Prawdziwe niebezpieczeństwa czyhające na dzieci w internecie czają się nie tylko na facebooku.
Czytaj także:
Alkohol, trawa i seks, czyli świat nastolatka w sieci
Poznajmy-sie.frix.pl. „Cześć, jestem Ania, mam 13 lat. Szukam chłopaka. Jaka jestem? Seksowna!xD Lubię rozmawiać o seksie, ale bez przesady.” Poniżej numer telefonu i zdjęcie dziewczynki z ustami wydętymi w charakterystyczny „dziubek”. Pod ogłoszeniem po chwili pojawia się komentarz: „Nie dzwońcie, żartowałam! Wygłupiam się z koleżanką”. „No przestańcie!”
Strona omegle.com, dzięki której łączymy się z anonimowym, wylosowanym dla nas użytkownikiem. Możemy rozmawiać z nim na czacie lub przez kamerę internetową. Strona jest owiana złą sławą – wielu jej użytkowników to prezentujący do kamer genitalia dojrzali mężczyźni.
Wchodzę na stronę. Zaczynam rozmowę z wylosowanym nieznajomym. Moją rozmówczynią okazuje się być 12-letnia Natalia. Przedstawiam się jako osiemnastoletni chłopak. Natalia z niezwykłą szczerością odpowiada na każde zadane przeze mnie pytanie. Sama nie zadaje ich wcale. W końcu pytam, czy jest ładna. „Wydaje mi się, że nie. Chcesz zobaczyć?” – proponuje sama, i nie czekając na odpowiedź przesyła mi link do swojego konta na facebooku. Poznaję jej imię, nazwisko, przybliżony adres. Na zdjęciach wcale nie widnieje wymalowana, pewna siebie gimnazjalistka – tak jak zwykliśmy wyobrażać sobie nastolatki z czatów. Natalia to „szara mysz” z nadwagą. Jej rodzicom z pewnością nie przychodzi do głowy, że dziewczynka, szukając akceptacji, udostępnia zupełnie obcym ludziom swoje dane.
16-latek kupi alkohol bez żadnego problemu
Przed stroną omegle.com ostrzegają portale zajmujące się bezpieczeństwem dzieci w sieci na całym świecie. Bo, jak mówi hasło realizowanej od 2004 roku kampanii medialnej Fundacji Dzieci Niczyje, „Nigdy nie wiadomo, kto jest po drugiej stronie”.
– Podobnych, groźnych dla dzieci stron w internecie jest wiele. W Polsce szczególnie popularne są obcych6.pl czy czatruletka.pl, działające na identycznej zasadzie co omegle.com – mówi Magdalena Wróblewska z Fundacji Dzieci Niczyje, która prowadzi telefon zaufania dla dzieci i rodziców. – Dzieci nie mają umiaru, udostępniają swoje dane bez zastanowienia. Opamiętanie przychodzi zazwyczaj dopiero wtedy, kiedy już stanie się coś złego.
A stać się może wiele...
– Po udostępnieniu numeru telefonu w sieci narażamy się na cyberprzemoc: – uporczywe nękanie telefonami, zasypywanie skrzynki smsami z wulgarnymi zdjęciami. Przesłanie nieznajomemu swojego zdjęcia może skończyć się odnalezieniem go później na portalu z ogłoszeniami erotycznymi. W skrajnych przypadkach nieznajomy może pojawić się pod szkołą dziecka – ostrzega Filip Grzegorzewski z Komendy Miejskiej w Poznaniu, który w swojej karierze miał do czynienia z wieloma podobnymi przypadkami.
Gdy już dojdzie do najgorszego, usunięcie raz pozostawionych w internecie danych może być niezwykle trudne. Wykasować je może bowiem tylko administrator strony. A dotarcie do niego często graniczy z cudem.
– Coraz częściej dzwonią do nas dzieci, które udostępniły swoje dane w internecie. Boją się poprosić o pomoc rodziców, a administrator nie odpowiada na ich wiadomości. Pomagamy im wtedy do niego dotrzeć. Zdarzają się też przypadki dzieci, które swoim zachowaniem w internecie nieświadomie sprowokowały próby uwiedzenia ich przez dorosłych. Niektóre historie są naprawdę przejmujące – mówi Magdalena Wróblewska.
Filip Grzegorzewski: – Zdarza się, że treści są usuwane z internetu dopiero na polecenie sądu. Jednak taka procedura trwa, i zanim to się stanie, dziecko przeżywa emocjonalny koszmar.
Specjaliści mówią, że podstawą jest rozmowa z dzieckiem. Spokojna, przedstawiająca skutki lekkomyślnego zachowania w sieci. Zasięgnąć porady o bezpieczeństwie w internecie czy zgłosić się po pomoc można pod bezpłatnym telefonem zaufania 0-800-100-100 lub na stronie www.helpline.org.pl