W 1952 roku w walijskiej miejscowości Ystradgynlais wojenny uchodźca doktor Włodzimierz Bołądź w oparciu o swoje doświadczenia z getta, gdzie leczył dzieci, prawidłowo zdiagnozował u Rowana Williamsa chorobę, którą inni zakwalifikowali jako typową grypę.
- Będę zawsze pamiętał nazwisko doktora Włodzimierza Bołądzia, bo zawdzięczam mu to, że żyję - powiedział zwierzchnik Kościoła anglikańskiego w programie BBC Wales.
- Moja matka była bardzo wyczulona na choroby, bo sama poważnie chorowała w dzieciństwie. Myślę, że było jej bardzo trudno przekonać lekarzy, by wysłuchali jej obaw o moje zdrowie i dopiero doktor Bołądź przejął się moim stanem - dodał Williams.
- Gdy zobaczyłem go po raz pierwszy - wspomina Bołądź w audycji zatytułowanej "The Polish Doctor" - to pomyślałem, że może ty być grypa i nic więcej. Za drugim razem... Wielkie Nieba ! Wyraz twarzy, oczu, sztywna szyja. Matka miała rację. Było to zapalenie opon mózgowych.
- W tym stanie widziałem dziecko w Polsce, które zmarło z braku leków. Jego obraz długo do mnie wracał i pomógł mi prawidłowo zdiagnozować chorobę u arcybiskupa - wyjaśnił sędziwy lekarz.
Przed wojną urodzony w 1909 roku Bołądź był lekarzem 23. pułku artylerii lekkiej w Będzinie. W czasie kampanii wrześniowej 1939 roku był naczelnym lekarzem w 23. Dywizji Piechoty, tzw. "Śląskiej", wchodzącej w skład Armii Kraków, walczył też w 203 pułku piechoty rezerwy, utworzonym na bazie Górnośląskiej Brygady Obrony Narodowej, a po ucieczce z okrążenia przyłączył się do 25. Pułku Ułanów Wielkopolskich Władysława Andersa.
Wspominając swoje wojenne losy Bołądź powiedział, że jako lekarz mógł pogodzić się z tym, że nie zna choroby, lub też, że nie ma na nią lekarstwa, ale nie mógł zaakceptować, że dzieci umierały na pospolite, uleczalne choroby z braku leków, żywności lub czystej wody.
W czasie wojny Bołądź dostał się w Białymstoku do niewoli sowieckiej, ale dzięki udanej ucieczce uniknął losu towarzyszy broni w Katyniu. Po powrocie do okupowanej Polski działał w zbrojnym podziemiu. Aresztowany przez gestapo miał zostać stracony, jednak jego żona zdołała przekupić niemieckich oficerów. Zamiast na śmierć wysłano go do obozu koncentracyjnego. Do 1945 roku, kiedy został wyzwolony przez Amerykanów, przeżył pobyt w trzech. Ojca stracił w sowieckim łagrze.
Po wojnie cudem udało mu się odnaleźć żonę z pięcioletnim synem Pawłem i już wspólnie, razem z wojskiem gen. Andersa przeniósł się do Wielkiej Brytanii, gdzie w 1949 zaczął pracować jako lekarz ogólny. Na emeryturę przeszedł dopiero w wieku 78 lat.
Wciąż mieszka w Ystradgynlais w dolinie Swansea, gdzie znany jest jako "Papa". 18 stycznia 2012 roku będzie obchodził 102. urodziny.
Szczegółowe wspomnienia wojenne i obozowe dr Włodzimierza Bołądzia zostały nagrane w 1996 roku i dziś znajdują się w zbiorach Imperial War Museums w Wielkiej Brytanii.
* CZYTAJ KONIECZNIE:
PIJANY OCHRONIARZ STRZELAŁ W TESCO W KATOWICKIM SCC - ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
NAJLEPSZE PREZENTY POD CHOINKĘ - PORADNIK DZ [ZDJĘCIA I CENY] - ZOBACZ KONIECZNIE
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
SPORTOWY TYDZIEŃ W NM: Najdrożsi piłkarze śląskich klubów [RANKING] | Najlepsza strona WWW klubu z 4. ligi | NASI ZAGRANICĄ. Historyczne transfery w piłce