Hat-trick Kaczyńskiego. Nowe propozycje PiS-u

Anita Czupryn
Anita Czupryn
Jarosław Kaczyński
Jarosław Kaczyński Fot. Lukasz Kaczanowski/Polska Press
Dziesiątki miliardów złotych będą kosztowały kolejne projekty PiS, które mają prowadzić Polskę do dobrobytu. Mało jednak mówi się o tym, skąd te pieniądze wziąć. Rządzący mają jedną odpowiedź: ze wzrostu gospodarczego.

Nikt ci tyle nie da, ile politycy w kampanii naobiecują - prawda to znana, ale co ciekawe, wciąż działa, więc partie zwykle w kampanii wyborczej lubią po nią sięgać i prześcigać się w wyborczych obietnicach. Jednak w tej kampanii to Prawo i Sprawiedliwość bije wszystkich na głowę. Nie tylko amerykańskim stylem. I nie tylko tym - jak z przekąsem zauważają polityczni przeciwnicy - że szerokim gestem i lekką ręką rozdaje miliardy złotych, których de facto nie ma i nie powiedziało, skąd weźmie, więc zapewne sięgnie po nie do naszych kieszeni.

Przede wszystkim tym, że zaproponowany na ostatniej konwencji wyborczej PiS w Lublinie program wyborczy zawiera to, co obywatele lubią najbardziej. Czyli konkretne rozwiązania, które mają sprawić, że dobrobyt w Polsce będzie rósł. No i co istotne, nie ma powodu, żeby w te obietnice nie wierzyć; PiS już pokazał, że jeśli o to chodzi, to jest słowny. I tę cechę - wiarygodności - podkreślali podczas swoich wystąpień prezes Jarosław Kaczyński, premier Morawiecki i była premier Beata Szydło, mówiąc, że ostatnie cztery lata rządów są potwierdzeniem tego, iż nowe obietnice zostaną zrealizowane i odbędzie się to w sposób bezpieczny dla finansów publicznych.

Ale po kolei. Nietrudno było zauważyć, że wśród obietnic wypowiadanych ustami prezesa Jarosława Kaczyńskiego, premiera Mateusza Morawieckiego i byłej premier Beaty Szydło, główny nacisk położono na tę warstwę społeczną, która była przez wcześniej rządzących niemal niezauważana. Mówiąc wprost, złożono ukłon w stronę najbiedniejszych, emerytów, a potem rolników i niepełnosprawnych.

Polska wersja dobrobytu realnego według Jarosława Kaczyńskiego polegać ma na tym, że po pierwsze wzrośnie płaca minimalna. Na koniec 2020 roku ma ona wynosić już 3 tysiące złotych. A na koniec 2023 roku znowu wzrośnie i to o tysiąc złotych więcej.

- My musimy w tej kadencji i daj Boże w następnych - jeżeli społeczeństwo nas poprze - postawić przede wszystkim na wzrost płac i wzrost dochodów społeczeństwa - mówił lider PiS. A to oznacza, że dbać o niego będzie odpowiednio prowadzona polityka gospodarcza, która obniżając bezrobocie, będzie tworzyć rynek pracownika i wspierać go będzie państwo odpowiednimi decyzjami.

Po drugie - podniesiona została sprawa „trzynastek” dla emerytów. Nie tylko zostaną one utrzymane w każdym kolejnym roku, ale też w 2021 roku ogromna większość emerytów - jak zapewnił Jarosław Kaczyński - otrzyma aż dwie „trzynastki”.

Po trzecie - PiS zatroszczy się o rolników. - Wreszcie rolnicy otrzymają pełne dopłaty do hektara, na pełnym europejskim poziomie - podkreślił prezes Kaczyński.

Beata Szydło, obecnie europosłanka, przypomniała, ile wynosiły emerytury, w 2015 roku i że to właśnie decyzją (przełomową, jak zaznaczyła była pani premier) rządu Zjednoczonej Prawicy podniesiono emerytury z ok. 880 złotych do tysiąca złotych. Dziś najniższa emerytura wynosi 1100 złotych, ale Szydło zapewniła, że na tym nie koniec, bo podwyżki będą kontynuowane - następna znów o 100 złotych. Potwierdziła też „trzynastki:”: - I tak jak zostało zapowiedziane, będzie podwójna trzynastka emerytalna. Trzynasta emerytura zostaje, bo wielu emerytów o to pyta. Tak, zostaje. A dodatkowo będzie druga „trzynastka” - powtórzyła. Lepiej żyć ma się też niepełnosprawnym i ma za to odpowiadać program Dostępność+ i kontynuacja programu 500+ skierowanego do osób z niepełnosprawnościami.

Mateusz Morawiecki z kolei potwierdził to, o czym mówił już wcześniej - powstaną obwodnice w 100 miastach dzięki specjalnemu funduszowi, który zadba o budowę objazdowych arterii nie tylko metropolii jak Warszawa, ale też dużych i średnich miast. Zresztą funduszy ma być więcej - na szkołę, na modernizację szpitali i generalnie placówek służby zdrowia - mowa o konkretnych kwotach 2 miliardów złotych, które mają być zwiększane, jeśli będą takie potrzeby. Nie odstąpiono też od pomysłów budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego; kontynuowane będą duże inwestycje publiczne jak Via Carpatia, Via Baltica.

Premier dał też cień nadziei przedsiębiorcom prowadzącym niewielką działalność gospodarczą, obiecując, że składka ZUS będzie liczona proporcjonalnie do ich dochodu. - Idziemy bardzo mocno w kierunku automatyzacji procesów pracy, żeby ciężka fizyczna praca była automatyzowana. Popycha ona nas w kierunku wyższych wynagrodzeń - mówił Morawiecki. Zapewnił też, że wzrost płacy minimalnej wzrośnie już za kilka miesięcy - od 1 stycznia 2020 roku ma wynieść 2600 złotych brutto.
Owe zręby programu proponowanego przez PiS mają, zdaniem władz partii rządzącej zapewnić rozwój Polski na najbliższe lata - Polski nowoczesnej, opartej o nowe projekty, ale też o kulturę, tradycję i wiarę. Taka Polska ma dogonić zachód - na przykład gospodarkę niemiecką w ciągu dwóch najbliższych dekad.

- Nasze szanse, by móc powiedzieć, że jesteśmy gospodarczym i społecznym czempionem Europy i świata, są coraz większe. Dzisiaj to wyrównywanie szans dotyczy każdego regionu kraju, wszystkich obywateli. Po to jesteśmy. I na to się umówiliśmy z państwem cztery lata temu - wyliczała Beata Szydło.

Politycy podkreślali, że program PiS stabilności finansów publicznych nie powinien naruszyć. Niemniej niewiele było na temat tego, skąd wziąć pieniądze na hojne obietnice. Zwłaszcza że, jak wyliczał premier Morawiecki, od 1 października wchodzą w życie przepisy obniżające podatki, a zapowiedział też podniesienie ryczałtu z 250 tysięcy euro do 1 miliona euro, a w przyszłości do 2 milionów euro dla przedsiębiorców.

Co prawda, w niedzielę w radiu Zet zastępca rzecznika PiS Radosław Fogiel zapewniał, że PiS nie planuje podnoszenia czy wprowadzania nowych podatków, że pieniądze na emerytury w budżecie są zapewnione, a pieniądze na inne programy mają pochodzić ze spodziewanego wzrostu gospodarczego.

Koszty, jakie wydaje PiS na swoje programy, były już wielokrotnie liczone przez różnych ekspertów i podawane przez publicystów, stąd wiemy, że na sam program „Rodzina 500 plus” rocznie z budżetu idzie ponad 40 miliardów złotych. Trzynasta emerytura kosztowała, bagatela, niecałe 11 miliardów złotych. Zapowiadane zmiany w PIT to znów 10 miliardów złotych rocznie, choć koszty te akurat rozkładają się też na budżety samorządowe.

Eksperci od finansów podejrzewają więc, że za niektóre elementy tego szerokiego programu, który miałby być przez lata realizowany, zapłacą przedsiębiorcy. Poza tym wciąż istnieje przecież groźba inflacji. A wówczas - kraczą - cóż pracownikom po 4 tysiącach złotych miesięcznej pensji, cóż emerytom po dwóch „trzynastkach”, jeśli chleb będzie kosztował 25 złotych.

POLECAMY W SERWISIE POLSKATIMES.PL:

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 25

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
spier......dalaj dziadu!!!
G
Gość
Jesteśmy jedynym krajem na świecie, gdzie niedługo płaca minimalna będzie wyższa od kwoty wolnej od podatku, ha,ha,ha...
c
carnage
Hat-trick is a dirty trick. tfu
a
antypis
To już nawet nie jest żałosne... Zobaczycie pislamscy fanatycy te wszystkie bonusy tak samo jak 100 000 tanich mieszkań dla młodych, 1 000 000 aut elektrycznych czy wrak tutki w kraju! Gdyby Jaro tak dymał panny jak naród to Rocco byłby przy nim pikusiem!
G
Gość
10 września, 15:48, greg:

nikt nie dostrzega faktu że oni z zwiększonych wpływów tytułem Vat zyskają na swoje wymysły, dodatkowo zapewne produkty i usługi również pójdą w górę i znowu większe wpływy, tyle że to nie za sprawą rządzących tylko nas wszystkich, my nie zyskamy nic bo koszty zycia wzrosną, ale oni owszem...

Oczywiście, że tak. Wyższe ceny, większe wpływy. Sęk w tym, że PiS wytyczył nową drogę dojścia do władzy - rozdawnictwo. Żadna, podkreślam ŻADNA partia nie ma szans, jeśli nie zadeklaruje, iż komuś coś da.

Hasłem "nie zabieramy" nie ugra się nic, ponieważ dotyczy bardzo coraz mniejszej liczby wyborców. Skoro można żyć w kilkoro, nie brudząc sobie rąk pracą, deklaracje o zmniejszeniu opodatkowania takich ludzi po prostu rozśmieszą.

PiS dąży do spłaszczenia płac, emerytur, wszystkiego. Chcą żeby większość żyła na jednakowym poziomie, nie ważne czy sobie na to zapracowała, czy leżała zbijając bąki.

Skoro nie trzeba być innowacyjnym, pomysłowym, zdolnym, pracowitym, a można żyć w miarę dobrze - ludzie pójdą przez życie po najmniejszej linii oporu. Nawet kryzys nie zmusi ludzi do pracy, wysiłku. Prędzej zaakceptują biedę, niż zmusza się do tyrania na swoje utrzymanie. Kto nie wie jak to działa, niech poczyta o Wenezueli.

g
greg
nikt nie dostrzega faktu że oni z zwiększonych wpływów tytułem Vat zyskają na swoje wymysły, dodatkowo zapewne produkty i usługi również pójdą w górę i znowu większe wpływy, tyle że to nie za sprawą rządzących tylko nas wszystkich, my nie zyskamy nic bo koszty zycia wzrosną, ale oni owszem...
G
Gość
Normalny człowiek na was leje PISOBOLSZEWICKIE miernoty, oszuści i złodzieje.
G
Gość
10 września, 09:21, Gość:

oh, trzeba będzie się rozstać z działalnością i zatrudnianiem pracowników bo stanie się to chyba nie opłacalne.

Po części tak, ewentualnie ratowac się Ukraińcami.

G
Gość
oh, trzeba będzie się rozstać z działalnością i zatrudnianiem pracowników bo stanie się to chyba nie opłacalne.
G
Gość
10 września, 08:46, conducatourcacescu:

Nikt Ci tyle nie da ile Kulawy obieca. Płacą minimalną 4000 zł a pęczek pietruszki 100 zł. Rachunek jest prosty.

Tak działa inflacja, ale wyborcy PiS są ludźmi młodymi, nie pamiętają poprzedniej wymiany pieniądza, obcięcia zer.

Zasypywanie dziury budżetowej oszczędnościami narodu jest cyklicznym zjawiskiem. Musi jednak upłynąć ileś tam lat, żeby target wyborców na którym im zależy nie pamiętał zjawiska dużej inflacji, kryzysu, albo nie był świadomy następstw takich działań.

Później mamy stado niekumatych, którzy wieszają na Balcerowiczu psy. Oni pamiętają tamte czasy jako schładzanie gospodarki. Ciekawe jak teraz opanują inflację, jeśli rozkręci się jak tamta z początku lat 90-tych.

G
Gość
9 września, 21:06, bloger:

największe* Platfusowe geniusze z Wickiem Rostowskim na czele też twierdzili z uporem maniaka ,że na 500 nie ma pieniędzy....Teraz statystyki pokazują ,że mnożą się na grande jak króliki

Pieniędzy nie ma też PiS, ale że rozkręcili inflację, pożyczają oraz robią wszystko żeby inwestycji nie było = kasa na 500 plus.

Czego prosty lud nie rozumie? Jak działa inflacja?

Prosty przykład na emerytach: brak waloryzacji, a jedynie namiastka w postaci ułamka tego co się im należy, więc seniorzy sięgają do oszczędności, które wpuszczone na rynek plus pożyczki dają inflację i pusty pieniądz. Siła nabywcza pieniądza maleje.

Początkowo 500 plus dali tylko części dzieci, po rozhuśtaniu inflacji mogą każdemu. W 2025 rodzice będą mieć realnie 100 zł na dziecko.

c
conducatourcacescu
Nikt Ci tyle nie da ile Kulawy obieca. Płacą minimalną 4000 zł a pęczek pietruszki 100 zł. Rachunek jest prosty.
b
bloger
największe* Platfusowe geniusze z Wickiem Rostowskim na czele też twierdzili z uporem maniaka ,że na 500 nie ma pieniędzy....Teraz statystyki pokazują ,że mnożą się na grande jak króliki
G
Gość
Podsumowując: najlepiej byłoby jak najmniej zabierać podatnikowi. Jednak taki scenariusz jest niemożliwy, ponieważ nie byłoby z czego rozdawać, a przy okazji paść nierobów, setek tysięcy biurw oraz innej patologii, która w żadnym stopniu nie wypracowuje wartości dodanej.

Dane pokazują jasno, na 16 mln pracujących ( 13 mln Polaków jest biernych zawodowo), tylko 28% z tych 16 mln wypracowuje dochód.

Teraz już wiecie dlaczego PiS wygrywa.
G
Gość
9 września, 12:22, Gość:

Jestem już po naradzie firmowej. To było do przewidzenia, po prostu czekamy na wybory i rozwój wypadków. Nie inwestujemy, nie zwiększamy zatrudnienia, pomimo odejścia kilku pracowników. Firma stawia na tymczasowych Ukraińców, o ile w ogóle wypalą jakieś przetargi.

9 września, 16:51, Gość:

W jakiej firmie, WSI?

Tyle, ile ten rząd zainwestował w inwigilację obywateli, nie zainwestuje żadna firma:)

Wróć na i.pl Portal i.pl