W trzecim kwartale 2020 roku zarejestrowano 87 360 podmiotów gospodarczych. To o 2754 mniej (o 0,5 proc.) niż rok wcześniej. Liczba rejestracji spadła niemal we wszystkich analizowanych przez Główny Urząd Statystyczny rodzajach działalności. Najbardziej – w transporcie i gospodarce magazynowej. Znaczące spadki odnotowały także takie sektory rynku, jak usługi, przemysł oraz zakwaterowanie i gastronomia.
Wzrosty liczby rejestracji zanotowano w kontekście handlu i naprawy samochodów oraz informacji i komunikacji. Zdaniem ekspertów, rynek pracy nie jest na te zmiany obojętny.
- Mniejsze zainteresowanie działalnością gospodarczą zanotowaliśmy już w drugim kwartale tego roku. Wówczas spadki w zakresie rejestracji podmiotów były jeszcze wyższe. Średnio było ich o 31 proc. mniej niż rok wcześniej. Lipiec, sierpień i wrzesień były dla przedsiębiorców bardziej łaskawe, ale nie oznacza to, że dobre. Mniej nowych firm to automatycznie mniej nowych miejsc pracy– mówi Krzysztof Inglot, prezes Personnel Service i ekspert ds. rynku pracy.
Jako przykład ekspert podaje tutaj branżę gastronomiczną, w której zanotowano największy spadek zainteresowania nowymi pracownikami, co oczywiście jest związane z obawami o kolejne restrykcje.
- Kolejna fala zakażeń oraz wprowadzenie żółtej, a następnie czerwonej strefy na terenie całego kraju to kwestie, które z pewnością przełożą się na kryzys w wymienionych branżach w ostatnim kwartale. Ograniczenie działania wielu firm, w tym restauracji, jest dla nich dużym ciosem- dodaje Inglot.
Jego zdaniem ewentualny lockdown te ograniczania tylko pogłębi i dodaje, że ostatni kwartał roku to trudny okres także z uwagi na konieczność „dopięcia” firmowych budżetów, które w tym roku odczuły efekty pandemii koronawirusa. Jego zdaniem możliwe jest zatem dalsze redukowanie zatrudnienia.
- Szczególnie narażeni są pracownicy właśnie z tych sektorów rynku, w których dominuje zatrudnienie na podstawie umów cywilnoprawnych, czyli m.in. w branży gastronomicznej. Z naszych niedawnych badań wynika, że pracownicy nie mają wątpliwości, że to najbliższe miesiące będą decydować o ich losie. 34 proc. spośród obawiających się zwolnienia jest zdania, że utrata pracy jest najbardziej prawdopodobna jeszcze przed końcem 2020 roku, a 25 proc. wskazuje, że newralgiczny będzie początek przyszłego roku – podsumowuje Inglot.
