Głośne "Puchar jest nasz!" po meczu Legii z Lechem. Wojskowi nie chcieli zatrzymać się w mix zonie
Po triumfie w finale Pucharu Polski piłkarze Legii Warszawa opuścili Stadion Narodowy w znakomitych nastrojach. Nie chcieli jednak rozmawiać z dziennikarzami, a przez mix zone przeszli bez zatrzymywania się, krzycząc "Puchar jest nasz!".
Legia Warszawa pokonała Lecha Poznań w finale Pucharu Polski na Stadionie Narodowym 2:1. Dla stołecznego klubu to 17. takie trofeum w historii.
Tak się złożyło, że finał Pucharu Polski był dla Tomasza Jodłowca 100. meczem w barwach Legii. Meczem, który miał być świętem polskiego futbolu, a którego 29-letni pomocnik nie zaczął dobrze. Sprawiał wrażenie ospałego, nie nadążał za lechitami. Kulminacja dramatu nastąpiła w 20. minucie, gdy po rzucie rożnym skierował piłkę do własnej bramki. Po golu minęła ledwie minuta, a Lech mógł prowadzenie podwyższyć. Na piłce poślizgnął się Jakub Rzeźniczak, przejął ją Zaur Sadajew i był sam na sam z Duszanem Kuciakiem. Słowacki bramkarz obronił jednak strzał poznaniaka.
To było też podsumowanie słabej gry legionistów. Można mówić o kontrolowaniu meczu, ale akurat nie tego sobotniego. Trudno nie odnieść wrażenia, że odkąd do Chin odszedł Miroslav Radović, to zespół ma jedynie przebłyski. Rzadko gra tak szybko jak jesienią, ma problemy, by zaskoczyć rywala. Można zwalać też na murawę, która była w kiepskim stanie, z niektórych miejscach maksymalnie zużyta, ale bez przesady.
Wprawdzie zaczęło się efektownie, ale głównie dzięki oprawom obu drużyn. Zza każdej z bramek Lecha i Legię dopingowało mniej więcej po dziesięć tys. fanów. Ci z Warszawy koło południa zebrali się przy Łazienkowskiej i stamtąd m.in. przez Most Poniatowskiego przeszli na Stadion Narodowy. Poznaniacy natomiast przyjechali ośmioma pociągami. Gdy szliśmy na stadion jeszcze przed południem, stacja Warszawa-Stadion była obstawiony służbami prewencji. Nawet podczas mistrzostw Europy trzy lata temu nie było tyle policji, co podczas starcia Lecha z Legią. Bezpiecznie było nawet w przejściu na trybunę prasową. - Zabezpieczamy każde możliwe przejście, którym kibice mogą próbować się przedostać - rzucił uzbrojony po zęby funkcjonariusz. Na zapobieganiu się skończyło. On i reszta nie musieli się wysilać (piszemy to w momencie zakończenia meczu). Jeśli pojawiły się jakieś problemy, to kibice rozwiązywali je we własnym gronie.
Dziewięć minut po stracie gola drużyna Henninga Berga wyrównała. Dośrodkowanie z rzutu rożnego Tomasza Brzyskiego wykorzystał... Jodłowiec. Od tego momentu Legia jakby zaczęła grać lepiej. Norweski trener doszedł do wniosku, że przekombinował ze zmianami. Do składu wrócił Ondrej Duda, który nie grał w trzech ostatnich meczach T-Mobile Ekstraklasy za czerwoną kartkę w spotkaniu z Lechią w Gdańsku. Berg koniecznie chciał, by Słowak zagrał, ale podobnie myślał o bardzo dobrze zastępującego go Guilherme. Efektem tego na ławce usiadł Michał Żyro, a na skrzydle zagrał Brazylijczyk.
Pomysł - delikatnie mówiąc - wypadł słabo. Jeszcze w pierwszej połowie Berg zdjął Guilherme i wpuścił 22-letniego skrzydłowego. Na efekty trzeba było czekać do drugiej części gry. Przed przerwą legioniści stworzyli zaledwie dwie niezłe sytuacje bramkowe. Ich strzały można było policzyć na jednej ręki, o celnych nie ma co wspominać. To Lech atakował częściej. Miał tyle szans do zdobycia bramki, ile czasem nie ma przez kilka spotkań w lidze.
Role odwróciły się w drugiej połowie. To lechici mieli problemy, a akcje zespołu Bera były bardziej płynne. Gola na 2:1 strzelił Saganowski. Kto zagra na ataku było jednym z głównych pytań kibiców Legii przed meczem. - Saganowski czy Sa? Może zagrają razem? Nie wykluczam takiej możliwości. Ale gdybym zdradził, kto zagra, byłoby to z mojej strony nieprofesjonalne. Wszystkiego dowiecie się przed meczem - wymijająco dzień wcześniej odparł Berg. Nie dał po sobie poznać, że coś jest nie tak. Dopiero półtorej godziny przed meczem wyszło na jaw, że portugalski napastnik jest kontuzjowany (podobnie jak Dominik Furman). Marek Saganowski, który w ekstraklasie nie zdobył bramki od sierpnia, w Pucharze Polski radzi sobie dobrze. Jak się okazało, trafienie z 55. minuty było golem zwycięskim, dającym Legii 17. Puchar Polski w historii.
Obie drużyny spotkają się za tydzień w pierwszej kolejce fazy mistrzowskiej T-Mobile Ekstraklasy, tyle że na stadionie przy Łazienkowskiej.
Lech Poznań - Legia Warszawa 1:2 (1:1)
Bramki: Jodłowiec 20 samobójcza - Jodłowiec 29, Saganowski 55
Widzów: 45 322
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Lech: Gostomski - Kędziora, Kamiński, Arajuuri, Douglas ŻK, ŻK, CZK - Kownacki, Trałka ŻK, Hamalainen, Linetty (68 Jevtić), Pawłowski (78 Keita) - Sadajew (Formella 72). Trener: Maciej Skorża
Legia: Kuciak - Broź, Rzeźniczak, Astiz, Brzyski - Guilherme (36 Żyro, 89 Kosecki), Vrdoljak, Duda ŻK (79 Masłowski), Jodłowiec, Kucharczyk ŻK - Saganowski. Trener: Henning Berg
Finał Pucharu Polski 2015 Legia - Lech ZAPOWIEDŹ
Mistrz i wicemistrz, dwa najlepsze zespoły po fazie zasadniczej ekstraklasy. Legia i Lech, które w ostatnich latach dzielą i rządzą w naszej piłce, zmierzą się w walce o pierwsze trofeum w tym sezonie – Puchar Polski.
– W zeszłym sezonie byliśmy od nich lepsi, w tym roku zremisowaliśmy przy Łazienkowskiej i przegraliśmy w Poznaniu, chociaż kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Nasze mecze zwykle są wyrównane, nie wydaje mi się żeby jedna z drużyn była dużo lepsza. Dla nas najważniejsze jest to, żeby wygrać. Jeśli zagramy na sto procent naszych możliwości, mamy na to dużą szansę – ocenia trener Legii Henning Berg.
Finał z trybun Stadionu Narodowego obejrzy prawie 50 tysięcy kibiców (ze względu na strefy buforowe do sprzedaży nie trafiło więcej biletów). – To nie nasz stadion, ale gramy w naszym mieście. Spodziewam się, że kibice Legii zdominują trybuny. Kluczowe będzie jednak to, co wydarzy się na boisku. Zrobimy wszystko, żeby zdobyć Puchar – zapowiada kapitan drużyny Ivica Vrdoljak. – Gdybyśmy mogli wybierać, wolelibyśmy zagrać przy Łazienkowskiej. Ale Stadion Narodowy to też bardzo ciekawy, ładny obiekt. Spodziewam się fantastycznej atmosfery i dobrego widowiska – dodaje Berg.
– Zagramy na najważniejszym stadionie w Polsce, nie widzę nic złego w tym, że mecz odbędzie się w Warszawie. To nie będzie miało większego wpływu na wynik. Występ na Narodowym to wyżej zawieszona poprzeczka, dodatkowa motywacja dla zawodników. Zmotywowani wypełnionymi trybunami, wspaniałą otoczką tego meczu, powinni wykrzesać z siebie jeszcze więcej. Zdobyć trofeum w takich okolicznościach to naprawdę wyjątkowa sprawa – ocenia szkoleniowiec Lecha Maciej Skorża.
Finał Pucharu Polski 2015: 12 tysięcy kibiców Legii przeszło Mostem Poniatowskiego na Stadion Narodowy
Finał Pucharu Polski 2015: Henning Berg przed finałem PP: Nie ma faworyta, czujemy respekt przed rywalem
Finał Pucharu Polski 2015: Łukasz Trałka: Patrząc na zainteresowanie finałem, chcielibyśmy stworzyć wielkie widowisko
Finał Pucharu Polski 2015 Legia - Lech ONLINE:
Finał Pucharu Polski 2015 Legia - Lech ONLINE STREAM 1
Finał Pucharu Polski 2015 Legia - Lech ONLINE STREAM 2
Finał Pucharu Polski 2015 Legia - Lech ONLINE STREAM 3
Finał Pucharu Polski 2015 Legia - Lech ONLINE STREAM 4
Finał Pucharu Polski 2015 Legia - Lech ONLINE STREAM 5
Finał Pucharu Polski 2015 Legia - Lech ONLINE STREAM 6
Finał Pucharu Polski 2015 Legia - Lech ONLINE STREAM 7
Finał Pucharu Polski 2015 Legia - Lech ONLINE STREAM 8
Finał Pucharu Polski 2015 Legia - Lech ONLINE STREAM 9
Dzięki zastosowanej przez PZPN drabince turniejowej, obie drużyny mogły się spotkać dopiero w finale. Ich droga na Narodowy nie była jednak usłana różami. W 1/16 finału Legia rozbiła 4:0 Miedź Legnica, a Lech pokonał 2:0 grającą w rezerwowym składzie Wisłę Kraków. W kolejnej rundzie potrzebne już były dogrywki – legionistom z Pogonią Szczecin (3:1), a lechitom z Jagiellonią Białystok (4:2). W ćwierćfinale drużyna Berga wyeliminowała Śląsk Wrocław dopiero po karnych (oba mecze skończyły się remisami 1:1), za to Kolejorz pewnie pokonał Znicz Pruszków (5:1 i 1:0). Półfinał był dla Legii spacerkiem (4:1 i 2:0) z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Z kolei zespół Skorży był o krok od odpadnięcia z II-ligowymi Błękitnymi Stargard Szczeciński (1:3 i 5:1 po dogrywce).
– Obie drużyny miały problemy w drodze do finału. Ale nie ma sensu dyskutowanie o tym, kto jest faworytem. Pewnie według poznańskich dziennikarzy będzie nim Lech, bo wygrał w ostatnim meczu ligowym. Ale my skupiamy się tylko na sobie, będziemy chcieli udowodnić naszą wyższość na boisku – przekonuje Berg. – Rzuty karne? Ćwiczymy je regularnie. Mamy dobre wspomnienia z poprzednich meczów, które rozstrzygaliśmy w ten sposób. Jeśli dojdzie do „jedenastek”, będziemy chcieli wykorzystać nasze doświadczenie. Jesteśmy przygotowani na taki scenariusz – dodaje.
Karnymi zakończył się poprzedni finał PP z udziałem Legii i Lecha. W 2011 roku w Bydgoszczy mecz zakończył się remisem 1:1, a karne lepiej wykonywali legioniści (5:4) prowadzeni przez... Skorżę. – Tamto spotkanie było dla nas niezwykle trudne, kosztowało wiele sił. Wtedy sprawę zwycięstwa rozstrzygnęły rzuty karne. Moim zdaniem w sobotę do nich nie dojdzie – uważa Skorża.
W meczu z Legią trener Lecha nie będzie mógł wystawić Gergo Lovrencsicsa. Węgierski pomocnik niedługo przejdzie zabieg artroskopii kolana i nie zagra do końca sezonu. Gotowy będzie za to Paulus Arajuuri, który w czwartek trenował już na pełnych obrotach. W drużynie Berga pojawi się Ondrej Duda, który pauzował w trzech ostatnich meczach ekstraklasy z powodu kartek. Zdrowy jest też Vrdoljak – Chorwat miał problemy z kolanem, ale pojawił się na boisku w końcówce spotkania z Pogonią.
Jeśli chodzi o decyzje personalne, najważniejsze dla kibiców Legii pytanie dotyczy ataku. Ostatnio Berg stawiał na Marka Saganowskiego. Orlando Sa siedział na ławce, rzekomo z powodu konfliktu z trenerem. – Może zagrają razem? Nie wykluczam takiej możliwości. Ale gdybym zdradził, kto zagra, byłoby to z mojej strony nieprofesjonalne. Zobaczycie jutro – ucina Norweg.
Polskie El Clasico w sobotę o 16 (transmisja w Polsacie Sport). Pewne jest tylko jedno – kibice przegranej ekipy nie będą czekali długo na rewanż. Już tydzień późnej o 15.30 obie drużyny zmierzą się przy Łazienkowskiej w meczu ligowym.
Finał Pucharu Polski 2015: M. Kamiński przed finałem PP: Jesteśmy w stanie poradzić sobie z każdym ustawieniem Legii
Finał Pucharu Polski 2015: Bartosz Bereszyński: W sobotę, w małej części Poznania, kciuki będą trzymane za Legię
*Gran Turismo Slovakia 2015. Najdroższe samochody świata w Katowicach ZDJĘCIA
*Gdzie jest burza? Gwałtowny deszcz i grad [MAPA BURZOWA POLSKI ONLINE, RADAR BURZOWY]
*Matura 2015 bez tajemnic: PYTANIA + ARKUSZE + ODPOWIEDZI
*Potężny wstrząs w kopalni odczuwalny na Śląsku i Zagłębiu: Akcja ratunkowa trwa
*Nowe becikowe: 1 tys. zł przez 12 miesięcy ZASADY + DOKUMENTY
*Śląsk Plus. Zobacz nowe wydanie interaktywnego tygodnika o Śląsku