Ksiądz Tymoteusz, syn byłej premier Beaty Szydło, latem wziął urlop, by - jak wówczas twierdził - poukładać swoje życie duchowe. Po tym rozszalały się plotki i spekulacje krążące wokół jego osoby. Próbowano dociec, jakie są tego przyczyny. Rodzina i jej prawnik zabiegali o to, by uspokoić nastroje, ale na niewiele to się zdało. W końcu, w październiku, pełnomocnik Tymoteusza Szydło, adwokat Maciej Zaborowski, wydał oświadczenie informujące o sytuacji klienta oraz o prawnych konsekwencjach grożących za rozpowszechnianie plotek i kłamstw, takich jakich ta, że został ojcem. Teraz ksiądz sam tłumaczy swoje zachowanie.
"W ostatnich miesiącach przeżywałem głęboki kryzys wiary i powołania – czytamy w oświadczeniu ks. Tymoteusza. - Z bólem przyznaję, że z czasem zacząłem tracić sens mojej posługi i coraz częściej nachodziły mnie myśli o odejściu ze stanu duchownego. Po głębszym namyśle postanowiłem jednak dać sobie jeszcze jedną szansę i poprosiłem o kilka miesięcy urlopu, by poukładać swoje życie duchowe. Uznałem, że będzie to uczciwe w stosunku do Wiernych, wobec których zawsze starałem się sprawować posługę szczerze i z przekonaniem" - dodaje.

Jednak plotki i atmosfera wokół jego osoby, ostatecznie doprowadziły go do złożenia prośby o powrót do stanu świeckiego. W piśmie do kurii zawarł również deklarację uruchomienia procedury uzyskania dyspensy od celibatu.
"Żałuję, że moja historia potoczyła się w ten sposób, ale mimo wszystko mam nadzieję, że uda mi się poukładać życie na nowo. Zdaję sobie sprawę, że moja decyzja jest bolesna dla wielu osób, ale nie mogę postąpić inaczej. Przepraszam wszystkich, których zawiodłem, zwłaszcza moją rodzinę, przyjaciół, znajomych, przełożonych, współpracowników, parafian z Przecieszyna, Osieka, Buczkowic i Oświęcimia, a także wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób czują się dotknięci lub zgorszeni" - dodaje.
Syn premier Szydło został księdzem. Święcenia kapłańskie odb...
Wśród oświęcimian, którzy czekali na księdza w parafii św. Maksymiliana, gdzie miała zacząć posługę od sierpnia, ale również wśród duchownych jest pełne zrozumienie.
- Współczuję mu całej tej nagonki, z pewnością nie było mu łatwo – mówi pan Mirosław z Oświęcimia. - Mam nadzieję, że chłopak ułoży sobie życie na nowo, z dala od fleszy i kamer telewizyjnych. Sława spowodowana tylko tym, że jest synem znanej mamy, nie ułatwiła mu życia - dodaje.
Zobacz zdjęcia z pierwszej mszy św., którą ks. Tymoteusz odprawił w swoim rodzinnym Przecieszynie
- Smutna to informacja z wielu powodów, ale dobrze, że ks. Tymoteusz sprawę jasno postawił, przecinając dalsze spekulacje - mówi znany krakowski kapłan, ks. Tadeusz Isakowicz-Zalewski. - Szkoda, że jest to definitywna decyzja, bo to oznacza, że „spalił za sobą wszystkie mosty” - dodaje.
Duchowny nie krytykuje postanowienia księdza, podkreśla, że ma o nim i jego rodzicach jak najlepsze zdanie. - Po prostu nie udźwignął ciężaru całej tej otoczki medialnej, prymicji w obecności rządu, reporterów i ojca Rydzyka, choć w dalszym ciągu uważam, że ksiądz nie jest osobą prywatną, a taką chciał być ks. Tymoteusz - mówi ks. Tadeusz Isakowicz-Zalewski.

Podobnego zdania jest były już ksiądz Piotr z okolic Oświęcimia, który po 11 latach posługi zrzucił sutannę. Dziś jest szczęśliwym mężem i ojcem.
- Pewnie psychicznie nie wytrzymał, można by rzec w wielkim uproszczeniu, że „zniszczyła go rodzina” - wyznaje były ksiądz. - Jeśli czuł się gnębiony, osaczony, mógł np. wyjechać na misje. Skoro złożył taką prośbę, widać ma poważne powody - dodaje.
W rodzinnej miejscowości rodziny Szydło nie chcą komentować tej sprawy. Ich "Tymek" dawno nie był tam widziany.
Beata Szydło, po tym jak została europarlamentarzystką przebywa w Brukseli. W Oświęcimiu i w swoim domu w Przecieszynie pojawia się rzadko. W oficjalnej roli ostatnio wystąpiła w lipcu podczas Święta Policji.
FLESZ - Apostazja po polsku. Czy Kościół czeka odpływ wiernych
