Mira, 62 lata, wciąż pracująca. I jeszcze: pełna werwy, ciekawa świata. Ciągle gdzieś biega, ciągle czegoś chce.
- Wstaję wcześnie rano. To kłamstwo, bezczelne kłamstwo, bo, po pierwsze nie wstaję, tylko zwlekam się z łóżka, a po drugie, jeśli godz. 10.00 ktoś nazywa wczesnym rankiem, to chyba coś w głowie mu się pomieszało. Tak jak mnie - mam zupełnie przestawiony cykl dobowy, gdyż pracę zaczynam o godz. 15.00, więc kładę się spać ok. 2.00 nad ranem. Albo później. To wszystko na własne życzenie, bo zawsze byłam typem bardziej sowy niż skowronka, a teraz mam możliwość właśnie takiego ustawienia sobie dyżurów - tak zaczyna.
To, że wstała, wcale nie oznacza, że nadaje się do życia - jest nieprzytomna jeszcze przez przynajmniej godzinę. Mobilizuje się jednak, bo jej psy chodzą za nią krok w krok i błagalnie patrzą w oczy, więc szybkie mycie zębów (na kąpiel przyjdzie czas po spacerze) i jadą nad Narew. To jakieś 15 minut drogi samochodem, ale warto: szeroka, płytka rzeka, dookoła łąki i zagajniki, łabędzie, czaple, kiedyś widziała nawet bociana czarnego, nad głową lata para bielików. A co najważniejsze - nie ma ludzi, a jeśli są to w homeopatycznych dawkach. Łażą, brodzą, rzuca im piłeczką, jest super. No, prawie super, bo przyjemność zakłócają komary, meszki i gzy - latem całe ciało ma w czerwonych cętkach. Powrót do domu, karmienie czworonogów, prysznic, szybkie malowanko twarzy - mija kolejna godzina. Teraz błyskawiczne zakupy, jakieś sprawy do załatwienia na mieście. Odbiera w barze obiad dla ojca, reszta rodziny stołuje się na mieście, jak coś pichcą, to weekendami. Zbliża się godz. 14.00, więc pędem na SKM-kę. Teraz ma jakieś 50 minut na posłuchanie audiobooka, wyłącza go dopiero pod drzwiami firmy.
- Czasem umawiam się z ludźmi wcześniej, wtedy muszę jeszcze szybciej biegać, żeby się ogarnąć. Z pracy do domu docieram około północy. Naspeedowana adrenaliną nie jestem w stanie zasnąć, muszę się wyciszyć - tłumaczy. Siada przed kompem, włącza jakiś kanał na YT, słucha pogrywając w jakąś odmóżdżającą gierkę. - Patrzę na zegarek - cholera, znowu jest za późno. Cholera, jak ja jutro wstanę. Ano, tak samo jak dzisiaj, wczoraj i przedwczoraj, jęcząc i marudząc, niczym wygrzebujący się z grobu zombiak - śmieje się.
Mniej czytamy, krócej śpimy, pracujemy właściwie tyle samo, więcej czasu spędzamy nad domowymi obowiązkami. GUS zbadał, jak na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat zmienił się sposób spędzania przez nas czasu, brał pod uwagę osoby, które skończyły 15 lat. Niby zmieniło się niewiele, ale jednak. Wciąż najwięcej czasu zajmuje nam zaspokajanie potrzeb fizjologicznych, które pochłaniają 47,4 proc. doby. Śpimy średnio 8 godz. i 33 minuty (nieznacznie krócej niż 10 lat temu). 1 godz. i 44 minuty jemy i pijemy, a przez 1 godz. i 1 minutę myjemy się i ubieramy. 15 proc. dnia przeznaczamy zazwyczaj na obowiązki domowe i opiekowanie się innymi członkami naszej rodziny. Kolejne 12,8 proc. zabiera nam praca zawodowa. 4,6 proc. dnia spędzamy, dojeżdżając w różne miejsca i często stojąc w korkach. Czas „dla siebie” to mniej więcej jedna piąta dnia.
Andrzej, 43 lata. Ewa, 38 lat. Małżeństwo z dwójką dzieci. Młodszy syn kończy szkołę podstawową, starszy chodzi do liceum.
- Żyjemy bardzo intensywnie - wybucha śmiechem Andrzej.
Wstają przed godz. 6.00.
- To ty budzisz chłopaków - Andrzej spogląda na Ewę.
- Ja i czasami mam z tym spore problemy - przyznaje Ewa.
Chłopcy śpią do ostatniej chwili, a potem walczą o łazienkę. Rano jedzą zazwyczaj płatki owsiane, ona szykuje im drugie śniadanie. Po godz. 7.00 wybiegają do szkoły.
- My z Ewą zaczynamy pracę o godz. 9.00, wychodzimy zaraz po nich - relacjonuje Wojtek.
Też starają się zjeść przed wyjściem chociaż kromkę chleba. Dojazd do pracy zajmuje im niecałą godzinę. Ewa bierze samochód, Andrzej ma świetne połączenie - wystarczy tramwaj i metro. Chłopcy w szkole jedzą obiady. Po powrocie do domu, podgrzewają to, co Ewa zostawiła im w lodówce.
- Kiedy wracamy do domu, synowie zazwyczaj się uczą. My z Andrzejem oglądamy telewizję, czytamy. Mam też zawsze jakieś prace domowe: prasowanie, pranie, przygotowanie obiadu na następny dzień. Muszę przyznać, że Andrzej mi pomaga. Do niego należy choćby odkurzanie mieszkania, w weekendy gotuje. Chłopcy dbają o porządek w swoich pokojach - wylicza Ewa.
Na wspólnej kolacji spotkają się o godz. 20.00, próbują celebrować ten posiłek, bo to jedyny moment w ciągu dnia, kiedy mogą spokojnie ze sobą porozmawiać. Młodszy syn dwa razy w tygodniu wychodzi na treningi koszykówki. Starszy biega na korepetycje z matematyki. Ze znajomymi chłopcy spotykają się głównie w weekendy.
- My też w weekendy wychodzimy. Staramy się, żeby sobota i niedziela były czasem odpoczynku, tak, aby każdy miał czas dla siebie. Oczywiście, zdarza się, że wyjeżdżamy razem na jakiś wypad, ale chłopcy mają już swoich znajomych, swoje towarzystwo - tłumaczy Andrzej. Po kolacji oni zazwyczaj oglądają jakiś film, synowie znikają w swoich pokojach. Grają w gry na komputerach, uczą się, jeśli przed kolacją nie zdążyli ze wszystkim. Chodzą spać około godz. 23.00. Wieczorem nie ma walki o łazienkę. Pierwszy chodzi do niej młodszy z synów, potem oni, starszy siedzi dłużej, czasami do północy.
Według badania GUS - praca zawodowa zajmuje nam tyle samo czasu, co 10 lat temu, czyli 7 godz. 38 min. Tyle tylko, że odsetek osób pracujących zawodowo wzrósł z 37,7 proc. do 40,3 proc. Wśród kobiet - z 29,3 proc. do 33,1 proc., wśród mężczyzn z 46,9 proc. do 49,6 proc. Praniu, prasowaniu, sprzątaniu, gotowaniu, zabawie z dziećmi, pomocy im przy lekcjach poświęcamy średnio 3 godz. 52 min, o 10 min dłużej niż 10 lat temu. Więcej czasu spędzamy zwłaszcza na zakupach i korzystaniu z różnego rodzaju usług. Wśród kobiet odsetek wykonujących czynności związane z domem praktycznie się nie zmienił, nadal w domu krząta się prawie 97 proc. pań, ale o 4 proc. wzrosła liczna panów pomagających w domu. Co ciekawe, panowie zainteresowali się zwłaszcza gotowaniem (wzrost odsetka osób wykonujących te czynności z 56,1 proc. do 63,6 proc.) oraz zakupami i korzystaniem z usług (wzrost 36,6 proc. do 41 proc.).
Mateusz, 25 lat, przedstawiciel handlowy. Razem z narzeczoną wynajmują mieszkanie. Oboje zapracowani.
- Wstaję około godz. 7.00, szybka toaleta i wychodzę do pracy, jestem w niej po godz. 8.00 - tak zaczyna swój dzień.
Nie je w domu śniadania, pierwszy posiłek, zazwyczaj jakąś bułkę, pochłania koło południa. Pracuje w biurze, przy komputerze: dzwoni do klientów, wysyła im maile. Kończy bardzo różnie, między godz. 15.00 a 17.00. Nie chodzi o to, żeby siedzieć w pracy, ale o to, aby wykonać zadania.
- Wracam do domu, jem obiad. Gotuje narzeczona, ja najczęściej staję przy kuchence w weekendy. Potem odpoczywamy, bardzo biernie, po prostu kładziemy się i leżymy - śmieje się. Nie mają telewizora, nie czytają.
- Około godz. 21.00 jemy kolację, dwie godziny później idziemy spać - opowiada.
Wychodzą głównie we dwójkę, wyłącznie w weekendy: na kawę, kolacje, jakieś piwo lub wino. Ze znajomymi spotkają się rzadko, trudno, jak to mówi, zgrać terminy. Na urlopie byli ostatnio dwa lata temu.
- Tak, wiem, że dużo pracujemy, ale taki mamy po prostu czas - wzrusza ramionami.
Z raportu GUS wynika jasno, że mniej czytamy niż jeszcze dekadę temu. W 2013 roku 30,6 proc. badanych zadeklarowało, że sięga po książkę. W tym roku było to już tylko 22,8 proc. Mniej czytają tak kobiety, jak i mężczyźni, ale to wśród panów spadek był większy: z 25,2 do 16,3 proc. Mniej też niż przed dekadą interesujemy się oglądaniem telewizji i filmów, tu mamy spadek jest zbliżony w obu grupach - z 86,2 do 79 proc. Pasjonaci na swoje hobby poświęcają średnio 1 godz. i 44 minuty dziennie. Miłośnicy sportu ćwiczą przeciętnie 1 godz. i 30 minut. Na czynności związane ze zdobywaniem nowej wiedzy przeznaczamy 12 minut mniej niż w 2013 roku. Przeciętny Polak mniej czasu spędza także śledząc środki masowego przekazu. Korzystamy z nich przeciętnie o 11 minut krócej.
Wojtek, 19-latek, od października student pierwszego roku politechniki. Śmieje się, że mijający rok był dla niego wyjątkowy, wiadomo, matura. Ale jego dzień zawsze miał swój określony rytm. Pobudka około godz. 6.00, bez śniadania, bo za wcześnie. Szybka toaleta i pęd do szkoły. Nigdy nie mógł wstać na czas, śmieje się, że mama rano była jego najlepszym budzikiem. I współczuje jej tych poranków. Szkoła, różnie, w tym roku najczęściej kończył około godz. 15.00. W szkole zjadał śniadanie przygotowane przez mamę, po powrocie do domu obiad.
- Potem chwila na kompie i nauka. W tym roku uczyłem się dłużej, około czterech, pięciu godzin dziennie, wiadomo, musiałem powtarzać do matury. Dwa razy w tygodniu chodziłem na korki z matmy - opowiada.
Ze znajomymi spotykał się rzadko, głównie w weekendy, każdy był zajęty walką o średnią. W sobotę i niedzielę próbował odreagować, potrafił zwlec się z łóżka nawet koło godz. 13.00. Mama też wchodziła wtedy do pokoju, ale tym razem po to, żeby sprawdzić, czy żyje. Nie wierzyła, że można tyle spać. Nie oglądał telewizji, nie czytał książek, tylko to, co musiał do matury. Czasami wyskoczył z kolegami na halę pograć w kosza, czasami spotkali się w jakimś klubie na mieście. Ale jego życie towarzyskie w tym roku nie było, jak to mówi, powalające.
GUS podaje, że największymi „śpiochami” są właśnie uczniowie szkół średnich i emeryci. Grupie 15-19 lat sen zabiera średnio 9 godz. 4 min, a osobom w wieku 65 lat i więcej nawet 9 godz. 11 min. Życie towarzyskie? W grupie 15-19 lat to 2 godz. 12 min. dziennie, a w grupie 20-24 lata - 2 godz. 1 min. Po skończeniu 35 lat czas przeznaczony na ten rodzaj czynności właściwie się nie zmienia. W zależności od wieku przeznaczamy na to od 1 godz. 22 min do 1 godz. 25 min. Ogólnie rzecz biorąc, mniej czasu poświęcaliśmy na życie towarzyskie, uczestnictwo w rozrywce i kulturze zajmuje nam już nie 1 godz. 11 min. a 1 godz. 4 min. Z 30 min. do 27 min. skrócił się czas na „zamiłowania osobiste i korzystanie z komputera i z internetu”.
Maria, 75 lat, wdowa. Jej dzień to ciąg rytuałów, od których jednak zdarzają się wyjątki. Wstaje przed godz. 7.00, szybka toaleta i spacer. Teraz latem wcześnie rano, jeszcze przed upałami. Ma obok swojego osiedla trzy duże jeziora, stadion piłkarski, lasek. Jak to mówi, robi dwa albo trzy kółka trasą, która niejako otacza wszystkie te obiekty.
- To jakieś 7 tysięcy kroków - uśmiecha się dumnie, bo jak większość Polaków liczy teraz kroki.
Potem śniadanie. Wycieczka do sklepu, apteki, jeśli jest taka potrzeba - do lekarza. Wreszcie czas na książkę.
- Czytam pasjami, należę do miejskiej bibliotek i codziennie trzy, cztery godziny poświęcam na lekturę - tłumaczy. Słucha przy tym radia, ma swoje ulubione stacje i ulubionych dziennikarzy radiowych. Obiad zawsze około godz. 14.00, dwie godziny później włącza telewizor. Ogląda ulubione teleturnieje, chociaż teraz, kiedy trwają igrzyska, nie przepuści żadnego meczu naszych siatkarzy i siatkarek, lubi też lekką atletykę, pływanie. W międzyczasie jakiś deser i telefony. Od córki, siostry, dzwonią też koleżanki.
- Popołudniami czasami spotkam się też ze znajomymi. Idę do sąsiadów na kawę, ale o godz. 20.00 zazwyczaj jestem już w domu. Pół godziny później biorę tabletki, przed którymi muszę zjeść chociaż kromeczkę - opowiada. Wieczorami ogląda telewizję, czasami czyta. Stara się chodzić spać przed północą, chociaż mówiąc szczerze, ma problemy ze snem. Budzi się w nocy.
W niedzielę dzień wygląda trochę inaczej. Chodzi na poranną mszę, bo jest osobą wierzącą, po niej razem z jedną z sąsiadek robi te kółeczka wokół jeziora, lasu i stadionu piłkarskiego. Czasami jeździ ze znajomymi na działkę, czasami odwiedzi którąś ze znajomych.
- Trochę nudne te moje dni, prawda? - wybucha śmiechem. - Ale jestem już w tym wieku, że lubię porządek, lubię te rytuały. One mi dają poczucie spokoju, bezpieczeństwa - tak mówi.
Według danych GUS polskie społeczeństwo coraz bardziej się starzeje. W 2021 roku odsetek seniorów przekroczył 25 proc. i systematycznie rośnie. Obecnie jedna czwarta rodaków to osoby w wieku 60+, a według prognoz GUS w 2050 roku będą stanowiły już około 40 proc. ogółu ludności Polski. Według badania Stowarzyszenia Mali Bracia Ubogich z 2023 roku co czwarta osoba starsza w wieku 80+ zmaga się z samotnością. W Polsce cierpi z jej powodu 280 tysięcy seniorów.
A wracając jeszcze do badania GUS, porównując dzień przeciętnej Polki i przeciętnego Polaka - w 2013 roku kobiety łącznie na obowiązki w domu i pracę zawodową przeznaczały średnio 15 minut więcej niż mężczyźni, dzisiaj ta różnica wynosi tylko 7 minut. W 2023 roku kobiety dłużej niż jeszcze 10 lat temu pracują zawodowo - o prawie 20 minut, mężczyźni o 10 minut. Ale oni dzisiaj częściej zajmują się domem - zajmuje im to 20 minut więcej, a kobietom jedynie minutę więcej niż 10 lat temu.
„Mężczyźni również nieco więcej czasu przeznaczali na zamiłowania osobiste i korzystanie z komputera i Internetu (K - 1,4 proc., M - 2,5 proc. doby) oraz na uczestnictwo w sporcie i rekreacji (K - proc. M - 2,0 proc. doby). Z drugiej strony kobiety poświęcały więcej czasu na wolontariat, pomoc innym, praktyki religijne (K - 1,5 proc. M - 1,0 proc. doby).” - czytamy w raporcie GUS.
A jak Polacy wpadają na tle innych? Naukowcy z Uniwersytetu McGill w Kanadzie zebrali dostępne informacje na temat tego, jak ludzie na całym świecie spędzają swój zwyczajny dzień i spróbowali go wypełnić różnymi czynnościami. Okazało się, że ponad jedną trzecią (około 38 proc.) doby globalny człowiek spędza w łóżku. Największą część czasu poza snem przeznacza na jedzenie, pielęgnację ciała, uprawianie sportu, oglądanie telewizji, spotkania z przyjaciółmi, opiekę nad dziećmi, chodzenie do szkoły, pracy lub uczęszczanie do świątyni, meczetu lub kościoła. Na te czynności przeznaczamy średnio 9,4 godziny. Aktywności pasywne, interaktywne i społeczne, takie jak spotkania ze znajomymi i przyjaciółmi, a także czytanie książek to kolejne 4,6 godziny.
- Mój zwykły dzień jest bardzo powtarzalny - mówi 45-letnia Ania. Od czasu pandemii pracuje zdalnie z domu, ale to nie oznacza, że nie trzyma się pewnych ram. Wstaje o stałej porze, szykuje się tak, jakby miała jechać do pracy. Tyle że zostaje w domu.
- Nawet nakładam delikatny makijaż i ubieram się w normalne ciuchy, a nie w jakiś dres. W moim zawodzie nie obowiązuje dress code, więc są to ubrania, w których i tak wygodnie się pracuje, a nie mam poczucia, że jestem na urlopie i coś robię z doskoku - tłumaczy. - No i jestem gotowa do tego, by zaraz po skończeniu pracy wyjść z domu. Kiedyś wychodziłam z pracy do domu, a teraz wychodzę po pracy z domu - śmieje się.
To konieczne, jak mówi, by mieć poczucie, że nie pracuje się ciągle. Trzeba mieć wydzielone godziny pracy. Po długim siedzeniu przy komputerze gdzieś wyjść - choćby na zakupy, spotkać się z kimś, pójść do kina.
- Bo w domu człowiek jednak trochę dziczeje - mówi. Niby jest w ciągłym kontakcie z ludźmi, z zespołem, rozmawiają na łączach albo przez telefon, ale to nie to samo. Mimo to ceni sobie pracę w domu, to daje olbrzymi komfort.
Oprócz zakupów porządków, gotuje też posiłki, nie codziennie, ale nie stołuje się na mieście. W wolnym czasie lubi pójść na spacer, poczytać dobrą książkę, obejrzeć dobry film, spotkać się ze znajomymi. Pogadać z rodzicami, bratem, bratanicami. Lubi swój zwyczajny dzień.
Tragedia w Połtawie. 41 ofiar po rosyjskim ataku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?