O historii Władysława Łasia chętnie opowiadają pracownicy kancelarii reprezentującej jego, mieszkające dziś na Kociewiu dzieci. Jak słyszymy, w 1939 roku pod Lublinem walczył z Niemcami, a w 1943 roku na Podhalu, przyłączył się do niepodległościowego oddziału partyzanckiego Batalionów Chłopskich pod dowództwem Józefa Kurasia ps. „Ogień”, u boku którego walczył też w Zgrupowaniu Partyzanckim „Błyskawica”, skupiającym byłych żołnierzy Armii Krajowej, by następnie wspierać m.in. poprzez organizację noclegów i pożywienia, złożony z b. podkomendnych Kurasia oddział „Wiarusy”. Ujawnił się po ogłoszeniu amnestii przez komunistyczne władze, ale cała sytuacja okazała się pułapką, która oznaczała dla niego brutalne śledztwo i wieloletnie więzienie, co przypłacił zdrowiem. Zmarł, właśnie na Kociewiu, w kwietniu 1985 roku. Rehabilitacji i unieważnienia skazującego wyroku doczekał się dopiero ponad 30 lat po śmierci.
We wtorek Sąd Okręgowy w Gdańsku rozpatrywał sprawę wytoczoną Skarbowi Państwa przez czterech synów i córkę Władysława Łasia, którzy domagają się 10 milionów złotych.
Rozprawa trwała zaledwie kilka minut bowiem sędzia Magdalena Kierszka wskazała na konieczność uzupełnienia dokumentacji i zdecydowała się termin rozpatrywania odroczyć o miesiąc.
Reprezentująca Skarb Państwa prokurator nie zdecydowała się by zabrać głos w rozmowie z dziennikarzami. Chętnie komentarza udzieliła zaś pełnomocniczka dzieci „żołnierza wyklętego”.
Pomijając fakt, że chodzi o tak długi okres więzienia, mamy do czynienia z maltretowaniem, torturami, bardzo niegodnym i niehumanitarnym traktowaniem osoby. Ówczesne organy bezpieczeństwa zdruzgotały zdrowie Władysława Łasia.
- Nasz wniosek wynika z postanowienia z 2018 roku, w którym Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał nieważność wyroku wobec Władysława Łasia, a więc fakt, że jego ponad 5-letnie uwięzienia, a właściwie 1860 dni pozbawienia wolności było niesłuszne. To z kolei powoduje, że przysługują z tego tytułu roszczenia odszkodowawcze. Pomijając fakt, że chodzi o tak długi okres więzienia, mamy do czynienia z maltretowaniem, torturami, bardzo niegodnym i niehumanitarnym traktowaniem osoby. Ówczesne organy bezpieczeństwa zdruzgotały zdrowie Władysława Łasia. Po opuszczeniu zakładów karnego jeszcze przez 5 lat był pozbawiony praw publicznych i obywatelskich praw honorowych. To oznacza, że był skazany na totalną banicję, także zawodową i nie mógł zapewnić bytu rodzinie. Właściwie do końca swoich dni był traktowany jak bandyta, osoba skazana, pozbawiona godności i honoru, pomimo tego, że decyzje jakie podejmował i to, o co walczył było chlubne i szlachetne – tłumaczy radca prawna Anna Bufnal.
My nie występujemy o 50 czy 100 milionów złotych, ale o w miarę godną kwotę, która nie będzie splunięciem w twarz i kolejnym dyshonorem.
Dopytywana zaś o finansowy wymiar rekompensaty, która pochodzić ma z publicznych pieniędzy, w kontekście burzliwej historii Polski, w której na przestrzeni ostatnich niespełna 80 lat „represjonowanymi” można by zapewne nazwać dziesiątki tysięcy osób i ich rodzin tłumaczy:
- Pewnie w każdym kraju są osoby, które w sposób odważny i lojalny były represjonowane za swoją odważną i niezłomną postawę. Możemy sobie zadać pytanie: jak takie osoby są honorowane w innych krajach i jak ich krzywdy są rekompensowane? Jakie kwoty zasądzane są w Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych, gdzie wczoraj za to, że komoda upadła zabijając dziecko przyznano 46 milionów dolarów odszkodowania. Jest potworna krzywda i strata – dziecko zostało pozbawione życia i teraz pytanie czy życie osoby, która w imię swoich ideałów i tego, w co wierzy jest mniej warte? My nie występujemy o 50 czy 100 milionów złotych, ale o w miarę godną kwotę, która nie będzie splunięciem w twarz i kolejnym dyshonorem. Pamiętajmy, że walka to często poświęcenie całej rodziny, która latami dźwiga brzemię „ojca bandyty”, a dzieci nie mają szans na wychowanie w takich warunkach i dobrobycie jak rówieśnicy.
POLECAMY w SERWISIE DZIENNIKBALTYCKI.PL:
