Jak ocenia Pan projekt przyszłorocznego budżetu budżetu zaprezentowany przez miasto?
- Na pewno argument spadku wpływu z PIT i wzrostu cen energii jest prawdziwy. Część oszczędności, które wdrożyło miasto, jest uzasadniona. Mam na myśli rezygnację z pewnych inwestycji, np. odstąpienie od modernizacji autobusów i tramwajów. To był fetysz miasta w ostatniej dekadzie. Jednak jak się pojedzie do wielu miast w zachodniej Europie, którą stawiamy sobie za wzór, to wcale tamtejszy tabor nie jest w całości taki ultranowoczesny. To jest wydatek, z którego można zrezygnować, podobnie jak zakup autobusów elektrycznych. Inicjatywa, żeby obniżyć o jeden stopień temperaturę w urzędach jest poświęceniem, które rozumiem, to ma sens, rzadsze koszenie trawników również.
Natomiast rzecz, która mnie uderzyła, jest absurdalna, to mniejsza częstotliwość opróżniania śmietników. Jestem ciekawy jaka realna oszczędność z tego wyniknie, nie wydaje mi się, żeby uzasadniała tego typu działania. To już jest działanie na poziomie postapokaliptycznego miasta. To obniża status miasta w końcu turystycznego, a już mającego problemy z oczyszczaniem. Kolejna sprawa - mniej kursów autobusów i tramwajów. Jeżeli chcemy zachęcać ludzi do korzystania z komunikacji zbiorowej, która już jest zapełniona i miałoby się to jeszcze pogorszyć, to trzeba działać wręcz odwrotnie, zwłaszcza że wzrost cen paliwa powoduje, że to zainteresowanie jest większe. Jeżeli pasażer odbije się od drzwi zapakowanego jak puszka sardynek autobusu, to zniechęci się do korzystania z komunikacji miejskiej, wpływy z biletów spadną... To wydaje się być jakimś błędnym kołem.
Gdzie wobec tego oszczędzać? Jakie są propozycje Nowej Lewicy?
Deficyt to jest rzecz umowna. Jeżeli do tych 769 mln miałoby dojść jeszcze kilka na to, żeby np. było czysto w mieście, to myślę, że taką cenę warto zapłacić. Od lat jako lewica postulujemy, żeby zrobić porządny audyt wydatków miasta. Bez żadnej złośliwości, bez żadnych politycznych intencji. Miasto z całą pewnością ma dużo wydatków, gdzie możnaby poszukać sensowniejszych oszczędności, niż te polegające na opróżnianiu koszy na śmieci.
