Lato kończy 75 lat. „Zdrowie jest słuszne jak na ten wiek, ale mam pecha do swoich okrągłych urodzin”

Jacek Kmiecik
Opracowanie:
Grzegorz Lato, jeden z najwybitniejszych zawodników w historii polskiego futbolu, kończy we wtorek 75 lat. „Zdrowie jest... słuszne jak na ten wiek. We wrześniu miałem operację kolana, ale już mogę normalnie chodzić” – powiedział król strzelców mistrzostw świata 1974.

Spis treści

– Czego można mi życzyć? Tylko zdrowia! A wie pan, dlaczego? Bo jak jest zdrowie, oczywiście raz lepsze, raz gorsze, to zawsze damy sobie radę. A bez zdrowia to wiadomo, jak jest...

– przyznał 100-krotny reprezentant Polski i zdobywca 45 goli w narodowych barwach, później trener, senator RP i w latach 2008-12 prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Grzegorz Lato na premierze swojej autobiografii „Król Mundialu” w 2022 roku
Grzegorz Lato na premierze swojej autobiografii „Król Mundialu” w 2022 roku Adam Jankowski

Operacja kolana we wrześniu zeszłego roku

Na szczęście, jak dodał Grzegorz Lato, w jego przypadku nie można narzekać.

– Jak się czuję? Przyznam szczerze, że zdrowie jest słuszne według wieku. Tak jak u 75-latka. Solidnie, elegancko. Cieszmy się z każdego dnia i... aby do przodu

– zaznaczył jubilat.

W ostatnich miesiącach były wybitny piłkarz musiał jednak znacznie ograniczyć aktywność fizyczną.

– We wrześniu ubiegłego roku miałem operację kolana. Pozostały jeszcze drobne dolegliwości z tym związane, ale z dnia na dzień jest coraz lepiej. Powiedziano mi, że do roku nerwy mają się połączyć i wszystko wróci do dawnego stanu

– przyznał.

– Mam oczywiście swój program rehabilitacji, już drugiego dnia po operacji mnie „męczyli”. I potem ciężka praca przez sześć tygodni. Powiem szczerze, trochę „przeszedłem” od czasu, gdy mi szwy wyciągnięto. Od poniedziałku do piątku, przerwa tylko w sobotę i niedzielę. Ale już mogę normalnie chodzić, bez żadnego problemu

– dodał.

Odwołana „sześćdziesiątka” po tragedii w Smoleńsku

Wreszcie „Bolek” może spokojnie świętować swoje ważne urodziny, bowiem, jak przypomniał, różnie z tym w przeszłości bywało.

Dalszy ciąg artykułu pod wideo ↓
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

– Miałem trochę pecha, zwłaszcza do okrągłych urodzin. W 2010 roku moja „sześćdziesiątka” wypadała w czwartek, a w sobotę wieczorem żona chciała zrobić przyjęcie dla bliskich i znajomych. Wiadomo jednak, co się wydarzyło w Smoleńsku w sobotę rano, czyli 10 kwietnia. Tragedia... Zginęło tylu wspaniałych ludzi. No i odwołaliśmy urodziny

– wspominał Lato. Z kolei w 2020 roku nie mógł obchodzić uroczyście 70. urodzin z powodu pandemii koronawirusa.

Teraz, jak podkreślił, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby odpowiednio uczcić urodziny.

– Jak najbardziej, wszystko już jest załatwione. Nie odpuszczą mi!

– zaśmiał się Lato.

Oczywiście w dalszym ciągu uważnie śledzi polski futbol. I martwi się losem Stali Mielec, której jest wychowankiem. Na siedem kolejek przed końcem sezonu ekstraklasy drużyna znajduje się w strefie spadkowej.

– Nie ukrywam, że niepokoję się o Stal. Ale skoro sprzedaje się najlepszego bramkarza i napastnika... (Mateusza Kochalskiego i Ilję Szkurina – przyp. red.). To nie jest budowa drużyny. Powinno się zostawiać najsilniejsze jednostki w klubie, a wymieniać najsłabsze. Ciężko będzie się Stali utrzymać, na dodatek ma wymagający kalendarz. Martwię się. A proszę zobaczyć, co robi ostatnio Śląsk Wrocław. Lechia Gdańsk też się nie poddaje. Łatwo spaść z ekstraklasy, ale wrócić – znacznie trudniej. Przykładem Wisła Kraków, która już trzeci sezon męczy się w 1. lidze. To nie jest taka prosta sprawa

– podkreślił.

Fiński pomocnik Stali Mielec Pyry Hannola walczy o piłkę z bośniackim pomocnikiem Cracovii Ajdinem Hasiciem w ostatnim ligowym meczu
Fiński pomocnik Stali Mielec Pyry Hannola walczy o piłkę z bośniackim pomocnikiem Cracovii Ajdinem Hasiciem w ostatnim ligowym meczu PAP/Piotr Polak

Król strzelców mistrzostw świata w RFN

Urodzony 8 kwietnia 1950 roku w Malborku Lato jest dwukrotnym medalistą mistrzostw świata (trzecie miejsce w 1974 i 1982 roku), mistrzem olimpijskim z 1972 i wicemistrzem olimpijskim z 1976 roku, królem strzelców mistrzostw świata 1974.

Kilka lat temu, wspominając weltmannschaft w RFN, mówił:

– Nigdy nie zapomnę pierwszego meczu w grupie, wygranego 3:2 z Argentyną. Nikt w nas nie wierzył. Przecież rywale byli potęgą, podobnie jak Włosi, wówczas wicemistrzowie świata. My i Haiti mieliśmy być „chłopcami do bicia”. Tymczasem mecz z Argentyną pokazał, że wcześniejsze eliminacje i spotkania z Anglikami, których u siebie pokonaliśmy 2:0, nie były przypadkiem

– zaznaczył.

Grzegorz Lato i Jan Tomaszewski – bohaterowie mistrzostw świata 1974
Grzegorz Lato i Jan Tomaszewski – bohaterowie mistrzostw świata 1974 FIFA World Cup/Facebook

Ostatecznie Biało-Czerwoni pod wodzą trenera Kazimierza Górskiego zajęli trzecie miejsce w turnieju, a Lato z dorobkiem siedmiu goli został królem strzelców.

– Szkoda meczu z RFN, przegranego 0:1, decydującego o awansie do finału. To spotkanie w ogóle nie powinno się odbyć, bo to było waterpolo, a nie futbol. Piłka stawała w wodzie jak rzucona cegłówka, chwilami nie dało się jej kopnąć. Bardzo żałuję, że nasi działacze zgodzili się na grę w takich warunkach

– przyznał.

– No i potem zostało nam spotkanie o trzecie miejsce, z Brazylią. To był bardzo ważny mecz, bo stanęliśmy przed szansą wywalczenia pierwszego w historii medalu mistrzostw świata dla Polski

– dodał Lato, którego gol zapewnił Biało-Czerwonym zwycięstwo 1:0.

Mundial w Hiszpanii równie ważny jak weltmannschaft w RFN

Osiem lat później drużyna z dynamicznym skrzydłowym w składzie, ale już prowadzona przez Antoniego Piechniczka, również zajęła trzecie miejsce w mistrzostwach świata. Mundialu w Hiszpanii, jak zapewnił, wcale nie stawia niżej niż tego w RFN.

Grzegorz Lato i włoski obrońca Giuseppe Bergomi
Grzegorz Lato i włoski obrońca Giuseppe Bergomi PAP

– Ja nie dzielę medali z 1974 i 1982. One są dla mnie tak samo ważne. Medal to medal. Wiadomo, jaka była sytuacja przed turniejem w Hiszpanii, w Polsce był stan wojenny. Nie graliśmy towarzyskich meczów, jedynie z zespołami klubowymi. Nasza dyspozycja była niewiadomą, na dodatek na początku mundialu kontuzji doznali Andrzej Iwan i Jan Jałocha

– przypomniał.

– Te pechowe sytuacje nie załamały jednak zespołu. Za Iwana został przesunięty do przodu Zbigniew Boniek, a Jałochę zmienił Marek Dziuba, z którym świetnie mi się współpracowało. Robiliśmy dobrą robotę na prawej stronie

– powiedział.

W sukcesie z 1982 roku Lato też miał swój duży udział. Zdobył bramkę w wygranym 5:1 meczu z Peru, a w spotkaniu drugiej fazy grupowej (wówczas obowiązywał inny system turnieju) zaliczył – jak przypomniał – dwie asysty z Belgią (3:0). Trzy gole strzelił wówczas Boniek.

Grzegorz Lato i słynny włoski bramkarz Dino Zoff
Grzegorz Lato i słynny włoski bramkarz Dino Zoff FIFA World Cup/Facebook

Od Stali Mielec, przez Lokeren do Atlante Meksyk

W Polsce jego jedynym klubem była Stal, z którą zdobył mistrzostwo kraju w 1973 i 1976 roku, był również dwukrotnie królem strzelców ekstraklasy (1973, 1975).

Grzegorz Late w barwach meksykańskiego Atlante FC
Grzegorz Late w barwach meksykańskiego Atlante FC MEXSPORT/EASTNEWS

Po wyjeździe z kraju grał w belgijskim Lokeren (1980-82), a kolejne dwa lata w meksykańskim Atlante FC. Karierę zakończył w 1984 roku, a później – już tylko amatorsko – grał w Kanadzie w polonijnym klubie Polonia Hamilton.(PAP)

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Rekordowa waloryzacja kont ZUS. Zyskało wielu  Polaków

Rekordowa waloryzacja kont ZUS. Zyskało wielu Polaków

Mija rok od śmierci sierż. Mateusza Sitka. Będą uroczystości z udziałem szefa MON

Mija rok od śmierci sierż. Mateusza Sitka. Będą uroczystości z udziałem szefa MON

Wróć na i.pl Portal i.pl