Wierni uznali to za cud, władze za prowokację. Proboszcz zmarł na skutek tortur. Od tych wydarzeń minęło 75 lat

Aleksandra Jaros
Opracowanie:
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
W adwentową niedzielę i w Boże Narodzenie 1949 r. na ołtarzu kościoła parafialnego w czeskiej wiosce Czihoszt zgromadzeni na mszy zobaczyli poruszający się na boki krzyż. Wierni uznali to za cud, a komunistyczna bezpieka za prowokację. Aresztowany proboszcz ks. Josef Toufar zmarł na skutek tortur.

Spis treści

Tajemnicze zdarzenie w czeskim Kościele

Boże Narodzenie 1949 r. przypadło na niedzielę, a 11 grudnia był trzecią niedzielą Adwentu, przypomniał w rozmowie z PAP historyk Kościoła, publicysta Jaroslav Szebek.

Podczas mszy świętej w niewielkim kościele pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny we wsi Czihoszt w pobliżu miasteczka Havliczkuv Brod podobno wierni nagle zobaczyli, że stojący na tabernakulum krzyż wychylił się najpierw w jedną, później w drugą stronę. Drewniany krucyfiks miał zacząć się poruszać, gdy stojący na ambonie proboszcz Josef Toufar powiedział: "Tutaj jest nasz Zbawiciel".

Część wiernych uznała to za cud

Duchowny nie widział, co dzieje się na ołtarzu, a o tym, co się stało opowiadali wierni. Także o tym, że podczas mszy świętej w samo Boże Narodzenie krzyż znów się wychylał.

„Już w 1949 roku wierni zaczęli traktować Czihoszt jako miejsce pielgrzymek”, podkreślił historyk. Zwrócił uwagę, że w Kościele nie brakowało ludzi, którzy do informacji o cudzie podchodzili z rezerwą. „Sam proboszcz był sceptyczny. Nie widział ruszającego się krzyża. A nagle jego kościół stał się miejscem pielgrzymek.

Torturowany ksiądz zmarł

Po Bożym Narodzeniu 1949, a także po tym, gdy na początku 1950 roku ks. Toufara aresztowała komunistyczna służba bezpieczeństwa”, powiedział Szebek. Zamęczono go, a wydarzenia w jego świątyni wykorzystano jako kolejny pretekst do ideologicznej rozprawy z Kościołem.

W Czechosłowacji komuniści przejęli pełnię władzy w lutym 1948 r. Od samego początku nie ukrywali, że Kościół jest wrogiem, którego należy zniszczyć.

Ks. Toufar po torturach zmarł w 1950 r. Jego ciało spoczęło w bezimiennym grobie. W tym czasie o „cudzie w Czihoszcie” już nie mówiono. „Informacje na ten temat ponownie pojawiły się w 1968 roku, w czasie praskiej wiosny. O tym, że pamięć o tych wydarzeniach i o osobie ks. Toufara była żywa, świadczą artykuły w gazecie +Lidova Demokrace+, która związana była z partią chrześcijańską”, powiedział Szebek. Jego zdaniem to wówczas nazwisko oprawcy, który zamęczył ks. Toufara, stało się publiczne.

Proboszcz pośmiertnie odznaczony

Takie niezależne teksty w tej gazecie skończyły się wraz z sowiecką interwencją. Po sierpniu 1968 r. i jeszcze długo później nazwisko Toufara wykorzystywała propaganda. „Powtarzano, jak w latach 50., że Toufar sam zainicjował ruch krzyża, oczywiście z pomocą agentów Zachodu i Watykanu. Pojawił się też tekst autorstwa komunistycznego ministra sprawiedliwości Alexeja Czepiczki, który wręcz pisał o tym, że była to próba zniszczenia komunistycznego państwa”, przypomniał o działaniach władz Szebek.

Po upadku komunizmu postać ks. Toufara przypomniały artykuły, książki i film dokumentalny. Pośmiertnie dostał wysokie odznaczenie państwowe. Na praskim cmentarzu, gdzie proboszcza wrzucono do zbiorowego grobu, przeprowadzono ekshumację i zidentyfikowano zwłoki. Ponownie pochowano ks. Toufara w krypcie kościoła w jego dawnej parafii w 2015 r. Dwa lata wcześniej w Watykanie rozpoczął się proces beatyfikacyjny duchownego.

„Ten proces nie dotyczy cudu, który nie jest w pełni wyjaśniony. Dotyczy tego, że mimo przesłuchań i brutalnych tortur ks. Toufar zachował wiarę. Beatyfikacja koncentruje się na jego męczeństwie. Postępowanie zaczęło się już ponad dziesięć lat temu, a do orzeczenia nie trzeba wykazywać cudów wymodlonych za pośrednictwem ks. Toufara”, podkreślił badacz dziejów Kościoła w Czechach.

Źródło:

Polska Agencja Prasowa

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

P
Prałat
25 grudnia, 15:31, Autochton:

Kościół rzymski na ziemiach polskich istnieje od około tysiąca lat, bytowanie PoLachów na tych ziemiach datuje się na kilka tysięcy lat przed Chrystusem (według nauk ścisłych- genetyki i antropologii).

Piękna była wiara i obrzędowość naszych Dziadów gloryfikująca przyrodę i naturę i żyjąca z nią w zgodzie i w jej rytmie, natomiast kościół rzymski nie mogąc wykorzenić starych tradycji po prostu włączył je w swoje obrzędy. które celebrujemy w obecnych czasach.

Slawa!

Tak więc tzw chrześcijanie, to poganie, używający imienia Jezusa, do zaspokajania swych ziemskich pragnień!

B
Błogosławiony Wielebny
25 grudnia, 17:44, antyPiS:

Św Augustyn uważał, że cud nie jest przeciwny naturze lecz naszemu jej rozumieniu. Np - gdyby Kościół zaczął płacić podatki. To byłby właściwy cud!.

Na takie cuda, kościół się nigdy nie zgodzi. To studnia bez dna, cierpiąca na brak życiodajnej wody, niezbędnej kościołowi do zaspokajania cielesnych potrzeb!

a
antyPiS
Św Augustyn uważał, że cud nie jest przeciwny naturze lecz naszemu jej rozumieniu. Np - gdyby Kościół zaczął płacić podatki. To byłby właściwy cud!.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl