Przypomnijmy, otwarte spotkanie szefa rządu z gdańszczanami 20 maja zakończyło się utarczkami słownymi i przepychankami między zwolennikami rządu PiS a członkami KOD i Obywateli RP. Premier historyczną salę BHP opuszczał oddzielony od zgromadzonych policyjnym szpalerem. Punktem zapalnym było zadane po wystąpieniu M. Morawieckiego przez jedną z członkiń KOD pytanie o protestujących wówczas w sejmie niepełnosprawnych.
CZYTAJ TEŻ: Awantura na spotkaniu z premierem Mateuszem Morawieckim w legendarnej Sali BHP "Solidarności" w Gdańsku
Elementem całej awantury była konfrontacja Radomira Szumełdy z Karolem Guzikiewiczem. Lider pomorskiego KOD uważa, że działacz "Solidarności" zaszedł go od tyłu i chwytając za kark wyrwał mu kartkę z napisem "PiS to Pic" i siłą próbował wyprowadzić z sali.
- Przyszedłem do sądu z tą sprawą po szacunek dla wszystkich uczestników debaty publicznej. Dojrzali ludzie rozmawiają ze sobą, a nie rzucają z rękoma - mówił Szumełda przed czwartkowym posiedzeniem pojednawczym w Sądzie Rejonowym Gdańsk-Południe.
Jak tłumaczył wraz z swoim pełnomocnikiem, mecenasem Łukaszem Kreftem zdecydował się na prywatny akt oskarżenia dotyczący naruszenia nietykalności cielesnej, ponieważ organy ścigania zajmują się takimi przypadkami z urzędu tylko jeśli doszło do uszkodzeń ciała powstałych na czas powyżej 7 dni, a takich członek KOD nie odniósł.
- Cała ta akcja na spotkaniu z premierem to oczywiście była prowokacja KOD. Ja na tym wydarzeniu byłem w społecznej służbie porządkowej, która pilnowała wydarzenia na prośbę kancelarii Prezesa Rady Ministrów. W związku z tym obowiązywały mnie przepisy o zgromadzeniach publicznych. Jako służba miałem prawo użyć siły wobec pana Szumełdy, czego jak podkreślam nie zrobiłem. Trzykrotnie wzywałem go do uspokojenia się, po czym z uśmiechem na twarzy objąłem za ramię jak kolega kolegę i zaproponowałem wyjście z sali i porozmawianie na zewnątrz - relacjonował z kolei Karol Guzikiewicz.
Samo posiedzenie sądu odbyło się bez udziału mediów, ale jak można się było spodziewać do żadnego porozumienia nie doszło. Proces odbędzie się w normalnym trybie, pierwszą rozprawę zaplanowano na 16 października.
- Nie zdążyliśmy nawet przedstawić swojej propozycji ugody, bo pani sędzie zwróciła się najpierw do pana Guzikiewicza czy jest w ogóle zainteresowany rozmową, ale odrzucił taką możliwość. Mi nie zależy na żadnej konkretnej karze dla pana Guzikiewicza, chciałbym tylko przeprosin i żeby zrozumiał, że naruszył przepisy obowiązującego prawa - podsumował czwartkowe posiedzenie Radomir Szumełda.
Przegląd najważniejszych wydarzeń ostatnich dni:
POLECAMY NA DZIENNIKBALTYCKI.PL: