Przedstawiciele Fundacji Viva twierdzą, że kampanie reklamowe producentów mleka od lat wpajają nam błędne pojęcie o wpływie produktów mlecznych na zdrowie człowieka. Ponadto wśród konsumentów utrwalił się obraz szczęśliwej, zrelaksowanej krowy mlecznej pasącej się na łące. - To wszystko kłamstwa służące do napędzania machiny przemysłu mlecznego, który przynosi ogromne dochody kosztem zwierząt - przekonują. - Los krów na farmach mlecznych nie jest sielanką. Koszmar trwa tam nieprzerwanie - dodają.
- Po sztucznym zapłodnieniu (inseminacji) i urodzeniu cielaka krowa jest przemysłowo dojona. Często już wtedy zaczynają się jej pierwsze problemy ze zdrowiem. Cielaka odbiera się jego matce niedługo po porodzie, zaraz po wypiciu tzw. siary, czyli pierwszego mleka zawierającego przeciwciała. Już nigdy potem młode nie zobaczy swojej mamy (chyba że jest płci żeńskiej i za jakiś czas, już jako krowa mleczna, dołączy do reszty dojnego stada). Matki często muczą nawet przez kilka dni w nadziei, że odzyskają dzieci. Maluchy są karmione substytutem mleka matki. Pierwsze miesiące spędzają izolowane w ciasnych klatkach, bez szansy na kontakt z innymi osobnikami czy wyjście na światło dzienne – opowiada Teresa Podgórska, organizatorka akcji. Osobniki płci żeńskiej dzielą los swoich matek, a samce są hodowane na cielęcinę lub wołowinę. Krowia matka zostaje jeszcze kilka razy zapłodniona i tyle samo razy urodzi cielaki, które się jej odbierze. Gdy już nie będzie wystarczająco wydajna, zostanie sprzedana na ubój - dodaje Podgórska.
- Przez milczący happening z planszami pragniemy pokazać mieszkańcom dużych miast, którzy nierzadko oglądają krowy mleczne jedynie w reklamach i na billboardach, jak wygląda ich życie od momentu urodzenia do finalnego produktu, który trafia na nasz stół – podkreśla Łukasz Musiał, koordynator kampanii STOPKLATKA.