Czy zdaje sobie sprawę z reakcji parafian? - Czy ksiądz biskup sobie kpi? A może ma nas za zupełnych ciemniaków? - zastanawia się pan Henryk z Gostkowa. - Przecież każdy wie, co ksiądz P. nawywijał w Papowie. Kilka tygodni wystarczy, żeby takiego spadochroniarza spuścić trzy kilometry dalej?
Mowa o księdzu Janie P., który 28 lat był proboszczem parafii pw. św. Mikołaja Biskupa w Papowie Toruńskim. Do skandalu z księdzem w roli głównej doszło w sierpniu br.
Tego dnia ks. Jan P. odprawiał dwa nabożeństwa. Już w trakcie pierwszego zachowywał się podejrzanie. - Mamrotał, nie mógł utrzymać równowagi, prawie uderzał głową o mszał - relacjonują wierni.
Zobacz: Pijany ksiądz odprawiał mszę. Ksiądz Jan P. z Papowa Toruńskiego nie pierwszy raz to zrobił
Parafia w Papowie Toruńskim jest częścią dekanatu chełmżyńskiego. Ktoś się z nim skontaktował i na kolejne nabożeństwo przybył już ksiądz dziekan. - Podczas mszy ksiądz dziekan podszedł do proboszcza, kazał mu zejść z ołtarza, zdjąć ornat i udać się do zakrystii - ale ksiądz P. nie chciał. - Przecież nie jestem pijany - opierał się. Po awanturze jednak wyszedł, a dziekan przeprosił wiernych i dokończył mszę - relacjonuje osoba pracująca w parafii (prosi o anonimowość).
Do Papowa przyjechała też policja i przebadała księdza alkomatem. Wynik przekazała przełożonym duchownego. Ostatecznie księdza Jana P. z parafii usunięto. Jak przyznał ksiądz dziekan, skarg na proboszcza było wiele. Do Papowa przysłano nowego duchownego, z Torunia. Podczas jego uroczystego powitania wiernym odczytano list od toruńskiego biskupa. - Biskup tłumaczył w nim, że ks. Jan P. udaje się na leczenie - relacjonował Janusz Górzkowski, sołtys Papowa.
Chyba nikt się nie spodziewał, że leczenie będzie tak szybkie. I że ksiądz P. odnajdzie się po półtora miesiąca w sąsiedniej parafii. - Gdyśmy o tym usłyszeli, dosłownie zdębieliśmy, tak się nie godzi - uważa pani Grażyna, parafianka koło 60. - Mam wnuka, który w przyszłym roku pójdzie do Pierwszej Komunii Świętej. Nie wyobrażam sobie, żeby ten ksiądz miał go przygotowywać.
Inna parafianka, pod pięćdziesiątkę, zastanawia się, kto pójdzie do ks. P. do spowiedzi. - Ja nie mam ochoty - stwierdza kategorycznie kobieta. - Gdy jest wina, to powinna być i kara. A jaka to kara, że ksiądz pił latami, doprowadził do skandalu w kościele, a po kilku tygodniach wraca do posługi w sąsiedztwie?
„Brak kary”, „brak wstydu”, „brak przyzwoitości”, ale i po prostu „jaja jak berety” - takie komentarze słychać w Gostkowie.
- Ksiądz P. ulokowany został w Gostkowie jako „pomocnik”, czyli normalnie odprawia msze święte i słucha spowiedzi. Dostaje wynagrodzenie w kwocie 500 zł i należą mu się pieniądze za każdą mszę na zamówienie parafian - objaśnia osoba związana z kościołem.
Dla mieszkańców Gostkowa nie jest to sekretem. - Ale tu nie chodzi o pieniądze - mówi pani Marlena, klientka spożywczaka. - Mam synów przed 20. Nie chcą już chodzić do kościoła, tak samo jak ich znajomi. Młodzi odwracają się od kościoła. Jaki argument mam teraz jako matka?
Ksiądz proboszcz z Gostkowa - ks. Władysław Erdmański, zapytany choćby o czas, jaki nowy pomocnik tam spędzi, odpowiedział, że w takich sprawach wypowiada się kuria. Kuria diecezjalna w Toruniu, za pośrednictwem rzecznika ks. Andrzeja Nowickiego na piśmie zaznacza, że: „Nie ma zwyczaju komentowania spraw personalnych”.
Ksiądz Jan P. był proboszczem w Papowie Toruńskim przez 28 lat. Wcześniej posługę pełnił w parafii pw. Chrystusa Króla w Toruniu. W 2005 roku głośno było o nim po tym, jak uderzył na religii 8-letniego chłopca.