- Unia Europejska musi przestać prowadzić biznesy z Rosją, bo handlując z nią, wspiera agresję na Ukrainę - mówi Eugenia Kubova, jedna z organizatorek protestu. - Nie chodzi nam tylko o blokowanie towarów, jakich eksport został obłożony sankcjami. Każdy towar, który trafia na tamten rynek, przekłada się na zyski Rosjan, czyli finalnie sponsoruje wojnę - wyjaśnia. - Robimy wyjątek dla transportu zwierząt - dodaje.
Od rana drogę blokowało ok. 100 osób, jednak ze wszystkich stron Polski docierały kolejne osoby chcące wziąć czynny udział w proteście. Dojeżdżały w formie zorganizowanej, autokarami czy autami prywatnymi. Większość protestujących to Ukraińcy. Pojawiły się transparenty po polsku, po angielsku i po ukraińsku: „Stop Wojnie”, „Nie dla handlu z terrorystami”, nawiązujące do słów obrońców Wyspy Węży „Rosyjski TIRze – wyp*******j” oraz zdjęcia ofiar rosyjskich bombardowań podpisane „Ile warte jest życie?”.
- Nie przyjechałam na piknik i na słuchanie muzyki. Nie wiem, co jest pod plandekami i w listach przewozowych - mówi wzburzona Katarzyna Augustynek, znana jako Babcia Kasia. W rękach trzymała transparent „Adolf Putin bestia faszystowska”. Jak dodała: - Chcę mieć pewność, że nic nie dotrze do Rosji.
Policja podjęła decyzję o stworzeniu kilometrowej strefy buforowej pomiędzy kierowcami a blokadą. Już w chwili rozpoczęcia blokady sznur TIR-ów składał się z ponad 700 samochodów ciężarowych.
- Kierowcy reagują bardzo różnie - przyznaje Natalia Panczenko z inicjatywy społecznej Euromajdan-Warszawa. - Ci z Polski i Białorusi starają się być wyrozumiali, mówią: “dopóki bomby na mnie nie spadają, to jestem przegrany w tej dyskusji i idę siedzę w samochodzie". Szokuje natomiast postawa kierowców z Rosji, którzy nie wierzą w wojnę i nie rozumieją, po co tu stoimy.
Próbę dialogu z protestującymi podjęła spontanicznie sformowana kilkuosobowa delegacja polskich kierowców.
- Ten protest uderza w zwykłych ludzi, którzy chcą zarobić na chleb dla swoich dzieci, a nie we władze w Moskwie - twierdzi Marcin Potapczuk, właściciel firmy transportowej. - Też jestem przeciwko agresji na Ukrainę i robię, co mogę, żeby pomóc w tej sytuacji. Jedna z moich ciężarówek wiezie właśnie pomoc humanitarną aż z Paryża, ale jeżeli ten protest potrwa dłużej, mogę stracić wszystko - kończy, zawieszając głos.
- Niestety, kiedy jest ogólna kolejka, to wszyscy muszą stać razem - wyjaśnia Natalia Panczenko. – Nie ma systemu, który dzieli kierowców ze względu na to, gdzie jadą, więc wszyscy muszą cierpieć.
- Funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej podejmują wszelkie niezbędne działania kontrolne pojazdów wjeżdżających i wyjeżdzających do i z Polski - mówi Michał Deruś, rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej w Lublinie. - Do tej chwili nie mieliśmy takiej sytuacji, aby któryś z przewoźników naruszył przepisy embarga nałożonego na Rosję, ponieważ podmioty zajmujące się transportem już na etapie załadunku respektują te przepisy. Jeżeli taka sytuacja będzie miała miejsce, wówczas towar zostanie zarekwirowany - zapewnia.
Gdy wracaliśmy do redakcji, kolejka ciężarówek ciągnęła się przez ponad 25 km od terminala do okolic Białej Podlaskiej, a wszystkie parkingi dla TIR-ów wzdłuż trasy zapełnione były do ostatniego miejsca.
Koniec protestu organizatorzy zaplanowali na poniedziałek (21 marca) rano.
- Te gwiazdy disco polo pochodzą z Lubelszczyzny. Oni mają fanów w całej Polsce!
- Otwarte drzwi do sklepu AMW. Ten asortyment wojskowy kupisz w lubelskim oddziale
- Kreatywne nazwy klubów piłkarskich na Lubelszczyźnie. Na pewno się uśmiechniecie!
- Komornicy licytują działki w regionie. Sprawdź grunty, które mogą być twoje
- Giełda staroci w Świdniku. Miłośnicy antyków mają w czym wybierać! Zobacz zdjęcia
- Tragedia na drodze. Nie żyje 47-latek, trzy osoby trafiły do szpitala
