Polski obrońca Kamil Glik dwa lata temu został oskarżony o pobicie nieznanego sobie mężczyzny. W 2020 roku uderzył dwukrotnie w twarz i przewrócił na plecy przechodnia, który przechodził pod jego domem na Mazurach. Wyrzucił też jego telefon. Pobity mężczyzna zainteresował się wcześniej domkiem do zabaw, znajdującym się na posesji Glika i zrobił mu zdjęcie telefonem. To nie spodobało się piłkarzowi, który rzucił się na przechodnia, nie czekając na tłumaczenia.
Kamil Glik odpowie za pobicie. Zapadł prawomocny wyrok
Ofiara pobicia dowiedziała się, z kim miała do czynienia, dopiero po przyjeździe policji. Mężczyzna nie wiedział, że fotografuje plac zabaw znanej osoby. Zdarzenie znalazło finał w sądzie. Sąd pierwszej instancji w Giżycku uznał winę Glika, a stanowisko to podtrzymał olsztyński sąd odwoławczy. Sportowiec musi zapłacić 10 tys. złotych grzywny i pięć tys. złotych zadośćuczynienia dla poszkodowanego.
Piłkarz przyznał, że tego dnia spożywał alkohol, jednak utrzymywał do końca, że działał w samoobronie.
– Pokrzywdzony nie wiedział do kogo należy posesja, na której dostrzegł ciekawy domek dla dzieci – stwierdziła sędzia Danuta Hryniewicz, cytowana przez serwis sport.fakt.pl. Uznano, że mieszkaniec Krakowa nie miał żadnych złych zamiarów. Michał B. nie wnioskował o pieniądze, domagał się jedynie przeprosin.
dś
