Oskarżeni mieszkają w Warszawie i Wiedniu
Tym razem prokuratura zarzuciła 73-letniemu Kazimierzowi G. i jego 46-letniej córce Annie G., że doprowadzili do tego, iż Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi stracił 7,7 mln zł. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił właśnie do Sądu Okręgowego w Łodzi.
Oboje oskarżeni mają wyższe wykształcenie. Kazimierz G. jest inżynierem transportu. Stojąc na czele konsorcjum przemysłowego był jednym z największych na świecie producentów żelatyny. Stąd określenie „król żelatyny”. Dziś mieszka w Warszawie i jest na emeryturze. Natomiast jego córka jest ekonomistą i historykiem sztuki. Mieszka w Wiedniu.
Umowę o pożyczkę aż sześć razy zmieniano
Śledztwo w tej sprawie prowadziła Prokuratura Rejonowa Łódź – Polesie. Z jej ustaleń wynika, że Anna G. była właścicielką firmy produkującej żelatynę, zaś Kazimierz G. został jej pełnomocnikiem. W styczniu 2000 roku firma pożyczyła 5 mln zł od Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Łodzi jako dofinansowanie na budowę Zakładu Utylizacji Odpadów Poubojowych w Zgierzu. Inwestycja ta – zwana potocznie fabryką żelatyny – miała kosztować 120 mln zł.
Ustalono, że pożyczka – oprocentowana na 10,5 procent w skali roku – zostanie spłacona do 31 marca 2004 roku. Tak się jednak nie stało, ponieważ umowa między firmą a funduszem aż sześć razy – jak zaznaczają śledczy – została zmieniona w formie aneksów. Chodziło o to, że przedłużało się ukończenie budowy fabryki żelatyny, która pierwotnie miała być gotowa do końca 2000 roku. Z tego powodu firma prosiła fundusz, aby odroczył jej termin spłaty pożyczki.
Sąd przyznał funduszowi 7,7 mln zł
Finał był taki, że fundusz w marcu 2005 roku wypowiedział firmie umowę i zażądał spłaty pożyczki razem z odsetkami. Pieniędzy nie otrzymał, więc skierował sprawę do Sądu Okręgowego w Łodzi, który w grudniu 2006 roku zasądził na rzecz funduszu 7,7 mln zł razem z odsetkami. W tej sytuacji fundusz wystąpił o zajęcie tej sumy na majątku Anny G. jako właścicielce przedsiębiorstwa – pożyczkobiorcy. Jednak do egzekucji nie doszło. Dlaczego?
Otóż Kazimierz G. jako szef swojej firmy kupił od firmy swej córki, w której był pełnomocnikiem, maszyny i urządzenia oszacowane na 18 mln zł. Ona nie zapłaciła, więc on wystąpił o zwrot zadłużenia. Według śledczych, ojciec i córka zawarli pozorną umowę, aby udaremnić wyrok sądu nakazujący Annie G. zapłatę funduszowi 7,7 mln zł.
Ponadto prokuratura zarzuca oskarżonym, że „doprowadzili WFOŚ i GW do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości” – chodzi o pożyczkę w wysokości 5 mln zł – poprzez to, że zapewnili, iż fabryka żelatyny w Zgierzu zostanie ukończona w terminie podanym we wniosku o pożyczkę.
