Bannon był prezesem prawicowego portalu Breitbart News od 2012 r. To pod jego kierunkiem witryna nabrała bardziej radykalnego, nacjonalistycznego charakteru, rozwinęła się i zyskała rozgłos. We wtorek portal poinformował, że Bannon odchodzi z portalu. „Steve jest ważną częścią naszego dziedzictwa i zawsze będziemy wdzięczni za jego wkład i za to co dzięki niemu osiągnęliśmy”, powiedział dyrektor generalny Breitbart News Larry Solov. W oświadczeniu zacytowano tez samego Bannona, który powiedział, że jest dumny z tego, że „w krótkim czasie zespół Breitbart News stworzył platformę informacyjną światowej klasy”.
CZYTAJ TAKŻE: Donald Trump zwolnił kolejnego doradcę. Steve Bannon miał zbyt radykalne poglądy?
Zwolnienie Bannona z portalu, którego był najbardziej rozpoznawalną twarzą, nastąpiło kilka dni po premierze książki „Michaela Wollfa „Fire and Fury: Inside the Trump White House” (Ogień i gniew: W Białym Domu Trumpa). Kontrowersyjna publikacja o administracji Donalda Trumpa, którą prezydent ostro skrytykował i nazwał „czystą fikcją”, ujawniła bowiem, że Bannon – zwolniony ze stanowiska głównego doradcy strategicznego Trumpa w sierpniu - powiedział, że spotkanie Donalda Trumpa Juniora z Rosjanami dotyczące Hillary Clinton było „aktem zdrady” i „brakiem patriotyzmu”.
Syn prezydenta w ubiegłym roku wyznał bowiem, że przedstawiciele Kremla chcieli przekazać mu na specjalnie zorganizowanym spotkaniu kontrowersyjne informacje dotyczące rywalki jego ojca w wyborach prezydenckich, lecz w końcu do tego nie doszło. Informacja wyszła na jaw w momencie, kiedy Kongres i FBI prowadziły już śledztwo w sprawie domniemanych kontaktów członków administracji Donalda Trumpa z przedstawicielami Kremla.
Komentarz Steve'a Bannona pod adresem członka rodziny prezydenta Trumpa wywołał w Waszyngtonie ostrą reakcję. Sam prezydent zaatakował Bannona i stwierdził, że jego były szef kampanii wyborczej i doradca „postradał zmysły”. Napisał również na Twitterze, że Bannon został wykorzystany przez Michaela Wolffa oraz nazwał go „niechlujem”. Jak wyjawiło w weekend CNN, Bannon próbował jeszcze przed reakcją Donalda Trumpa odciąć się od publikacji i przygotował oświadczenie, którego w rezultacie nie wygłosił. „Don Junior, podobnie jak jego ojciec, jest wspaniałym Amerykaninem i patriotą.
Wszyscy wiemy, że Don Junior nie utrzymywał z własnej woli kontaktów z rosyjskimi agentami. Michael Wolff wyjął moje uwagi o Donie Juniorze z kontekstu, by sprzedać książkę. Smutne jest to, że to kolejna robota lewicy, która lekceważy naszego prezydenta i jego zwolenników", miał napisać Bannon w oświadczeniu, cytowanym przez CNN. Bannon stwierdził potem również, że jego uwagi nie dotyczyły Donalda Trumpa Jr., ale Paula Manaforta, menadżera kampanii wyborczej Donlda Trumpa, który również obecny był na spotkaniu z Rosjanami w Trump Tower.
Steve Bannon był podczas kampanii wyborczej Donalda Trumpa i w pierwszych miesiącach w Białym Domu jego prawą ręką oraz jedną z najbardziej zaufanych osób. Amerykańskie media nazywały go wręcz „alter ego” Trumpa. Bannon, były żołnierz, bankier, producent filmowy i dziennikarz, był najbardziej krytykowanym i kontrowersyjnym współpracownikiem prezydenta, a to z powodu jego radykalnie prawicowych poglądów. Nieoczekiwanie w sierpniu Biały Dom ogłosił, że Bannon zostaje zwolniony ze stanowiska głównego doradcy strategicznego prezydenta. Nieoficjalnie mówiło się o jego konflikcie z bardziej umiarkowanymi doradcami Donalda Trumpa, w tym z jego córką Ivanką Trump i zięciem Jaredem Kushnerem.
CZYTAJ TAKŻE: Donald Trump odpiera ataki w sprawie rzekomej zmowy z Rosjanami
Amerykańskie media spekulowały również, że Bannon stracił posadę, ponieważ to on odpowiadał na kontrowersyjną reakcję Trumpa na zamieszki pomiędzy rasistami i neonazistami a lewicowymi aktywistami w Charlettosville w sierpniu. Prezydent wprost nie potępił neonazistów, co oburzyło USA i za co obwiniano właśnie Bannona, który miał przekonać Trumpa, że nie może zrażać do siebie białych nacjonalistów, jego wyborców.
„Upadek Steve'a Bannona ze szczytu władzy jest teraz kompletny. Wydostał się z gruzów, a za wszystko może obwiniać tylko siebie. Jego klęską było publiczne wyrażanie poglądów”, skomentował całą sprawę korespondent BBC w Waszyngtonie Anthony Zurcher. Jak dodał dziennikarz, po ujawnieniu słów Bannona pod adresem syna prezydenta USA, „stało się jasne, że nadszedł czas, aby wybrać stronę Trumpa lub Bannona, a wybór ten był dla większości konserwatystów jasny”.
D. Trump o autorze książki "Ogień i gniew": Jej autor jest hochsztaplerem
US CBS/x-news