Jeszcze kilka lat temu do egzaminów wstępnych do tarnowskiego seminarium przystępowało między 40 a 50 młodych mężczyzn. W zdecydowanej większości byli to świeżo upieczeni maturzyści, absolwenci liceów i techników, ale zdarzali się też starsi, którzy na głos powołania postanowili odpowiedzieć w trakcie lub po studiach albo po podjęciu przez nich pracy w wyuczonym zawodzie.
Symptomy tego, że chętnych do wstąpienia w stan duchowny w diecezji tarnowskiej systematycznie ubywa pojawiły się już przed rokiem. Wtedy na I rok do seminarium przyjęto 17 kandydatów. Teraz jest ich jeszcze mniej.
- Spokojnie. Jest jeszcze drugi, wrześniowy termin naboru. Trzeba nieustannie modlić się o to, aby tych powołań było więcej - mówi bp Andrzej Jeż, ordynariusz tarnowski.
Jak pokazuje praktyka z poprzednich lat, we wrześniu - na dodatkowe egzaminy zgłasza się jednak zdecydowanie mniej chętnych niż w lipcu. Jest to zazwyczaj jedynie kilka osób.
- Nie sądzę, aby była to incydentalna sytuacja. Trzeba powiedzieć to jasno. Do diecezji tarnowskiej dotarł kryzys wiary, który już wcześniej objął swoim zasięgiem inne rejony kraju, zwłaszcza te w centralnej i północnej Polsce - mówi Tomasz Królak, wiceprezes Katolickiej Agencji Informacyjnej. Jak wyjaśnia kryzys objawia się nie tylko spadkiem liczby powołań, ale również mniejszą liczbą wiernych, którzy regularnie uczestniczą w mszach świętych. Jako przykład podaje Łódź, gdzie w niedzielę do kościołów chodzi jedynie 10 procent mieszkańców.
- Jeżeli w rodzinach nie ma zwyczaju modlitwy i realizowania praktyk religijnych to nie ma się co spodziewać tego, że nasze seminaria zapełnią się kandydatami na księży. A swoją drogą kapłani też nie są bez winy. Powinni nie tylko z ambon zachęcać młodych do pójścia ich śladem, ale przede wszystkim dawać im dobry przykład tego, że może być to właściwy wybór drogi życiowej - dodaje Tomasz Królak.
Diecezja tarnowska może poszczycić się wciąż największą liczbą wyświęconych kapłanów w Polsce. Jest ich ponad półtora tysiąca, z czego 50 pracuje na misjach w Afryce i Ameryce Południowej. Sporo tarnowskich kapłanów pełni posługę również poza diecezją oraz w innych krajach wśród tamtejszej Polonii, m. in. w Norwegii, Niemczech, Stanach Zjednoczonych czy Francji.
- Jeżeli będą kłopoty z powołaniami u siebie, to ich skutkiem może być w konsekwencji to, że tych będziemy mniej księży wysyłać na misje, aby miał kto pełnić posługę duszpasterską w parafiach diecezji - zauważa Marek Zając, publicysta katolicki. Taka sytuacja - jak mówi - na razie nam jeszcze nie grozi, ale nie można ostrzeżenia w postaci malejącego zainteresowania młodych seminarium lekceważyć. - Trzeba mocno zastanowić się nad tym, co zrobić, aby te niekorzystną tendencję odwrócić. Żeby nie doszło u nas do tego, co dzieje się już na zachodzie Europy, gdzie posługę pełnią księża z Afryki i Azji, czyli z krajów misyjnych, gdzie wcześniej kierowani byli kapłani z Europy - mówi Zając.
Stosunkowo lepsza sytuacja pod względem liczby powołań jest w seminarium redemptorystów w Tuchowie. Na pierwszy rok przyjęto siedmiu kandydatów, w tym dwóch z diecezji tarnowskiej i gliwickiej, jednego z Krakowa. Jest też Białorusin. Kilku innych zdecydowało odłożyć ostateczną decyzję o złożeniu dokumentów do seminarium na czas po wakacjach. - My kryzys przechodziliśmy w 2012 roku. Wówczas, w całym seminarium było jedynie 14 Polaków. Teraz jest ich 30, czyli ponad dwa razy więcej - wylicza o. Witold Baran z Centrum Duszpasterstwa Powołań. Jak zauważa, nie bez znaczenia dla słabszego naboru jest demografia. - Tak, jak uczelnie borykają się obecnie z brakiem studentów, tak i seminariom brakuje alumnów - dodaje o. Baran.
Próbowaliśmy się dowiedzieć ilu kandydatów zgłosiło się do Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Krakowskiej. Rektor zdecydował jednak, że informacji udzieli dopiero po rekrutacji wrześniowej.
ZOBACZ KONIECZNIE:
FLESZ: Owady, które zmieniają lato w horror
Źródło: vivi24