GPS pod autem. Tak szpiegują zdradzani małżonkowie

Marcin Rybak
W jednym z wrocławskich warsztatów mechanicy znaleźli w aucie nadajnik GPS. Czy to żona tropiła niewiernego męża?

- Największy stres jest wtedy, kiedy śledzone przez nas auto wjeżdża do warsztatu - opowiada wrocławski detektyw. - Bo jak zaczną przy samochodzie majstrować, to mogą znaleźć nasze urządzenie.

Tak też się stało kilkanaście dni temu w jednym z warsztatów przy ul. Legnickiej we Wrocławiu. Tajemnicza skrzyneczka odpadła z luksusowego samochodu. Mechanicy zawiadomili policję. Jak się okazało, owo urządzenie to lokalizator GPS. Dzięki niemu można śledzić dowolną osobę nie ruszając się sprzed komputera.

Lokalizator z wrocławskiego warsztatu trafił do komisariatu policji Wrocław Fabryczna, a potem do prokuratury. Tu odmówiono wszczęcia śledztwa, ponieważ osoba poszkodowana (czyli właścicielka feralnego samochodu) nie złożyła wniosku o ściganie sprawcy przestępstwa. A przestępstwo, które mogłoby wchodzić w grę, ścigane jest tylko na wniosek osoby pokrzywdzonej.

Do dwóch lat grozi osobie, która "bez uprawnienia uzyskuje dostęp do informacji dla niego nieprzeznaczonej". Czy więc śledzenie kogoś z użyciem lokalizatora GPS jest nielegalne? Urządzenia można kupić bez problemu. Najtańsze kosztują już niecałe 200 zł. Ma wielkość małego dyktafonu albo dwóch pudełek zapałek. - Ale takie urządzenie podziała 3-4 godziny i wyczerpie się bateria. My stosujemy takie, które będą działać i miesiąc, a nawet dłużej - wyjaśnia detektyw.

Czy więc jest to legalne? - Zleciliśmy opinię prawną, która ma odpowiedzieć na pytanie, czy detektywi mogą, czy nie mogą używać takich urządzeń - mówi rzecznik prasowy Polskiego Stowarzyszenia Licencjonowanych Detektywów Piotr Radlak. Sprawą zajmował się już Sąd Najwyższy w listopadzie 2013 roku, ale jego orzeczenie nie jest interpretowane - przynajmniej w środowisku detektywów - jako jednoznaczny zakaz.

A jak to działa? - U mnie w tej chwili w różnych samochodach pracuje kilka takich urządzeń - opowiada detektyw. - Do każdego wkłada się kartę telefoniczną, taką kupioną w kiosku, nie na abonament. Urządzenie przyczepia się silnym magnesem z tyłu samochodu, za zderzakiem.

Potem trzeba zalogować lokalizator do serwera, na którym umieszczona jest mapa. - Ja korzystam z serwera zagranicznego - opowiada nasz rozmówca. - Moje urządzenia bardzo dokładnie lokalizują samochód. Pokazują też, z jaką prędkością jechał. Jak gdzieś się zatrzymuje, to lokalizator zapisuje to miejsce w pamięci.

Cena? Miesiąc takiego "internetowego" śledzenia kosztuje 1000 zł. Dla porównania, jeżdżenie za kimś kosztuje od 150 do 250 zł za godzinę.

Często z usługi GPS korzysta się przy okazji konfliktów rodzinnych. - Jeśli klient albo klientka nie ma rozdzielności majątkowej, to znaczy, że jest współwłaścicielem auta. "Wypożyczamy" takiej osobie nasz lokalizator. A ona montuje go w aucie. Efekty? - Mąż powiedział klientce, że jedzie do Niemiec w interesach, a my namierzyliśmy go w spa w jednym z kurortów na południu Polski.

https://www.gpsguardian.pl/

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: GPS pod autem. Tak szpiegują zdradzani małżonkowie - Gazeta Wrocławska

Komentarze 28

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

m
midas34
no potwierdzam flotaw sensie dla klienta biznesowego Transmobil tak czy siak powinien pomyslec o rozszerzeniu oferty bo to co mają torewelacja.
M
Mirosław234
nie Transmobil ma tylko dla floty lokalizator gps, wiec tutaj raczej nie znajdziesz tego natomiast mają go bardzo na wysokim poziomie, w senie funcji czy płynnosci działania,
A
Adam o.
No my w firmie korzystamy z gps od transmobil, nie wiem czy dla klientów indywidualnych też mają ale ja jestem zadowolony wieksza kontrola nad majatkiem nigdy nie zaszkodzi.
t
tmasz8i92
Dla mnie takie zachowanie jest po prostu śmieszne i nie wiem, czy do końca zgodne z prawem. Lepiej wykorzystać GPS do innych celów takich jak np. kontrola floty w swojej firmie. Ja z takiej korzystam i jestem zadowolony, ponieważ mam nad tym kontrolę prosto z komputera. System posiadam od firmy Transmobil i jestem bardzo zadowolony.
.
Potrzebuję takiej usługi!

Kim jest opisywany detektyw?
L
Lubie grube
No trochę mnie pośledziła... Ja kocham moją żonę.
s
seba
Jak w temacie
z
założysz
Gps i czujnik na cipe i tak huj to da jak będzie chciał i tak oszuka system
o
obywatel
np wlochy cwaniaczku. zanim zadasz jakies pytanie poczytaj troche lub spedz troche czasu poza swoim pokojem
c
czytelnik
Istnieje coś takiego jak nadajnik GPS? Przynajmniej do prywatnego użytku? Przecież to musiałoby mieć cholerną moc nadawczą, aby sięgnąć do satelit! Panie Rybak! Nikt nie wymaga od pana wykształcenia wyższego technicznego, ale ogarnij pan przynajmniej pobieżnie temat za który się bierzesz. Otóż to nie żaden "nadajnik GPS" tylko odbiornik GPS zintegrowany z modemem GSM/UMTS. Wiele firm na świecie produkuje takie moduły, m.in. Gemalto, Telit, Ublox, Sierra Wireless, Huawei, itd. Dopiero używając czegoś takiego można konstruować trackera o którym mowa. Poza tym antena odbiorcza GPS musi widzieć choć kawałek nieba nieprzesłonięty niczym metalowym, czyli tracker nie może być "przyczepiony pod samochodem", no chyba że ma na kabelku wyprowadzoną antenkę zamontowaną wewnątrz niemetalowego, np. zderzaka.
s
seba
Bardzo proszę wymień choć jeden niektóry kraj UE w którym nie można kupić karty
ż
że też
zawsze się odezwie taki miękki drucik i udaje jaki to z niego macho co krótko żonę trzyma...
v
vb
mogą sobie kupić na siebie tak jest np. we Włoszech i jak się wie czyja jest karta można utrudnić mocno komunikację wewnątrz mafii, wystarczy jeden zamach aby każdy starter był rejestrowany, to kwestia czasu
G
Gość
bo np. nie wierzę,że jacyś "mechanicy z Legnickiej" znaleźli nadajnik i zamiast powiadomić lub porozmawiać wpierw z właścicielem pojazdu , od razu polecieli na policję ? Bajki to nie dla nas Panie Marcinie...
P
Pan mąż
i spisuje się świetnie, nie stwarza żadnych kłopotów wychowawczych;)
Wróć na i.pl Portal i.pl