"Kuchenne rewolucje" w restauracji Tasty
Kilka lat temu właśnie tu, na jednym z gęsto zaludnionych osiedli mieszkaniowych w Piekarach Śląskich, restaurację „Tasty” zdecydował się otworzyć Tomek. Młody 31-letni mężczyzna, i to po studiach zarządzania, powinien tryskać energią i pomysłami. Tymczasem gastronomię wybrał nieco przypadkowo i dość pochopnie. Zniechęcony nieudaną próbą podboju branży budowlanej postanowił zostać restauratorem. Taka praca wydawała mu się lekka i przyjemna.
Zaczął z rozmachem, zatrudniając cztery lata temu aż 25 osób. Brak doświadczenia w gastronomii szybko zaowocował chaosem i finansowymi kłopotami, liczba pracowników zaczęła topnieć z miesiąca na miesiąc. Nadejście pandemii dopełniło dzieła.
Obecnie Tomek zatrudnia menadżera, sprzątaczkę i pomoc kuchenną. Brakuje tylko… kucharza. W tej sytuacji każdy z pracowników bierze się za gotowanie, choć nie ma o tym specjalnego pojęcia. Każdy robi wszystko, a o motywację trudno, bo młody właściciel zalega z wypłatami.
Zdaniem załogi sam właściciel jest największym problemem i nie jest w stanie ustalić priorytetów.
Magda Gessler już po wejściu do restauracji Tasty skrytykowała zapach starej frytury, który się w niej unosił. Kazała właścicielowi Tomkowi przynieść szklankę z olejem, w którym smażył produkty i następnie ją wypić.
W ramach degustacji zamówiła hamburgera klasycznego z sałatą, ogórkami, pomidorami.,
pizzę z tuńczykiem, zupę serową.
Załoga zabrała się za przygotowywanie dań, ale żadnego nie byli w stanie wydać.
- Co się tu dzieje? Jak wejdzie 20 osób to jest korek na 4 godziny? - niecierpliwiła się Magda Gessler.
- Do dziesięciu liczę i idę stąd - zapowiedziała Magda Gessler. Jak zapowiedziała, tak uczyniła. Wcześnie przewracając stół, przy którym siedziała.
Nie przeocz
- Nie jedzcie tego! Biedronka, Lidl i IKEA usuwają żywność z toksyczną substancją
- Śmiałe pokazy tańca zaskoczyły dziewczyny w klubie Pomarańcza Katowice
- Mecz GKS-u Tychy z Widzewem przerwany przez racowisko i czarny, gryzący dym
- Lawendowy ogród w Katowicach został otwarty. To największy ogród społeczny w mieście
Właściciel Tomek próbował zatrzymać restauratorkę.
- Nie ma mowy. To jest coś niesamowitego, żeby czekać ponad godzinę - powiedziała Magda Gessler. Zapowiedziała jednak, że wróci na drugi dzień.
Jako, że restauracja Tasty w czasie pandemii specjalizowała się w daniach na wynos, Gessler postanowiła drugiego dnia dokonać zamówienia dzwoniąc do restauracji z hotelu, w którym się zatrzymała.
Zamówiła pizzę, zupę serową, burgera, schabowego i kluski śląskie.
Niestety i tym razem musiała bardzo długo czekać na swoje zamówienie. A efekt też był daleki od zachwytu. Restauratorka nie szczędziła krytycznych słów.
- Ten tłuszcz który jest zakałą całego lokalu, jest wszędzie - podkreśliła.
Chociaż pracownicy mieli doprowadzić do porządku kuchnię, to druga wizyta Magdy Gessler w tym miejscu, była jeszcze gorsza od poprzedniej.
Brud był wszędzie. Butelka, jednorazowe szklanki na podłodze… Prowadząca „Kuchenne rewolucje” obnażyła wszystkie braki.
- To jest najlepszy bar śmieciowisko. Daje śmieci do jedzenia i śmieci chowa pod barem – dodała stojąc na barze.
- Takiego g.wna w życiu nie widziałam. Absolutnie obrzydliwe. Koniec mojej pracy – powiedziała Magda Gessler.
- Mięso, które śmierdzi starą płytą. Stare bułki, które były twarde jak kamień. Nie wiem czy zrobię rewolucję, czy każę pana zamknąć – mówiła Tomkowi.
Właściciel starał się usprawiedliwiać. - Nie było to dla nas realne, żeby w tym czasie coś więcej zrobić – mówił.
- Nie ukrywajmy, tu jest katastrofa i nie da się tego doprowadzić do porządku w jeden, czy dwa dni – powiedział Denis, który najkrócej był pracownikiem restauracji.
Gdy zebrali się wszyscy przy stole, Magda Gessler dowiedziała się też o problemach finansowych i nieregularnych wypłatach dla załogi.
Restauracja dostała nową nazwę: Szynk po Cycokiem.
Na ścianach miała się pojawić replika wielu klusek śląskich, a wzór śląskiej porcelany jako element dekoracji.
W menu miały znaleźć się gumiklyjzy, szałot, żurek czy pieczeń.
Restauratorka zabrała załogę na szkolenie m.in. z przygotowywania klusek.
Czekała też na efekty prac porządkowych.
Niestety kolejnego dnia w kuchni zastała tylko Denisa. Nie było też odpowiedniego sprzętu do pracy.
- Nie mam warunków, żeby stworzyć kolację – powiedziała Magda Gessler.
Zapowiedziała też właścicielowi, że podobnie jak przy każdej rewolucji, przyjedzie za jakiś czas, by sprawdzić, czy coś się zmieniło.
Do restauracji Magda Gessler wróciła wiosną.
- Kamera jest, szyldu nie ma, brud jest – skomentowała Gessler, próbując otworzyć drzwi. Zamiast rewolucji była wielka porażka.
Musisz to wiedzieć
