Prokurator Tadeusz Cebo podał w rozmowie z nami, że już dzisiaj, podczas przesłuchania Filip M. częściowo przyznał się do stawianych mu zarzutów.
Z relacji mundurowych wynika, ze 26-letni gorliczanin zemdlał zaraz po tym, jak policjanci dotarli najpierw do uprawy konopi indyjskich i suszu, przygotowanego do dystrybucji, nielegalnej broni, którą miał w domu, dziczyzny i osiemnastu głów koziołków (samców sarny) w domowej zamrażarce.
Najpierw zabrany został do gorlickiego szpitala, gdzie przebywał do niedzieli. Zaraz po wypisaniu, został zatrzymany. Jutro stanie przed sądem, który rozpatrywał będzie wniosek prokuratury o areszt tymczasowy.
Przypominamy, śledczy najpierw natrafili na uprawę 47 krzewów konopi indyjskich. Po wytypowaniu właściciela zaczęło się przeszukiwanie domu, w którym mieszka Filip M.
Szybko okazało się, że młody mężczyzna ma jeszcze pięć ściętych części krzewów, przygotowanych do suszenia.
- Znaleźliśmy również broń długą i pięć sztuk amunicji, na które 26-latek nie miał pozwolenia – mówi aspirant sztabowy Grzegorz Szczepanek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach.
Co więcej broń wyposażona była w tłumik. Mundurowi znaleźli jeszcze 18 zamrożonych głów koziołków i około 50 kilogramów dziczyzny.
Mężczyźnie grozi do 8 lat pozbawienia wolności.
