Park im. Reymonta i Widzewska Górka: odpowiednio Bulbasaur i Ivysaur” - tak zaczyna się jedna z ostatnich wiadomości na internetowym profilu społecznościowym „Spotted: PokemonGo Łódź”, którą można znaleźć na Facebooku. Jego użytkownicy od tygodnia wskazują sobie miejsca, gdzie można znaleźć najcenniejsze ze stworów, które występują w grze Pokemon Go.
ZOBACZ TEŻ: Pokemon Go. Łodzianie szukali pokemonów w Manufakturze [ZDJĘCIA, FILM]
Ze strony z podpowiedziami korzysta blisko tysiąc łodzian, ale to na pewno nie wszyscy z polujących w mieście na pokemony. Ich pierwsi „trenerzy” pojawili się na ulicach Łodzi z uruchomioną aplikacją na smartfony jeszcze przed oficjalną premierą programu w Polsce. Ta przypadła na ostatnią sobotę (po tym jak pokemonem zauważonym obok Ławeczki Tuwima zdążyła się już pochwalić nawet prezydent Hanna Zdanowska). Stwory są łapane przez dzieci i młodzież, a łodzianie około trzydziestki przypominają sobie, że kiedyś na przerwach w podstawówce walczyło się na przedstawiające pokemony tekturowe żetony - i też przyłączają się do łapania.
POKEMON GO. JAK GRAĆ W POKEMON GO?
W 2016 roku rywalizacja trafiła na pogranicze świata realnego i wirtualnego. Prawdziwe są bowiem miejsca, w których toczy się gra: aplikacja ściągana na smartfona łączy się z internetowymi mapami i umieszcza na nich pokemony. Kiedy stwór jest blisko, za pomocą kamery naszej nowoczesnej komórki możemy go zobaczyć - jak skacze, pełza czy lata po chodnikach, jezdniach i budynkach.
Pierwsza ofiara gry Pokemon Go. 18-letni Jerson Lopez de Leon został zastrzelony w trakcie grania
Przebywając w domu podczas instalacji programu, pierwszego pokemona można łatwo złapać na przykład w swojej kuchni (rzucając w niego „pokeballem” - czyli specjalną kulą energetyczną przynoszącą niewolę stworowi).
Po następne pokemony trzeba już wyjść w miasto - co zresztą jest przedstawiane jako intencja twórców gry z amerykańskiej firmy Niantic: zaleta gry to nakłanianie do ciągłego ruchu jej uczestników.
W Łodzi, jak w każdym mieście, najwięcej pokemonów można spotkać w Śródmieściu - ponieważ stwory są „generowane” przez „pokestopy” - a te często pokrywają się z budynkami szkół, urzędów czy z lokacjami pomników. Pokestop tworzący wyjątkowo cenne okazy znajduje się między innymi w Pasażu Schillera: w czwartek wieczorem kręciło się tam kilkanaście osób w wieku od 15 do 30 lat, wpatrzonych w ekrany smartfonów.
Na peryferiach po stwory warto wybrać się na przykład na przystanki kolejowe - jeden z przewoźników zauważył nawet to zjawisko w Łodzi i za pomocą swojej strony internetowej próbuje stworami „złapać” nowych pasażerów.
Gdy „trener” zdobędzie doświadczenie może włączyć się do prawdziwej gry - o opanowanie „gymów”, czyli sal walki. O ich przejęcie rywalizują trzy drużyny (niebiescy, czerwoni i żółci), każdy gracz powinien wybrać jedną z nich i rzucać swoje pokemony do walki o „gym” opanowany przez przeciwników.
- Ten aspekt tworzenia się społeczności wydaje się najciekawszy w całej grze. No i szukając pokemonów można spotkać nowych znajomych, do których by się nie zagadało, jeśli oni też nie byliby akurat wpatrzeni w ekran. To nie tak, że Pokemon Go tworzy odludków. Jest wręcz odwrotnie! - mówi Adrian, student zarządzania na Uniwersytecie Łódzkim.
POKEMON GO. GDZIE ZNALEŹĆ POKEMONY W ŁODZI? JAK GRAĆ?
„Społecznościowy” wymiar aplikacji dostrzega również Michał Kuśmidrowski, tegoroczny maturzysta z Chojen (ta okolica, niestety, nie obfituje w „pokestopy”, ale wyprawy w inne rejony przyniosły mu setkę zdobyczy). - Gra ma ogromny potencjał. Twórcy mogą wprowadzić w przyszłości na przykład wymienianie się pokemonami między graczami, będą musieli stale coś wymyślać, aby aplikacja nam się nie znudziła - zauważa Michał.
Nudę z Pokemon Go wyklucza Mateusz, inny z łódzkich maturzystów.
- Tęsknię za pokemonami, bo akurat w końcówce tygodnia wypadła mi zmiana telefonu i nie mogę ich łapać - opowiada Mateusz. Jego ulubiony pokestop w pobliżu miejsca zamieszkania to... kościół na Olechowie.
Pokemony na terenie świątyń oraz miejsc pamięci to, jak na razie, jedno z dwóch zmartwień związanych z aplikacją. Gracze pojawili się między innymi w Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie, a w Polsce do twórców aplikacji o wyłączenie swojego terenu z możliwości pojawiania się pokemonów zaapelowało jako pierwsze Muzeum Auschwitz-Birkenau.
Pokemon Go. Awaria gry Pokemon Go
Wydaje się, że w Łodzi wyjątkowo „kłopotliwym” pokemonem jest „Rattata”, fioletowa mysz z wysoko stojącym ogonem. W czwartek dwójka rowerzystów polowała na Rattatę na terenie parafii Świętego Kazimierza przy ulicy Niciarnianej, wspominali też, że inny okaz widzieli pod archikatedrą. Z kolei jeden ze skrzydlatych pokemonów wybrał sobie za siedlisko cmentarz na Doły.
Za to w naszym mieście, jak informuje młodsza inspektor Joanna Kącka, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi, nie było dotąd przypadku potrącenia „trenera”, który wybiegł za pokemonem na ulicę (lub innego zdarzenia drogowego związanego z aplikacją).
Świetnym miejscem na łapanie stworów wydaje się na przykład Miejski Ogród Zoologiczny. Zwłaszcza, że jego dyrekcja właśnie zdecydowała się na „pokemonową promocję” - od poniedziałku każdy, kto pokaże, że ma grę zainstalowaną w telefonie, dostanie ulgę w wysokości złotówki odejmowanej od obowiązującego cennika.
Byleby tylko łapiąc „Pikachu” nie znaleźć się na wybiegu niewirtualnego tygrysa.
POKEMON GO. JAK GRAĆ W POKEMON GO?
"Ludzie przychodzą do Pokemonów", czyli o co chodzi w grze Pokemon Go