Po raz pierwszy w historii NBA te same dwie drużyny spotkały się po raz czwarty z rzędu w finałach NBA. Dodatkowo są to ósme finały z rzędu dla LeBrona Jamesa. W pierwszej odsłonie serii lepsi okazali się mistrzowie z Oakland.
Przed meczem nikt nie dawał większych szans drużynie z Cleveland. Jednak początek spotkania należał do nich. Chwilę grozy przeżyła ekipa Warriors, kiedy w pierwszej kwarcie parkiet musiał opuścić Klay Thompson po zderzeniu z JR Smithem.
Na cztery sekundy przed końcem spotkania na linii osobistych stanął rozgrywający Cavs George Hill przy stanie 107:106 dla gospodarzy. Hill trafił tylko jeden z rzutów wolnych, ale piłkę udało się jeszcze zebrać Smithowi, który następnie w niewyjaśniony sposób zaczął uciekać z piłką zamiast oddać rzut, tak jakby myślał, że jego zespół prowadzi.
W dogrywce Warriors szybko odskoczyli rywalom wygrywając decydującą odsłonę 17:7 i mecz 124:114.
Na nic zdały się heroiczne wyczyny LeBrona Jamesa, który zdobył aż 51 punktów, 8 zbiórek i 8 asyst, a 21 punktów i 14 zbiórek dołożył Kevin Love.
Dla Warriors najlepszym zawodnikiem był Steph Curry, który zanotował 29 punktów, 6 zbiórek i 9 asyst. Kevin Durant dołożył 26 "oczek", a Thompson 24.
Cavaliers byli w stanie wytrzymać przez większość meczu z mistrzami NBA dzięki fenomenalnej grze na deskach rywala zbierając aż 18 piłek. Gorzej jednak było u nich ze skutecznością, szczególnie zza łuku, gdzie trafili tylko 10 z 36 rzutów.
Drugi mecz serii odbędzie się w nocy z niedzielę na poniedziałek o 2:00 czasu polskiego. Transmisja w Canal Plus Sport.