Jarosław Kaczyński poprał wreszcie Konstytucję dla Nauki Jarosława Gowina

Leszek Rudziński
fot.Bartek Syta
Prezes PiS Jarosław Kaczyński wyraził poparcie dla ustawy o szkolnictwie wyższym i nauce - autorstwa Jarosława Gowina. Wcześniej projekt krytykowali czołowi przedstawiciele partii rządzącej.

Ustawa szefa resortu szkolnictwa wyższego - tzw. Konstytucja dla Nauki - zakłada m.in., że organami publicznej szkoły wyższej, oprócz rektora i senatu, będzie również nowe gremium - rada uczelni. Jej większość stanowić mają osoby spoza placówki. Z kolei rektor ma zyskać większą możliwość kształtowania polityki uczelni.

Zmiany te od początku prac nad dokumentem nie podobały się części polityków partii rządzącej. Sam premier Mateusz Morawiecki mówił w styczniu, że projekt „wymaga pewnych korekt, aby zyskał pełne poparcie klubu PiS”.

W jeszcze ostrzejszym tonie wypowiadał się miesiąc później szef klubu parlamentarnego Ryszard Terlecki, który podkreślał, że „nie ma zgody na tę ustawę”. - Są w tym projekcie elementy, które uważam za nie do przyjęcia. Mam na myśli pomysł, by jakieś rady biznesowo-samorządowe rządziły uczelniami. Podobnie nie można zgodzić się na oddanie całej władzy rektorom. Poza tym polskie szkolnictwo wyższe rzeczywiście wymaga podniesienia poziomu kształcenia i badań, ale tego nie można zrobić kosztem młodzieży, której nie stać na to, by studiować w dużych miastach - przekonywał na łamach tygodnika „wSieci”.

Wszystko wskazuje jednak na to, że proponowane przez Gowina zmiany w szkolnictwie wyższym zyskały akceptację Jarosława Kaczyńskiego. Ten zapowiedział wczoraj, że „zrobi wszystko, by ustawa przeszła”. - Był i jest w dalszym ciągu w naszym obozie politycznym - który jest szeroki - spór merytoryczny. On nie prowadził do napięć, które były groźne dla obozu (...) Zdecydowaliśmy się uchwalać i teraz ten proces uruchamiamy - przekonywał szef PiS na wspólnej konferencji z Jarosławem Gowinem.

Dodał, że choć ustawa miała różne wersje, to ta, która jest już przedłożona w Sejmie „nie zagraża samorządności środowisk naukowych czy mniejszym uczelniom”.

Z klei Jarosław Gowin przekonywał, że choć projekt noweli „budzi wątpliwości i obawy” to został poparty przez wszystkie reprezentatywne środowiska akademickiego”. Dodał, że projekt zahamuje „największy dramat Polski po 1989 roku, jakim jest drenaż mózgów”. - Ustawa doprowadzi do tego, że polskie uczelnie pod względem swojego poziomu zaczną konkurować z najlepszymi uczelniami najpierw w Europie, a w perspektywie 5-10 lat - świata - zapowiedział.

Rząd przyjął projekt ustawy o szkolnictwie wyższym i nauce 20 marca b.r. Ustawa zgodnie z propozycją resortu nauki ma zacząć obowiązywać od 1 października 2018 r.

Projekt ustawy zakłada m.in. możliwość wprowadzenia przez uczelnię egzaminów wstępnych, uznanie międzynarodowych grantów za równoważne uzyskaniu habilitacji, zrównanie praw doktorów z doktorami habilitowanymi, a także wprowadzenie różnych poziomów uczelni, od czego będzie zależało finansowanie.

Ustawa przewiduje również zmianę formy wyboru rektorów. Kandydatów będzie wyłaniać rada uczelni, złożona po części z osób spoza danej szkoły wyższej. Jak zaznaczał minister Gowin podczas ubiegłorocznej prezentacji ustawy, mogliby to być m.in. przedsiębiorcy czy inne wysoko postawione osoby, a także przewodniczący samorządu studenckiego. Do zadań rady należałoby między innymi uchwalanie strategii uczelni, monitorowanie finansów i zarządzania uczelnią, opiniowanie statutu, wybór rektora oraz zatwierdzanie sprawozdania z realizacji strategii uczelni.

Zwiększyć się ma także władza rektorów poszczególnych palcówek. Będą mogli oni powoływać i odwoływać ludzi na stanowiska kierownicze (wcześniej to rada wydziału decydowała np. o wyborze dziekana). Ponadto mają istnieć dwie ścieżki uzyskania doktoratu: szkoły doktorskie i ścieżka eksternistyczna tzw. z wolnej stopy. W tych pierwszych każdy doktorant będzie miał zapewnione stypendium naukowe, a szkoły nie będą miały formy niestacjonarnej. Przed doktorantami będą jednak stawiane większe wymagania - jeśli chodzi o jakość ich badań i publikacji.

Jednak największe kontrowersje wzbudzają pomysły wprowadzenia lustracji naukowców. Osoba, która pracowała w organach bezpieczeństwa, współpracowała z nimi lub odbywała w nim służbę między 1944 a 1990 r., nie będzie mogła otrzymać tytułu profesora. Nie będzie także mogła pełnić funkcji rektora, być członkiem np. rady uczelni ani sprawować funkcji w ogólnopolskich instytucjach szkolnictwa wyższego i nauki.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

m
młody doktor
No tak, zlikwidowanie limitu ośmiu lat na habilitację to jest autonomia i wyjście na przeciw uczelniom, i owszem, ale wyłącznie do szerzenia jeszcze większej patologii, bo podstarzali doktorzy i ci wszyscy, którym uwalili habilitacje, w tym tępawe dzieci profesorów będą dożywotnio zalegać miejsca na uczelniach. Mądrzejszych od siebie nie będą zatrudniać i publikować, gdyż będą stanowili konkurencję dla ich dzieci, które z racji urodzenia lub wżenienia się dziedziczą etaty na uczelniach, podbierają tematy i wyniki badań lepszym od siebie, a potem składają o granty, które przyznają im kolesie lub kolesie ich rodziców. Brawo, Panie Gowin!

Wybrane dla Ciebie

Rosjanie minują ciała nieżywych zwierząt. Po co to robią?

Rosjanie minują ciała nieżywych zwierząt. Po co to robią?

Szaleństwo w Siedlcach. Rugbyści Awenty Pogoń świętują pierwsze mistrzostwo Polski

Szaleństwo w Siedlcach. Rugbyści Awenty Pogoń świętują pierwsze mistrzostwo Polski

Wróć na i.pl Portal i.pl