Biniaraix niedaleko Fornalutx przedłużyło zakaz wjeżdżania samochodami do swojej okolicy przez turystów. Pierwotnie restrykcje obowiązywały w weekendy, teraz będą obowiązywać przez cały tydzień, a mieszkańcy twierdzą, że już zauważyli różnicę. To reakcja na ogromne rzesze turystów, którzy mają „rujnować” ten obszar.
Zakaz wjazdu dla turystów
Ustawiono wielojęzyczny znak ostrzegający turystów, podczas gdy mieszkańcy Biniaraix i sąsiednich miast Soller i Fornalutx nadal mogą przez nie przejeżdżać.

Pobliskie miasto Soller również zażądało podjęcia podobnych działań w celu rozwiązania problemów z ruchem drogowym.
Radny Soller Carlos Darder popiera zakaz: „Nie możemy siedzieć bezczynnie. Musimy przypominać instytucjom, że ich obowiązkiem jest kontrolowanie przepustowości dróg oraz, w razie potrzeby, ograniczenie liczby pojazdów przyjeżdżających spoza wyspy.”
Niedawny zakaz jest następstwem tygodniowych protestów na Balearach przeciwko nadmiernej turystyce. Niedawno tysiące ludzi wzięło udział w marszu w stolicy Majorki, Palmie, domagając się ograniczenia liczby turystów, którzy mogą odwiedzić wyspę.
Dość pijackich krzyków
Protestujący wściekali się z powodu czynszów za wynajem Airbnb, które zdziesiątkowały niedrogie mieszkania, a także nadużywania zasobów, takich jak drogi i woda, oraz pijaństwa hałaśliwych turystów, co doprowadziło do wprowadzenia w niektórych częściach Hiszpanii zakazów sprzedaży alkoholu.
Warto wspomnieć o napływie rezydentów spoza Majorki i Hiszpanii na wyspę. Nieruchomości są wykupywane przez bogatych, a nawet średniozamożnych Niemców, Szwedów, Brytyjczyków - a to z kolei przekłada się na wzrost cen sąsiednich nieruchomości. Stają się one coraz trudniej dostępne dla rdzennych mieszkańców wyspy.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
