Sejm zajmie się poprawkami prezydenta do komisji ds. rosyjskich wpływów
We wtorek rozpoczęło się czterodniowe posiedzenie Sejmu. Posłowie mają się zająć się m.in. prezydenckim projektem noweli ustawy o komisji ds. rosyjskich wpływów. Zgodnie ze wstępnym harmonogramem obrad, Sejm ma przystąpić do pierwszego czytania prezydenckiego projektu nowelizacji ustawy o komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów we wtorek wieczorem. Drugie czytanie miałoby się odbyć w piątek.
Czy opozycja poprze poprawki prezydenta?
Poseł PiS Kazimierz Smoliński pytany przez portal i.pl o to, czy PiS liczy na to, że opozycja poprze poprawki prezydenta i czy są one testem dla opozycji, odpowiedział, że już widać z ich narracji, że nie poprą. - Jest to test dla opozycji, bo niewątpliwie poprawki prezydenta idą w kierunku tych zastrzeżeń, które opozycja miała cały czas. Był krzyk, że nie można odwoływać się do sądu administracyjnego. Prezydent mówi, że będzie można się odwołać do sądu powszechnego, gdzie postępowanie dowodowe może być przeprowadzone. Jak widać dla opozycji to nie ma znaczenia. I tak będą przeciwni. Jeżeli prezydent mówi, że mają być członkowie komisji spoza parlamentu, żeby to nie byli politycy, to też jest dla opozycji źle, bo generalnie to jest - ich zdaniem - niekonstytucyjne. Wiele z tych zarzutów, które były formułowane przez opozycję, poprawki prezydenckie niwelują. To też kwestie środków zaradczych które - moim zdaniem - były absolutnie zgodne z prawem, bo to są decyzje administracyjne, więc komisja jako organ administracyjny mogła takie takie decyzje wydawać. Natomiast skoro taki był krzyk wokół tego, to prezydent z tego zrezygnował. Nie będzie tych środków zaradczych, ale dla opozycji to też jest złe - wyjaśnił.
Zdaniem posła PiS opozycja nie podchodzi merytorycznie do sprawy. - To jest polityczne podejście. Cokolwiek byśmy zrobili, to jest w tej chwili złe i nie będą brać w tym udziału. To jest ich wybór - dodał.
Podkreślił, że mamy kolejny dowód, że demokracja w Polsce działa. - Opozycja może mieć swoich przedstawicieli w komisji i mogą prezentować swoje stanowisko i dowody. Nie chcą brać w tym udziału, widocznie jednak się czegoś boją - mówił.
Opozycja nie wystawi kandydatów na członków komisji?
Pytany, czy jeśli opozycja nie wystawi swoich kandydatów na członków komisji, to będą w niej tylko członkowie rekomendowani przez PiS, Kazimierz Smoliński podkreślił, że wyobraża sobie takie rozwiązanie, bo prawo na to pozwala. - Komisja, mimo że jest organem administracji państwowej, ma funkcjonować na zasadach takich jak zwykła sejmowa komisja śledcza. Chcemy parytet zachować. Są miejsca dla opozycji. Jeśli opozycja nie będzie z tego chciała korzystać, to już jest ich wybór - dodał.
Kazimierz Smoliński podkreślił, że jeżeli opozycja nie zgłosi kandydatów, a komisja ma działać, to PiS musi wtedy uzupełnić członków do pełnego składu, czyli do dziewięciu. - Pan premier może powołać przewodniczącego, ale komisja, żeby działała, musi mieć pełny skład.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
"Lex Tusk"?
Dopytywany, czy tak jak twierdzi opozycja i sprzyjające jej media, to komisja wymierzona w Donalda Tuska, potocznie zwana przez nich "lex Tusk", poseł PiS odpowiedział, że nie jest to ani "lex Tusk", ani "lex Sikorski", ani "lex Pawlak". - To komisja "anty Putin" i co do tego nie ma wątpliwości - podkreślił.
dś