Krew na betonie. Czy i kto odpowie za śmierć pana Piotra z Torunia na budowie grudziądzkiej hali? Oto informacje z prokuratury

Małgorzata Oberlan
Do tragedii na budowie hali przemysłowej doszło 28 czerwca br. przy ul. Droga Graniczna w Grudziądzu. Wypadku przy pracy nie przeżył 30-letni pan Piotr, pracownik z Torunia.
Do tragedii na budowie hali przemysłowej doszło 28 czerwca br. przy ul. Droga Graniczna w Grudziądzu. Wypadku przy pracy nie przeżył 30-letni pan Piotr, pracownik z Torunia.
30-letni pan Piotr, świeżo zatrudniony w toruńskiej firmie budowlanej, w czerwcu br. pracował na budowie hali w Grudziądzu. Runął z dachu, z wysokości 15 metrów i wypadku nie przeżył. Co w tej sprawie ustaliła prokuratura?

Pan Piotr miał 30 lat i w toruńskiej firmie specjalizującej się w konstrukcjach i pokryciach dachowych pracował krótko. Zatrudniony był na umowę o pracę.

W czerwcu br. wysłany został wraz z innymi pracownikami do pracy na terenie Grudziądza. Toruńska firma wykonywała prace na budowie hali przemysłowej w tym mieście - w przemysłowym kompleksie przy ul. Droga Graniczna. Tutaj właśnie doszło do dramatu.

Tragedia na budowie w Grudziądzu. Dlaczego pracownik z Torunia spadł z dachu hali?

Do tragicznego wypadku doszło w piątek, 28 czerwca, około godziny 9.00 rano. Pan Piotr pracował na połaci dachowej, z której nagle spadł. To była wysokość około15 metrów. Gdy przyjechała karetka, jeszcze żył.

Z ciężkimi, wielonarządowymi urazami poszkodowany pracownik z Torunia został przewieziony do miejscowego szpitala. Był już wtedy w krytycznym stanie, ale podjęto walkę o jego życie. Niestety, nie udało się go ratować - trzydziestolatek zmarł w lecznicy.

W jaki dokładnie sposób doszło do wypadku? Czy pracodawca zapewnił mu bezpieczne warunki pracy? Czy nie przyczynił się do wypadki i nie naraził pracownika na bezpośrednie ryzyko utraty życia? Na te pytania szuka odpowiedzi w śledztwie Prokuratura Rejonowa w Grudziądzu. Na jakim jest ono etapie?

Więcej informacji z Torunia i okolic przeczytasz >>>TUTAJ<<<<

Grudziądzka prokuratura: "Chodzi o śmierć człowieka. Ustalenia PIP bardzo ważne"

Na wspomnianej budowie w Grudziądzu w krytycznym czasie pracowały przynajmniej dwie firmy podwykonawcze. Byli świadkowie wypadku. Część osób udało się przesłuchać jeszcze w czerwcu - zrobili to policjanci, pracujący pod nadzorem prokuratora.

- Prawdopodobnie jednak będzie konieczność uzupełnienia jeszcze tych pierwszych zeznań, które ze zrozumiałych względów - zaraz po wypadku - składane bywają w sposób emocjonalny, czasem chaotyczny - podkreślała jednak od razu w rozmowie z "Nowościami" prokurator Magdalena Chodyna.

Dziś, po blisko czterech miesiącach, śledztwo nadal jest w toku i toczy się "w sprawie", co oznacza, że nikomu nie przedstawiono w nim zarzutów. Takie w przyszłości mogą, ale nie muszą się pojawić. Wszystko zależy od tego, czy śledczy dojdą do przekonania, że ktoś ze strony pracodawcy swoim zaniedbaniem naraził pracownika na utratę życia.

- Dziś oczekujemy jeszcze na bardzo ważną dla nas dokumentację. Chodzi o ustalenia Państwowej Inspekcji Pracy na temat okoliczności i przyczyn tego wypadku (prowadzi swoje równoległe postępowanie) oraz ustalenia na ten sam temat poczynione przez zespół powypadkowy powołany zgodnie z przepisami przez pracodawcę, czyli przedsiębiorstwo z Torunia - mówi prokurator Magdalena Chodyna, zastępca prokuratora rejonowego w Grudziądzu.

Tu wyjaśnijmy, że to oczekiwanie może jeszcze potrwać. Przy okazji takich dramatów ustalenia PIP i zespołów powypadkowych bywają odmienne lub niezbieżne we wszystkich punktach. Do ustaleń PIP pracodawca ma prawo wnosić zastrzeżenia, a nawet ostatecznie nie godzić się z protokołem.

W przyszłości dopiero w tej sprawie powoływani przez prokuraturę mogą być biegli - z zakresu medycyny, jak i budownictwa, bezpieczeństwa i higieny pracy.

- Chodzi o śmierć człowieka i ewentualną odpowiedzialność pracodawcy. Takie sprawy zawsze są przez nas analizowane na wielu płaszczyznach, drobiazgowo. Są długotrwale i pracochłonne. Trzeba uzbroić się w cierpliwość - nie kryje prokurator Chodyna.

Śmierć innego pracownika w Grudziądzu jest badana w śledztwie już 1,5 roku

Przykładem tego, jak długo trwać mogą takie śledztwa, jest sprawa śmierci pewnego kierowcy. Ten tragiczny wypadek wydarzył się w marcu 2023 roku na terenie zakładu gospodarki komunalnej Miejskich Wodociągów i Oczyszczalni w Zakurzewie. Samochód ciężarowy przewożący konary drzew przewrócił się zjeżdżając z górki. Kierowca poniósł śmierć na miejscu, choć był długo reanimowany. Miał 55 lat.

Od tego czasu minęło już 1,5 roku. - Nasze śledztwo w tej sprawie nadal jednak trwa. Jak wspomniałam, każdy taki wypadek bardzo dokładnie i na wielu płaszczyznach badamy - kończy prokurator Magdalena Chodyna.

Czytaj więcej artykułów tego autora >>> TUTAJ <<<<

Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl