Wilki w województwie świętokrzyskim. Rozszarpują zwierzynę, zbliżają się do ludzi
Widok zabitego i uśmierconego zwierzęcia nie pozostawia wątpliwości. Jak potwierdza Krzysztof Puchała - członek zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Kielcach, który pojawił się z nami na miejscu ataku, samicę daniela zabiły wilki.
- Są wyjątkowo skutecznymi drapieżnikami, a sposób, w jaki zjedzona została łania daniela, potwierdza, że to one. Widać to jednoznacznie po pozostałościach tuszy - opowiada łowczy podczas oględzin. Ciało zwierzęcia zostało bardzo dokładnie obgryzione z mięsa. Drapieżcy dobrali się nawet do pyska. Widok jest wstrząsający.
Do pożarcia doszło na terenie Dworku Pszczelego w Dyminach, który należy do Andrzeja Janaszka. Mężczyzna od ponad 20 lat prowadzi hodowlę danieli i muflonów. O tym, że jedno z jego zwierząt nie żyje, dowiedział się w czwartek rano.
- Wieczorem danielica była jeszcze widziana przez mojego syna, a następnego dnia odnaleźliśmy już tylko jej szczątki. Atak miał miejsce bardzo szybko, w ciągu dwóch–trzech godzin. Młode zdołało się uratować, ale matka została doszczętnie zjedzona. To wilki - żadne inne zwierzę, jak psy czy lisy, nie byłoby w stanie działać w taki sposób. To pierwszy taki atak w naszej historii - dodaje Andrzej Janaszek.
Wilki coraz bliżej miast. W Świętokrzyskiem ich liczba przewyższa już sto osobników
Jak wyjaśnia Krzysztof Puchała, kielecki łowczy, wilki w województwie świętokrzyskim są coraz liczniejsze. Ich populacja przekracza 100 osobników, a watahy można spotkać w różnych częściach regionu, od Ostrowca po Daleszyce i Staszów. - Są drapieżnikami chronionymi, a ich inteligencja i zdolności adaptacyjne sprawiają, że potrafią pokonać nawet solidne ogrodzenia. To bardzo sprytne zwierzęta - podkreśla.
Mimo że wilk z natury unika kontaktu z człowiekiem, wzrost populacji i ograniczanie ich naturalnych terenów łowieckich sprawiają, że coraz częściej zbliżają się do ludzkich osad. Zdarza się, że wchodzą na podwórka, atakują owce czy kozy, a także zagrażają psom. - Pies puszczony luzem jest dla wilka łatwym celem. Dlatego zawsze trzymajmy pupila na smyczy i unikajmy spacerów po zmroku w rejonach, gdzie mogą przebywać wilki – apeluje specjalista.
Zobaczcie naszą relację zdjęciową z odwiedzin na miejscu ataku:
Hybryda psa i wilka nie boi się ludzi. Może zaatakować
Wilki z reguły nie atakują ludzi. Instynktownie unikają kontaktu, chyba że są chore lub ranne. Dużo większym zagrożeniem mogą być hybrydy wilków i psów, które nie odczuwają naturalnego lęku przed człowiekiem i często zachowują się w sposób nieprzewidywalny. - Każde spotkanie z wilkiem należy traktować poważnie. Jeśli do takiego dojdzie, warto hałasować – krzyczeć, gwizdać, rzucać kamieniami, by odstraszyć zwierzę. Należy jednak unikać gwałtownych ruchów i nie zbliżać się do drapieżnika – radzi łowczy.
W Polsce mamy 5 tysięcy wilków
Liczba wilków w Polsce stale rośnie, wynosi obecnie około 5 tysięcy (po 100 na 49 okręgów łowieckich), a ich ochrona jest tematem kontrowersyjnym. Dla jednych są symbolem dzikiej przyrody i sukcesu działań ochronnych prowadzonych przez ostatnie lata. Dla innych - coraz większym zagrożeniem dla zwierząt hodowlanych i bezpieczeństwa ludzi.
Duże gospodarstwo trudno jest zabezpieczyć przed wizytą drapieżników. - Cała sytuacja ma dwa istotne aspekty. Po pierwsze, wilki wdarły się na teren naszej hodowli, co wiąże się z utratą jednego zwierzęcia. Po drugie, atak miał miejsce na granicy administracyjnej Kielc, w pobliżu ścieżki rowerowej i terenów spacerowych, gdzie w weekendy pojawiają się całe rodziny z dziećmi. Rodzi to pytania o bezpieczeństwo mieszkańców. Co będzie, jeśli wilki zaczną zbliżać się jeszcze bardziej? – pyta Andrzej Janaszek z Pszczelego Dworku w Dyminach.
Zobaczcie co pozostało po samicy daniela: