piskuzub.
Prokuratura Rejonowa w Krośnie w poniedziałek (24 lutego) wszczęła śledztwo w tej sprawie.
- Trwają czynności procesowe. Zaplanowane są m.in. przesłuchania kuratorów, którzy sprawowali nadzór nad tą rodziną. Będziemy też chcieli uzyskać specjalistyczną opinię w zakresie nie tylko stopnia i charakteru obrażeń, ale przede wszystkim mechanizmu ich powstania - dodaje prokurator Zbigniew Piskozub.