„Zdrowi Warriors nie dadzą reszcie ligi szans” - słowa te były powtarzane przez większość sezonu. Ostatnie kilka spotkań mistrzowie NBA musieli zagrać bez swojego kwartetu - Steph Curry, Klay Thompson, Kevin Durant, Draymond Green. O ile o trzech ostatnich nie ma co się martwić, o tyle kibice Golden State wstrzymali na chwilę oddech, gdy Curry złapał się za kolano. Dwukrotny MVP uszkodził więzadło poboczne piszczelowe, ale ma być gotowy na pierwszą lub w najgorszym wypadku drugą rundę Playoffs.
O takim szczęściu w nieszczęściu nie mogą natomiast mówić w ekipie Boston Celtics. Po stracie All-Stara Gordona Haywarda w pierwszym meczu sezonu teraz będą musieli sobie poradzić bez swojego lidera Kyriego Irvinga. Rozgrywający poddał się operacji czyszczenia kolana i najprawdopodobniej ominie go ponad miesiąc gry. To oznacza, że może nie zdążyć z powrotem na drugą rundę Playoffs.
- Nie wiemy, kiedy Kyrie wróci, ale z pewnością nie będziemy go pospieszać. Ważne jest jego zdrowie - powiedział dyrektor Celtics Danny Ainge.
W słabej formie przed Playoffs znajduje się natomiast drużyna Marcina Gortata. Washington Wizards przegrali sześć z ostatnich dziesięciu spotkań i gdyby sezon zakończył się dzisiaj, to musieliby zmierzyć się w pierwszej rundzie z Cleveland Cavaliers i LeBronem Jamesem.
W obecnym sezonie Polak ciągle gra w kratkę, co w dużej mierze jest spowodowane skróconym czasem na parkiecie. Gortat nie zagrał 30 minut w jednym spotkaniu od 10 lutego, a ostatnie double-double zaliczył dwa dni wcześniej. Dodatkowo w ciągu ostatnich 12 spotkań zdobył co najmniej dziesięciu punktów tylko trzy razy i ani razu nie zebrał dziesięciu piłek. W tym sezonie Gortat notuje średnio tylko 8,5 pkt i 7,6 zbiórki na mecz.