CZYTAJ TEŻ: Beata Kozidrak: Zawsze gdy tu jestem, czuję burzę uczuć
Już dwie godziny przed koncertem wypchane po brzegi autobusy jechały w stronę placu Zamkowego, a od strony Czechowa, Kaliny i centrum miasta nadciągały tłumy ludzi. Wszyscy w jednym celu: na jubileusz 40-lecia zespołu Bajm. Miejsce nieprzypadkowe, bo kilka kroków od placu, w kamiennicy przy Grodzkiej 36a, dzieciństwo spędziła Beata Kozidrak.
- Jestem wzruszona, Lublin to moje miasto, mam nadzieję, że i wy dziś przeżyjecie moc wzruszeń – mówiła Kozidrak do 40-tysięcznego tłumy, który opanował plac Zamkowy.
Było kilka minut po godz. 20, no i się rozpoczęło. Na początek wybrzmiały utwory ze złotego okresu grupy w latach 80.: „Płynie w nas gorąca krew”, „Żal prostych słów”, „Piechotą do lata”, „Co mi panie dasz?”, „Józek, nie daruję ci tej nocy”, „Różowa kula”, „Dwa serca, dwa smutki”. Potem były takie perełki jak: „Myśli i słowa”, „Ta sama chwila”, „Szklanka wody”, „Lola”, „Biała armia”.
Bajm współczesny obok Beaty tworzą: Adam Drath, Artur Daniewski, Krzysztof Nieścior, Maria Dobrzańska i Piotr Bielecki. Ale na scenie pojawili się także ci, z którymi Kozidrak stawiała pierwsze kroki, m.in. Andrzej Pietras. Zabrakło natomiast osoby szczególnej – i dla Bajmu, i osobiście dla Beaty: Jarosława Kozidraka – zmarłego kilka miesięcy temu nagle brata wokalistki. - To jemu dedykujemy ten szczególny koncert – mówiła wyraźnie wzruszona Kozidrak.
Muzykom towarzyszył kwartet smyczkowy i sekcja dęta, dzięki którym znane od lat piosenki zyskały nowy wymiar. Szczególne wrażenie na publiczności sprawił utwór „Nie ma wody na pustyni” – przearanżowany, w dużo wolniejszym, aniżeli w oryginale, tempie, rozpędzający się by w momencie kulminacyjnym osiągnąć już ten właściwy sobie rock'n'rollowy sznyt.
Była już prawie godz. 23 kiedy Bajm kończył bisować, publiczność nie dawała im zejść ze sceny, ale i sami artyści nie chcieli z niej schodzić, bo to był koncert na miarę miejsca, czasu i okoliczności w jakich się odbywał. Taki koncert gra się tylko raz w życiu!