Był oryginalnym autorem, zmarł nagle w Nowym Targu, do którego przeprowadził się kilka lat temu i któremu poświęcił jedną z ostatnich książek. W Krakowie, z którego pochodził, tworzył od wczesnej młodości muzykę, poezję, prozę. Był m.in. autorem niezwykłej metody losowania dźwięków („aleatorycznego komponowania”), którą wplótł w swoje życie.
- Każdy dzień, przez prawie 30 ostatnich lat, przypisywał losowanemu dźwiękowi, tworząc tzw. Ogniwa - wspomina Beata Zalot, przyjaciółka Grzesika. - Za Anatolem Francem powtarzał, że „przypadek jest pseudonimem Boga, kiedy nie chce się on podpisać”.
Napisał książki: „Na przedmieściach” (wyróżnienie Fundacji Kultury Polskiej), „Karmasutra” i „Księga Nieurodzaju”. Dwóch ostatnich nie zdążył już wydać („Karmagram” i „Nowy Targ na choince świat”). Erudyta i poliglota. Władał sześcioma językami obcymi (angielski, francuski, hiszpański, rosyjski, niemiecki, łacina), uczył się japońskiego. Przetłumaczył „Wichrowe Wzgórza” Emily Brontë. Kolejne dni tygodnia poświęcał czytaniu i słuchaniu książek w jednym z wymienionych języków. Od wczesnej młodości wegetarianin („duchowy rozwój nie jest możliwy, jeśli żyjemy kosztem innych żywych istot”) i znawca filozofii buddyjskiej.
Muzycznie zaistniał w 1993 roku jako założyciel oryginalnej krakowskiej grupy Klandestein, z którą nagrał płyty „Planet Tiger” i „den dro nes”. Wydawał też solowe albumy, tworząc minimalistyczną, psychodeliczną muzykę. Współtworzył Galerię TAM i wytwórnię Manufaktura Muzyczna „Amorpha”.
Minimalizm stosował też we własnym życiu. Nie gromadził przedmiotów, ubrań, jedzenia. Miał tyle, ile - jak mówił - jest konieczne do życia.
- Przeczytane książki zostawiał w toalecie jednej z krakowskich bibliotek, by ktoś sobie je wziął - opowiada Beata Zalot.
Zmarł nagle w wieku 51 lat. Urna z jego prochami spocznie w sobotę o godz. 12 na cmentarzu w Nowym Targu.
