Kłopoty finansowe byłego prezydenta
O problemach finansowych Lecha Wałęsy słyszymy już od kilku lat. W ubiegłym roku były prezydent, ze względu na pandemię koronawirusa i brak wyjazdów zagranicznych, ubolewał, że nie stać go na prezenty świąteczne dla rodziny, a ich wigilia będzie niezwykle skromna.
W tym roku również narzeka na brak pieniędzy. To dość zaskakujące, biorąc pod uwagę, że zaledwie kilka miesięcy temu wrócił z wyjazdu do Stanów Zjednoczonych, podczas którego inkasował bardzo duże kwoty za wykłady i udział w wydarzeniach. W rozmowie z "Super Expressem" Wałęsa mówił wówczas, że zarobił na tym wyjeździe zdecydowanie więcej niż 200 tys., bo tyle "to kościelnemu". - Jak ja pracuję, to pracuję - podkreślał.
Wałęsie wciąż brakuje pieniędzy. Twierdzi, że rodzina go szantażuje
Teraz w rozmowie z tabloidem ubolewa, że choć nieco podreperował swój budżet, to jedynie kropla w morzu jego potrzeb.
- Zbankrutowałem. Ale powoli się podnoszę. Takie dziury mi się porobiły, a ja mam za dużą rodzinę. I mnie szantażują, i jaki mam wybór? Muszę im dawać pieniądze - mówił w rozmowie z "Super Expressem".
Szczególnie "miłe" słowa Lech Wałęsa wypowiedział odnośnie do swojej żony, Danuty, nazywając ją "największą pijawą".
- Mówią do mnie tak: Stary, ty musisz mieć pieniądze, i nie gadaj, że nie masz! Tak mi mówi rodzina. I muszę im dawać. Wszyscy tak robią. A żona to największa pijawa! - podkreślił w rozmowie z serwisem.

dś