Benjamin Netanjahu stoi przed kluczową decyzją dotyczącą konfliktu z Hezbollahem. Wie, że dopóki armia izraelska nie odepchnie szyickich oddziałów wystarczająco daleko od granicy, dziesiątki tysięcy mieszkańców północy państwa żydowskiego nie będą mogły wrócić do domów, które opuściły po 7 października 2023 roku.
Hezbollah odrzuca żądania Izraela
Izrael początkowo wezwał do wycofania wszystkich sił Hezbollahu na linię wyznaczoną oenzetowską rezolucją nr 1701. Czyli około 30 km na północ od granicy libańsko-izraelskiej. Później Izrael zmniejszył ten dystans do 10 km, a teraz mówi o wycofaniu się Hezbollahu z pasa wzdłuż linii granicznej z Izraelem, bez określania dokładnej odległości.
Przywódca Hezbollahu, Hassan Nasrallah, jak dotąd odrzucił te żądania pomimo intensywnych wysiłków mediacyjnych ze strony Stanów Zjednoczonych, Francji i innych krajów. Chociaż jego organizacja poniosła taktyczne straty w postaci ofiar śmiertelnych i infrastruktury znacznie większe niż Izrael, na poziomie strategicznym grupa przechytrzyła Izrael – pisze portal Al-Monitor. Region górnej Galilei po raz pierwszy od dekad nie nadaje się do zamieszkania, dopóki z północy nadlatują szyickie pociski i drony.
Izrael pewny sukcesu, USA sceptyczne
Wojsko przedstawia pomysł alternatywy dla wojny na pełną skalę: ograniczoną wojnę lądową na obszarach południowego Libanu przylegających do granic Izraela.
- Wojsko jest w stanie stosunkowo łatwo oczyścić linię kontaktu z Hezbollahem w ciągu kilku tygodni - powiedział portalowi Al-Monitor wysoki rangą izraelski wojskowy. - Wykonaliśmy już większość pracy. Wzdłuż linii kontaktu znajduje się nie więcej niż kilkuset bojowników Hezbollahu. Większość jakościowych sił Hezbollahu wycofuje się, aby uniknąć obrażeń. Możemy stosunkowo łatwo zakończyć to oczyszczanie i zapewnić je nawet po wycofaniu się poprzez precyzyjne naloty i wykorzystanie siły powietrznej zależnej od wywiadu – powiedział izraelski wojskowy.
Amerykanie, którym minister obrony Yoav Gallant przedstawił ten pomysł w zeszłym tygodniu, są znacznie mniej entuzjastyczni.
- Kiedy wkraczasz do Libanu lądem, nie wiesz, czy i kiedy go opuścisz – mówi anonimowo pewien amerykański urzędnik. Ostrzegł, że nowa wojna z lepiej uzbrojonym Hezbollahem byłaby o wiele bardziej śmiercionośna niż pierwsza wojna Izraela w Libanie i druga w 2006 roku przeciwko Hezbollahowi i prawdopodobnie doprowadziłaby do interwencji Iranu.
źr. Al-Monitor, Bild