Sytuacja na rynku miodowym jest trudna. Właściciele pasiek mówią, że zapowiada się ciężki rok. Rodzimą produkcję mogą zastąpić tanie miody z Chin i Argentyny. Mówi się o wzrostach cen przekraczających 15 procent. Dlaczego tak się dzieje?
Liczą na wrzosy
Miody ze względu na źródło pochodzenia dzielimy na miody nektarowe, spadziowe i nektarowo-spadziowe. Miody nektarowe dzielą się na miody wielokwiatowe, które powstają z nektaru różnych kwiatów, oraz miody odmianowe na przykład lipowy, rzepakowy, akacjowy, gryczany, wrzosowy, powstające z przewagą nektaru jednej odmiany roślin.
- Jeśli chodzi o miody odmianowe, to rok bieżący jest wyjątkowo niekorzystny. Być może lokalnie pszczelarze uzyskali jakieś niewielkie zbiory, ale te oferowane na rynku będą prawdopodobnie pochodziły z ubiegłego roku. Miodów wielokwiatowych też będzie mało. Przyczyna to trudne warunki pogodowe. Mamy jeszcze nadzieję na jakiś zbiór miodu z nawłoci i wrzosu, ale to, że coś kwitnie na polu, nie znaczy, że miód będzie. Nektarowanie roślin jest bowiem wypadkową wielu czynników - temperatury, opadów , wilgotności gleby i powietrza - mówi Andrzej Janaszek, właściciel Gospodarstwa Pasiecznego "Pszczeli Dworek" z Dymin koło Kielc.
Mszyce nie produkują spadzi
Druga kategoria to miody spadziowe. Powstają ze spadzi, to znaczy słodkiej substancji produkowanej przez mszyce i czerwce z soku roślin, na których występują. Pszczelarze z naszego województwa, z racji występowania dużej ilości jodły na obszarze Gór Świętokrzyskich, wyspecjalizowali się w produkcji miodów ze spadzi jodłowej. Lokalizują swoje pasieki w sąsiedztwie Świętokrzyskiego Parku Narodowego i pozyskują ceniony w całym kraju miód jodłowy, uważany za jeden z najbardziej wartościowych. Jednak w tej gałęzi pszczelarstwa 2020 rok także nie będzie łatwy.
- Miodów spadziowych w ogóle nie ma. Jeśli chodzi o jodłę, to populacja mszyc na tych drzewach została właściwie zlikwidowana przez ciężkie warunki atmosferyczne - burze i gradobicia. Nie ma więc kto produkować spadzi, i pszczoły nie mają czego zbierać. Większość pszczelarzy pozabierała swoje pasieki z rejonów spadziowych. Rodziny zostały przeniesione na inne pożytki, bo zachodziła obawa, że owady wymrą z głodu - mówi Andrzej Janaszek, który sam ma pasiekę na terenie Parku Świętokrzyskiego.
- Sytuacja ekonomiczna pszczelarzy w Polsce nie jest dobra. Na rynku miodowym w Polsce odczuwamy duże braki krajowego miodu dobrej jakości. Będą one najprawdopodobniej uzupełnione tanimi i słabej jakości miodami chińskimi lub argentyńskimi - mówi Andrzej Janaszek.
- Przyczyn kryzysu na rynku miodu jest co najmniej kilka - mówi Stanisław Stanik, prezes Świętokrzyskiej Izby Rolniczej. - Mogą to być używane w tej chwili środki ochrony roślin. Nie bez znaczenia jest to, że zmierzamy chyba w stronę amerykańskiego modelu pszczelarstwa, które ma charakter przemysłowy, jest nastawione na masową produkcję miodu - dodaje.
