Najpierw przez 40 sekund filmowałam posłów na Wiejskiej. Potem chciałam nagrać Stefana Niesiołowskiego. Wcale nie chodziłam za nim wcześniej po terytorium parlamentu. Nie byliśmy razem na balu, ja nie prosiłam go do tańca, żeby grzecznie odejść. Wykonywałam swój obowiązek dziennikarski. A poseł Niesiołowski zareagował agresywnie, bo usłyszał moje nazwisko. Nie wsadzałam mu do nosa kamery, on sam blisko podszedł - opisuje "Polsce" całe zajście ze Stefanem Niesiołowskim Ewa Stankiewicz, dziennikarka, reżyser i scenarzystka filmowa. Jest radykalna w swych poglądach, dosadna w przekazie. Ma zwolenników i wrogów.
Ukończyła reżyserię w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej w Łodzi oraz polonistykę na Uniwersytecie Wrocławskim. Jest autorką nagradzanych reportaży telewizyjnych i radiowych. Film "Dotknij mnie", wyreżyserowany wraz z Anną Jadowską i zrealizowany na podstawie napisanego wspólnie scenariusza, uzyskał w 2003 r. nagrodę główną w Konkursie Polskiego Filmu Niezależnego na 28. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. W 2008 r. za film "Trzech kumpli", zrealizowany wraz z Anną Ferens, opowiadający o trzech przyjaciołach z młodości: Bronisławie Wildsteinie, Stanisławie Pyjasie i Lesławie Maleszce, Ewa Stankiewicz otrzymała m.in. Nagrodę Główną Wolności Słowa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Jest założycielką i prezes Fundacji "Dobrze, że jesteś" pomagającej osobom ciężko chorym i umierającym oraz prezesem stowarzyszenia Solidarni 2010. Publikuje m.in. w "Rzeczpospolitej" i "Gazecie Polskiej Codziennie".
Stankiewicz: Poseł Stefan Niesiołowski wyżywał się na mnie na oczach partyjnych kolegów i to rzeczywiście można nazwać nękaniem
O Ewie Stankiewicz bardzo głośno zrobiło się po katastrofie smoleńskiej, kiedy TVP wyemitowała nakręcony przez nią wspólnie z Janem Pospieszalskim film dokumentalny będący zapisem rozmów z ludźmi gromadzącymi się przed Pałacem Prezydenckim tuż po tragedii z 10 kwietnia 2010 r.
Film wywołał wiele kontrowersji. Krytycy zarzucali mu brak obiektywizmu, nakierowywanie rozmówców na konkretne tezy, wytykano mu także udział zawodowych aktorów. Twórcy jednak przekonywali, że film jest zapisem emocji panujących w tamtych dniach na Krakowskim Przedmieściu. A te sięgały zenitu. Na tym jednak reżyserka nie poprzestała.
Wraz z Janem Pospieszalskim nakręciła także film "Krzyż", będący kontynuacją "Solidarnych 2010", opowiadający o sporze o drewniany krzyż ustawiony po katastrofie smoleńskiej przed Pałacem Prezydenckim, którego miejsca konsekwentnie broniła. Przed Pałacem Prezydenckim został też postawiony słynny namiot Solidarnych 2010.
Stankiewicz zaangażowała się również w akcję domagającą się udostępnienia telewizji Trwam miejsca na cyfrowym multipleksie. Brała udział w marszach w obronie telewizji Trwam.
I zapewne te wszystkie informacje spowodowały, że temperamentny Stefan Niesiołowski podszedł do dziennikarki z uprzedzeniem. Jego zachowanie w nieoficjalnych i czasem też oficjalnych rozmowach ostro krytykują partyjni koledzy.
(...)
Zdaniem medioznawców zarówno poseł, jak i dziennikarka zachowali się niewłaściwe. - Cały ten incydent był żenujący. Jeśli ktoś odmawia wypowiedzi przed kamerą czy mikrofonem, to nie można uparcie nalegać, by zmienił zdanie. W takim wypadku redaktor Stankiewicz powinna była ustąpić. Nie można w ten sposób się zachowywać - tłumaczyła była przewodnicząca Rady Etyki Mediów Magdalena Bajer. Nie wszyscy jednak podzielają jej zdanie. Zachowania dziennikarki broni medioznawca Wiesław Godzic.
- Uważam, że to, co zrobiła i jak się zachowała pani Stankiewicz, mieści się w granicach zachowania dociekliwej dziennikarki. Nie zmienia to faktu, że zaprezentowała dziennikarstwo w stylu paparazzi wideo. Ja bym tu większą część winy sytuował jednak po stronie posła Niesiołowskiego, który powinien wiedzieć, że nie można dać się sprowokować - ocenił prof. Wiesław Godzic. Stawia tezę, że z upływem lat media na tyle się zmieniły, że reporterzy musieli się dostosować do nowego sposobu zdobywania informacji. A ten może szokować polityków i opinię publiczną.
Jego zdaniem dziennikarz ma prawo do bycia nieustępliwym, nawet przekraczania pewnych norm w imieniu obywateli. Wszystko dla dotarcia do prawdy.
- Żyjemy w świecie, który domaga się otwartości. Niesiołowski, może ze względu na swój wiek, nie rozumie kultury, w jakiej żyje - twierdzi Godzic. Czy zrozumiała ją Ewa Stankiewicz?
Cały tekst przeczytasz w weekendowym wydaniu dziennika "Polska" lub w serwisie prasa24.pl