Amerykańska ambasadorka przy ONZ Nikki Haley zwołała nagłe posiedzenie Rady Bezpieczeństwa w piątek. Było ono w całości poświęcone trwającym od grudnia brutalnym protestom antyrządowym w Iranie, które są największymi takimi demonstracjami w tym kraju od dekady. Waszyngton, który często krytykuje działania irańskich władz i wycofał się z podpisanego przez poprzedniego prezydenta Baracka Obamę porozumienia nuklearnego z Teheranem, publicznie popiera protestującym Irańczyków. – Te protesty to przejmujący pokaz ludzkiej odwagi. Bezkompromisowo stoimy murem za tymi w Iranie, którzy dążą do wolności dla siebie, lepszego losu dla swoich rodzin i godności dla swojego narodu – powiedziała Haley.
Decyzję USA skrytykowało jednak kilkoro członków Rady Bezpieczeństwa ONZ, m.in. Francja. Francuski ambasador przy ONZ François Delattre powiedział, że każda zewnętrzna interwencja w Iranie „przyniesie efekt przeciwny do zamierzonego”, a trwające protesty, choć niepokojące, „nie zagrażają międzynarodowemu pokojowi i bezpieczeństwu”. USA najostrzej skrytykowała jednak Rosja. Ambasador Wasilij Nebenzia stwierdził, że angażowanie Rady Bezpieczeństwa w „wewnętrzne sprawy” jednego z członków „niszczy” ten organ. Dodał również, że podążając za tokiem myślenia USA, nadzwyczajna sesja powinna być również zwołana po burzliwych protestach w Ferguson w stanie Missouri w sierpniu 2014 r., które nastąpiły po zabiciu przez białego policjanta czarnoskórego i nieuzbrojonego nastolatka.
Z kolej według Iranu USA „nadużyło swojej władzy” oraz „do końca straciło swój moralny, polityczny i prawny autorytet oraz wiarygodność w oczach całego świata”. – Szkoda, że pomimo oporu ze strony niektórych członków, Rada Bezpieczeństwa ONZ dała się wykorzystać przez obecną amerykańską administrację i zwołała spotkanie w sprawie, które wykracza poza jej mandat - powiedział irański ambasador Golamali Choszru na posiedzeniu. Stwierdził on również, że „Teheran ma twarde dowody na to, że demonstracje były sterowane z zagranicy”. W odpowiedzi Nikki Haley odparła, że USA nie zniechęci do działania „żadna nieszczera próba nazwania protestujących marionetkami zagranicznych sił”.
Protesty w Iranie rozpoczęły się pod koniec grudnia i szybko rozprzestrzeniły się na cały kraj. Zginęło już w nich co najmniej 21 osób. Irańczycy protestowali początkowo przeciwko korupcji, bezrobociu i wysokim cenom w sklepach, potem jednak zwrócili się przeciwko rządowi. W środę dowódca Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiego, irańskich sił zbrojnych, ogłosił koniec protestów, które nazwał „podburzaniem” ludności.