Gdynio - wybierzmy sobie kandydata! Felieton Zygmunta Zmudy-Trzebiatowskiego

Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski
Gdynio - wybierzmy sobie kandydata! Felieton Zygmunta Zmudy-Trzebiatowskiego
Gdynio - wybierzmy sobie kandydata! Felieton Zygmunta Zmudy-Trzebiatowskiego Agnieszka Rodziewicz
Gdy jakiś stan trwa od zawsze, trudno wyobrazić sobie świat funkcjonujący inaczej. Tak jest choćby z osobą prezydenta Gdyni. Dla wielu ludzi całe ich życie to Wojciech Szczurek kierujący sprawami miasta. I trudno się dziwić: to już drugie tysiąclecie, drugi wiek i trzecia dekada tych rządów. Zmieniają się rządy, ustroje, powstają nowe państwa, w Ameryce w tym czasie było już pięciu prezydentów, ale tam jest niestabilna demokracja – u nas nie ma takich wahań nastrojów. Wędrujemy pokornie do urn, mając przed oczami tylko jeden słuszny wybór. Przez ostatnie lata sytuacja mocno się zmienia, a poobijani obywatele zaczynają rozumieć, że nie tylko to, co podobało im się kiedyś w Gdyni, ale i to co obecnie niepomiernie złości i frustruje – mają źródła w tym samym miejscu. I że może być inaczej. Tylko jak?

Gdy ostatnio Gdyński Dialog zaproponował PRAWYBORY OBYWATELSKIEGO KANDYDATA na prezydenta, cześć osób zareagowała z ciekawością i nadzieją. Mnie jednak dużo bardziej frapują te inne postawy, bo to swoiste studium gdyńskiej zbiorowej traumy.

Są bowiem i tacy, którzy mówią: ALEKSANDRA KOSIOREK? BARTŁOMIEJ AUSTEN? Fajnie, ale przecież nie mają doświadczenia w zarządzaniu samorządem! I w tym wywodzie nie przeszkadza im oczywistość faktu, że to doświadczenie w Gdyni ma tylko jedna opcja, która niezmiennie od lat przyssana do Gdyni wysysa z niej wszelkie soki, zabiera nam sprawczość, zaangażowanie i możliwość rozmowy. A ma być inaczej.

Są tacy, którzy mówią: nie znam tych kandydatów, czyli słabo się starali. I znów – jeśli nie zna ich ze stron wydawanego przez Urząd Miasta „Ratusza” czy nie czytał o nich na miejskich stronach, to dobry znak. Bo w Gdyni ludzie żyją, robią swoje i na miarę swoich sił i możliwości zmieniają otoczenie. Ta dwójka też oczywiście to robiła i robi a urzędowe media tego nie opowiedzą.
Są wreszcie i ci, którym marzy się zmiana, ale nikt nigdy nie dorówna idealnemu kandydatowi, którego mają w głowie. On pewnie nawet nie istnieje, nie ma imienia ani nazwiska, ale gdy pojawia się konkretny pomysł, wydaje się zdecydowanie słabszy od tego wymarzonego. Ma być inny – ale nie ten, nie taki. Za wysoki, za młoda, mówi nie tak, rusza się nie tak i w ogóle wszystko nie tak. Z takim podejściem ci ludzie też nie ruszą z miejsca tkwiąc w zaklętym kręgu fanów Wojciecha.

Ujawniła się też kolejna grupa, przywykła do opowiadanych im od dekad baśni. Oni mówią: dajcie nam wizje Gdyni za 5 lat! Ukójcie nasze skołatane nerwy opowieściami jak wszystko będzie cudownie i będziemy żyć w krainie mlekiem i miodem płynącej! Oni chyba też nie chcą prawdziwych zmian, dalej chcą być łudzeni i okłamywani…

ZOBACZ TEŻ: GDYNIA DO PRZEGLĄDU. "Gdyńska gra w salonowca". Felieton Zygmunta Zmudy Trzebiatowskiego

Będą i już się ujawnili również ci, których niechęć do obecnej sytuacji idzie w parze z zawiścią do tych, którzy próbują ją zmieniać. Może osobiste ambicje czy niedowartościowania, a może cokolwiek innego pchają ich do tego, by nie docenić tego, że dwie osoby odważyły się rzucić wyzwanie i naraziły się na komentowanie ich życia, dorobku – wszystkiego. Będą wiec podstawiać nogi i utrudniać, byle się śmiałkom nie udało. Sami wprawdzie nie chcieli, ale co z tego?

Mówiłem to wiele razy: mieszkańcy jako wspólnota, powinni zachowywać się jak wspólnota mieszkaniowa szukająca sprawnego administratora do załatwienia spraw, dla niej ważnych. Administratora, który nie będzie zajmował się lansowaniem swojej osoby, który będzie oszczędnie wydawał powierzone mu pieniądze, który będzie sprawnie mierzył się z kolejnymi wyzwaniami i uczciwie raportował, co zrobił, co robi, a do czego się przygotowuje. I powie też jasno, z czym jest kłopot. To nie casting na celebrytę i nie wybór następcy tronu. Niektórzy złośliwie mówią, że po prostu szukamy syndyka masy upadłościowej – ja wierzę, że raczej realizatora planu naprawczego. I tak na to patrzmy. Pytajmy o sukcesy zawodowe, sprawdzajmy, czy potencjalny kandydat nie boi się podejmowania i uzasadniania swoich decyzji. Sprawdźmy, czy umie samodzielnie zarabiać pieniądze, czy woli tylko je wydawać. Ktoś, kto prowadził własną firmę, zna realne wyzwania i wie, że świat nie działa w imię zasady „czy się stoi czy się leży” będzie miał szacunek do podatnika i jego pieniędzy. I nie ma się znać na wszystkim, za to umieć zbudować zespół ludzi z różnorodną wiedzą i z wiedzy tej korzystać.

*A ponadto uważam, że Polanka Redłowska nie powinna być sprzedana, Norman Davies powinien być Honorowym Obywatelem Gdyni, a kandydat obywatelski – wygrać wybory w Gdyni!

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Gdynio - wybierzmy sobie kandydata! Felieton Zygmunta Zmudy-Trzebiatowskiego - Dziennik Bałtycki

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl