Bezpartyjny, obywatelski kandydat na prezydenta, z poparciem Prawa i Sprawiedliwości – w taki sposób w przeciekach medialnych pojawiło się przed weekendem nazwisko dr Karola Nawrockiego. PiS chce, by ktoś powtórzył sukces Andrzeja Dudy z roku 2015, kiedy postawiło w wyborach na polityka z drugiego szeregu partyjnych działaczy.
Karol Nawrocki to 41-letni historyk z Gdańska. Jego nazwisko zaczęło pojawiać się w mediach około roku 2011 – gdy działał w Radzie Dzielnicy Siedlce w Gdańsku (był jej przewodniczącym). Organizował m.in. lokalne obchody uroczystości z okazji 11 listopada. Pracę zaczął w gdańskim oddziale IPN, w którym odpowiadał za pion publicznej edukacji.
Był w komitecie budowy w Gdańsku pomnika upamiętniającego Danutę Siedzikównę „Inkę” oraz kolejnego, Żołnierzy Wyklętych. W 2017 roku, z nominacji PiS został dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej (rozwój jego kariery miał wspierać Jarosław Sellin, poseł PiS z Gdańska, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego w rządach Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego). Zaczął wówczas krytykować publicznie ówczesnego prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza, m.in. w sprawie zagospodarowania Westerplatte.
Po zabójstwie Adamowicza spierał się z Aleksandrą Dulkiewicz, w kwestii specustawy, która z rąk gdańskiego samorządu przejmowała działki byłej Wojskowej Składnicy Tranzytowej na półwyspie. W czasie wyborów samorządowych był brany uwagę przez PiS jako potencjalny kandydat do startu w wyborach na prezydenta Gdańska, jednak w typową działalność polityczną zaangażowany nie był.
W 2021 roku zostawił Pomorze dla stanowiska w Warszawie – został wskazany jako kandydat na prezesa Instytutu Pamięci Narodowej. Mniej więcej latem tego roku pojawił się na giełdzie nazwisk PiS do kandydatury prezydenckiej. W ostatnich dniach wyprzedził Przemysława Czarnka, który do niedawna był zdecydowanym faworytem PiS.
Nawrocki nie ma legitymacji partyjnej, co świadczy, że w poszukiwaniach odpowiedniego kandydata prezes PiS Jarosław Kaczyński sięgnął głęboko do zasobów ludzkich swojego ugrupowania. Nie ma jednak wątpliwości, że Karol Nawrocki odpowiada swoim profilem politycznym wzorcom utożsamianym z PiS. Zresztą, bez poparcia PiS nie zostałby nigdy nominowany na stanowisko dyrektora Muzeum II Wojny Światowej, a następnie na prezesa IPN.
Nawrocki ma atuty kandydata, które kreślił Kaczyński – jest wysoki, okazały, zna języki i ma rodzinę (jest żonaty od lat, ma trójkę dzieci).
Karol Nawrocki bez wątpienia jest waleczny. Znajomi, z którymi grał w piłkę nożną (był zawodnikiem Gedanii Gdańsk, kibicuje Lechii Gdańsk) wspominali, że nie było miękkiej gry, gdy pojawiał się na boisku. Karol Nawrocki trenował także boks – zdobył nawet złoty medal w jednym z turniejów juniorskich w kat. 91 kg), w charytatywnej walce stanął w ringu z Mariuszem Wachem a na studiach był ochroniarzem w jednym z trójmiejskich lokali.
W wystąpieniach publicznych był zazwyczaj niezwykle kulturalny, jak na standardy polityki, jest wierzącym, praktykującym katolikiem. Jednak to twardziel o zdecydowanych poglądach politycznych, społecznych oraz postawie. Znana jest historia, kiedy bronił kobietę przed agresywnym mężem.
Ale Nawrocki wywołuje też kontrowersje. Kilka miesięcy temu pokazały się jego zdjęcia ze spotkań z Patrykiem Masiakiem, Wielkim Bu, który ma kryminalną przeszłość. Prezes IPN twierdził, że łączyła ich jedynie znajomość z czasów zmagań na ringu. Echem odbił się także niedawny wywiad dla WP z Mariuszem Wójtowiczem-Podhorskim, byłym współpracownikiem Karola Nawrockiego z czasów Muzeum II Wojny Światowej, w którym ten pierwszy określił obecnego szefa IPN m.in. intrygantem, człowiekiem fałszywym z wybujałym ego. Nawrocki odpowiedział zdecydowanie na tamten wywiad, mówiąc m.in. o „grzechu zazdrości”.
