Przyjmijmy pewien fakt historyczny. Nasz król Kazimierz Wielki zapraszał niegdyś wielu podróżników, przystojniaków, bajerantów, wygnańców, zagraniczniaków też. I bankierów z forsą, skłonnych i chętnych do pożyczek. Chyba się oni zanadto nie lenili, poza biznesem! I chyba dzieci narobili! Chyba narobili? Na bank! Oni, Żydzi, są naszymi kumplami. Jak powiedział JPII: starszymi braćmi w wierze.... To jest prawda.
Oni, ci Żydzi, nie tylko trzymali karczmy i handlowali okowitą. Oni? Chyba bardziej nasi! Boże! Czy my wszyscy nie jesteśmy przypadkiem przemieszanymi Żydami? Naprawdę nie chcemy być ładni jak oni?
Chcemy! Chcemy być ładni i bogaci, dokładnie jak Żydzi! I tacy właśnie jesteśmy, koledzy bruneci. Pełni marzeń.
''Dziś już nie robią takich Żydów jak Jezus'' - to mi się kojarzy z PRAWDĄ, czyli czymś... wstydliwym. Głupio się kojarzy. Bo sam jestem Żydem. Stuprocentowym, ale może też... zeroprocentowym. Mój dziadek przybył z Moskwy, czyli znikąd. Dorman. Żyd czy nie Żyd? Może Turek Derman? Miał zakład fryzjerski na Wileńskiej w Warszawie (dziś trzymałby raczej kebab). My, czyli jednak my "Żydzi", bo chyba coś było na rzeczy, mieliśmy zawsze kompleksy. Zasłużone. Byliśmy Obcy. I polowali na nas. Zabijali. Nie tylko Niemcy. Polacy też. Dlatego się chowamy.
Czytałem tę nędzę. I uczyłem się, także od ''Kisiela'', jak nigdy nie pisać. Jak pisać lepiej!
I to jest największa zasługa ''Tygodnika Powszechnego''
W Europie zobaczycie ortodoksów, rabinów, pejsowatych. Nawet sporo ich jest. A w Polsce - dziwne, prawda - nie zobaczycie ich. Nigdzie. W Polsce pokazują się geje. Tysiące gejów. Przełom. A Żydzi? Wciąż się boją.
Wczoraj rano byłem w kiosku. Chciałem kupić ''Tygodnik Powszechny'' nazwany przez redakcję wyjątkowo ''Żydownik''. Od rana biegałem po kioskach. To historyczne wydarzenie! Bo wreszcie mamy do czynienia z żydostwem - poczuciem dumy! Wyjściem z getta! Tak umiłowanym, wyczekanym. Chwałą. W dzikim naprawdę kraju.Czy wiecie, dlaczego Żydzi po całym świecie chodzą w myckach, a nie chodzą w nich po Warszawie? Z wyjątkiem cmentarza?
Bo się boją.
Żydzi już nie boją się Niemców.
Żydzi wciąż boją się Polaków.
Na 80-lecie ''Tygodnika Powszechnego'' wydano właśnie ''Żydownik''. To także o mnie. O, i o Was. O Czytelnikach. Czy wiecie - czas oprzytomnieć - że żyjemy w dziwnym kraju, który Żyda ma za Boga? A zarazem ma go, wybranego, za największego wroga?
Kiedyś ''Żydownik Powszechny'', ta gazeta, wielka i brzydka, totalnie mnie nudziła. Pisał tam mój kuzyn (''Spodek''), a jego córka śpiewała, że w domach z betonu nie ma wolnej miłości, na pewno pamiętacie. Pisał ''Kisiel''. Boże, gdybym miał kiedyś taki luz jak on, to znaczy napisać felieton raz na jakiś czas, o niczym... Totalne nudziarstwo. Raz w tygodniu. Nędza. Sztab. I kościelna cenzura jako alibi braku pomysłów.
Uwierzcie, że z tej grupy felietonistów: ''Kisiel'', Słonimski, Michnik, Passent, Toeplitz... i z tych wszelkich felietonów "Kisiela" (tego Pana, któremu postawiono pomnik za... brak talentu chyba, przyrzekam) zapamiętałem jedno. Jak kiedyś przestrzegał nas przed komuną i Mitterandem: ''Francuzi! Wybieracie socjalizm czy świeże bagietki?'').
No więc ''Kisiel'' talentem nie zgrzeszył, to zresztą nudziarz absolutny. Ale przebłyski miał.
Podobno ''Żydownik'' ma 80 lat. W życiu nie czytałem nudniejszej gazety, którą tak trudno byłoby jednak zdobyć (wczoraj obleciałem kilkanaście kiosków, jak Boga kocham).
Jako dzieciak miałem sposób jednak, jak na wszystko: na ulicy Rakowieckiej w Warszawie, przy sztabie generalnym stuprocentowo pełnym komuchów, ''Tygodnik'' zawsze był, chyba dlatego, że kupujący trafiał od razu na listę wrogów, trudno. W każdym razie tę nędzę czytałem. I uczyłem się, także od "Kisiela", jak nigdy nie pisać. Jak pisać lepiej! I to jest największa zasługa ''Tygodnika Powszechnego". Spełnienie marzeń o wolnym słowie.