- Sytuacja jest dramatyczna - alarmuje Anna Bilecka z gdańskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą. - Każdy dzień zaniechania skraca życie Madzi! Przebywanie w takich warunkach to powolna śmierć!
Madzia została podwójnie skrzywdzona przez los. - Kiedy byłam z nią w ciąży, okazało się, że mąż choruje na białaczkę - mówi Anna Sojka. - Nie zobaczył wyczekiwanego dziecka, zmarł przed jej narodzeniem. Niedługo potem dotknął naszą rodzinę kolejny cios - okazało się, że Madzia cierpi na ciężką, genetyczną chorobę układu oddechowego.
Rodzina zajmuje przerobiony ze stajni 9-metrowy pokój w domu zbudowanym jeszcze przez pradziadków pani Anny. Ogromnie zawilgocony, absolutnie nienadający się dla chorego dziecka.
Dr Maria Trawińska-Bartnicka z Poradni Leczenia Mukowiscydozy w Gdańsku wyjaśnia, że warunki mieszkaniowe Madzi są wyjątkowo niebezpieczne dla życia dwulatki. - W takiej sytuacji występuje duża podatność na możliwość alergizacji przez grzyby, komplikuje to też poważnie możliwość leczenia - tłumaczy lekarz. - Nie można jej też ochronić przed groźnymi przy tej chorobie infekcjami.
- Przed rokiem wystąpiliśmy do władz Starogardu o przyznanie tej rodzinie lokalu zastępczego - mówi Anna Bilecka. - Okazało się, że będzie to możliwe najwcześniej za cztery lata. A tyle Madzia nie może czekać.
Pani Sojka już szukała lokalu na wynajem - najtańszy, bez opłat, to 750 zł miesięcznie. Dochody Anny wynoszą 1500 zł, tylko na leki dla Madzi trzeba wydać co najmniej 500 zł. Na życie zostałoby jej... 200 zł. - Enzym kreon, który przy tej chorobie jest tak niezbędny jak insulina dla cukrzyka, nie jest refundowany przez państwo - mówi dr Trawińska-Bartnicka. - Podobnie jest z innymi lekami.
Jesli chcesz pomóc rodzinie Madzi, możesz wpłacić pieniądze na specjalnie utworzone konto. CZYTAJ WIĘCEJ TU >>>
W 2014 roku rodzinę zakwalifikowano do „wykazu osób oczekujących na mieszkania socjalne”. Tymczasem społeczna komisja mieszkaniowa na liście na rok 2016 ujęła dopiero te rodziny, których wnioski zakwalifikowano w 2010 roku oraz wnioski rodzin z wcześniejszych lat. Oznacza to, że rodzina poczeka na mieszkanie kilka lat! Dziecko nie ma tyle czasu.
Urzędnicy radzą, aby kobieta sama wynajęła mieszkanie, które kwalifikowałaby rodzinę do dodatku mieszkaniowego.
Pytamy o kwotę dodatku, na jaką mogłaby liczyć kobieta. - Konkretnej kwoty dziś nie możemy podać. To zależy między innymi od tego, jakie dokładnie mieszkanie wynajmie pani Anna i jaki będzie jej dochód - twierdzi Elżbieta Lokś, zastępca dyrektora ds. pomocy środowiskowej i instytucjonalnej MOPS.
- Może znajdzie się ktoś, kto chciałby za niewielkie pieniądze wynająć lub udostępnić mieszkanie tej rodzinie, choćby czasowo, by Madzia święta spędziła w bezpiecznym domu - pyta Anna Bilecka.
Czytaj również: 13-latka mieszka w ruderze środku lasu w Gdyni. Znalazła się pomoc dla Weroniki!