Kardynał George Pell, jeden z najbliższych współpracowników papieża Franciszka wraca za kraty. Skazany został na sześć lat za pedofilię, której dopuszczał się 21 lat temu. Tak uznał sąd apelacyjny w Australii. Udowodniono byłemu już kardynałowi tylko dwa przypadki haniebnych czynów, choć wcześniej mówiono o kilkudziesięciu przypadkach.
On sam do końca nieudolnie przekonywał, że jest niewinny, obrońcy mówili o złym stanie zdrowia duchownego. Sąd jednak nakazał osadzenie byłego purpurata za kratami. Wybuch afery pedofilskiej z jego udziałem określono mianem bomby wrzuconej do Watykanu.
Pell jest najwyższym rangą duchownym katolickim ukaranym za pedofilię. W marcu tego roku ława przysięgłych w australijskim stanie Victoria skazała go na sześć lat więzienia. Wykorzystywał on dwóch nastoletnich chłopców w roku 1996, kiedy był arcybiskupem Melbourne. Przyłapał chłopców w zakrystii na piciu wina mszalnego. „Karę” wymierzył im sam duchowny, wykorzystując ich seksualnie.
Ofiar byłego ministra finansów Watykanu i bliskiego współpracownika papieża miało być, jak wykazało początkowo śledztwo, nawet pół setki. Część ofiar zmarła w międzyczasie, niektórzy wycofali swoje zeznania, pozostała sprawa dwóch nieletnich chłopców, z których tylko jeden do dziś żyje. Drugi po krzywdach doznanych od duchownego popadł w alkoholizm i narkomanię, w wyniku czego zmarł.
Sprawa wybuchła dopiero dwa lata temu. Reakcja Franciszka było urlopowanie Pella, w rok później usunięcie go z Rady Kardynałów i zakaz publicznego pełnienia posługi oraz kontaktów z nieletnimi.
POLECAMY W SERWISIE POLSKATIMES.PL:
Źródło:
RUPTLY
