[LEOPOLD TEPPER SYLWETKA] Leopold Trepper kierował słynną szpiegowską "Czerwoną Orkiestrą"

MAREK LUBAŚ-HARNY
Leopold Trepper (zdjęcie z 1974 roku) FOT. ARCHIWUM
Leopold Trepper (zdjęcie z 1974 roku) FOT. ARCHIWUM
"Wielka gra" Leopolda Treppera została wydana w Polsce przed paroma tygodniami. Niezorientowanym trudno zgadnąć, co kryje się za tym dość niejasnym tytułem. Nazwisko autora też niewielu coś mówi, choć na Zachodzie już dawno stało się głośne.

Leopold Trepper (zdjęcie z 1974 roku) FOT. ARCHIWUM

HISTORIA. Nowotarżanin miał tak barwny życiorys, że na Zachodzie posłużył on za temat powieści szpiegowskich, a także filmu fabularnego i paru dokumentalnych

W czasie wojny Trepper był "dyrygentem" słynnej "Czerwonej Orkiestry", czyli sowieckiej siatki wywiadowczej w Trzeciej Rzeszy i okupowanych przez Niemców krajach zachodniej Europy. Nazwę Die Rote Kapelle nadali jej hitlerowcy.

Z małego miasteczka

Dlaczego postać Leopolda Treppera powinna nas zainteresować?

Wyjaśnijmy to słowami z jego książki. "Urodziłem się 23 lutego 1904 r. w Nowym Targu, galicyjskim miasteczku, które wtedy trudno było znaleźć na mapie. Rodzina Trepperów mieszkała przy ulicy Sobieskiego pod piątym, w skromnym domu, który mój ojciec sam zbudował gromadząc cegły i długi. Sklepik, rodzaj małego bazaru, który oferował wieśniakom towary i potrzebne im proste narzędzia, zajmował parter. Na podłodze stały wielkie płócienne worki z nasionami. Klienci rzadko płacili w gotówce, a najczęściej w produktach ze swojego gospodarstwa. Nad sklepem naszego jednopiętrowego domu były trzy skromnie urządzone pokoje, w których mieszkaliśmy.

Mimo skrajnego ubóstwa rodziców, w okruchach wspomnień lata dzieciństwa wydają mi się przepojone pewnym spokojem i szczęściem. Niewątpliwie ciemne obrazy codziennej nędzy zacierają się łatwiej niż wspomnienie, jeszcze dziś bardzo wyraźne, o cukierku, który ojciec wsuwał mi o świcie pod poduszkę, gdy szedł do pracy...".

CZYTAJ TAKŻE: Włodzimierz Lechowicz. Komunistyczny superszpieg w szponach bezpieki

Trzeba przyznać, że w Nowym Targu nie całkiem o Leopoldzie Trepperze zapomniano. W 1998 roku pisał o nim Lesław Dall w "Almanachu Nowotarskim", a niedawno na portalu NowyTarg.pl przypomniał go burmistrz Marek Fryźlewicz.

Warto jednak, by postać tego nowotarżanina stała się znana o wiele szerzej niż do tej pory. Po pierwsze, życiorys miał tak barwny, że na Zachodzie posłużył on za temat powieści szpiegowskich, a także filmu fabularnego i paru dokumentalnych.

Poza tym, jego losy tak splotły się z historią dwudziestowiecznej Europy i Polski, że ich prześledzenie, ale bez uprzedzeń i stereotypów, może wnikliwemu czytelnikowi dać z pewnością wiele korzyści.

Olśniony przez Wschód

W młodości Leopold Trepper mógłby posłużyć jako modelowy przykład zjawiska, które określa się mianem "żydokomuny".

We wspomnieniach nie ukrywa ówczesnych sympatii. Pisze: "Od 1917 r. miałem wzrok utkwiony w tę ogromną poświatę na Wschodzie, która mnie olśniewała. Rewolucja Październikowa, zmieniając bieg dziejów, zainaugurowała nową epokę - epokę rewolucji światowej. (...) Teraz, przekonany, że tylko socjalizm uwolni Żydów od tysiącletniego ucisku, rzuciłem się w wir walki. Z wielkich wstrząsów, które uważałem za nieuchronne, zrodzi się upragnione przeze mnie nowe, egalitarne i braterskie społeczeństwo. Pragnąłem przyczynić się do jego trudnego, ale porywającego porodu".

Wspomina też, że miał 10 lat, kiedy na ulicy w Nowym Targu spotkał Lenina, akurat prowadzonego przez austriackich żandarmów ze stacji kolejowej do Ratusza, gdzie "obywatel rosyjski Ulianow" został przesłuchany jako podejrzany o szpiegostwo na rzecz Rosji, z którą Austria była od niedawna w stanie wojny.
Jak wiadomo, późniejszy przywódca bolszewików został osadzony w nowotarskim więzieniu i zwolniony po interwencji polskich intelektualistów z Janem Kasprowiczem na czele. W każdym razie, Trepper zapamiętał to spotkanie na całe życie.

Wpatrzony w "poświatę ze Wschodu", wstąpił kilka lat później do partii komunistycznej. Ale równocześnie już od dzieciństwa pociągała go idea utworzenia samodzielnego państwa żydowskiego. Wierny im obu, w roku 1924, wraz z grupą podobnych mu młodych zapaleńców, wyjechał z Polski, by w Palestynie pomóc "utworzyć państwo socjalistyczne, w którym nie będzie kwestii żydowskiej".

Dodajmy, że miało to być wspólne państwo Arabów i Żydów, połączonych ideą socjalizmu. Dziś łatwo szydzić z naiwności takiej utopii, tym bardziej że Palestyna była wówczas pod panowaniem brytyjskim i nic nie wskazywało, by miało się to szybko zmienić. Pamiętajmy jednak, że Trepper miał wtedy 20 lat i głowę nabitą ideałami równości i sprawiedliwości, które skompromitowano dopiero później.

Na czele orkiestry

Brytyjczycy nie darzyli komunistów sympatią i już po paru latach działalności Trepper musiał uchodzić z Palestyny. Bardziej sprzyjający dla siebie klimat znalazł we Francji.

Francuska Partia Komunistyczna wysłała go nawet na studia do Moskwy, skąd powrócił do Paryża już jako agent sowieckiego wywiadu wojskowego.

CZYTAJ TAKŻE: Włodzimierz Lechowicz. Komunistyczny superszpieg w szponach bezpieki

Jeszcze przez wybuchem wojny, na początku roku 1939, występując jako rzekomy kanadyjski przemysłowiec, założył w Brukseli firmę zajmującą się handlem... eleganckimi płaszczami przeciwdeszczowymi. Po zajęciu Belgii przez Niemców przeniósł się z powrotem do Paryża, gdzie z kolei powołał do życia spółkę Simex z filiami na terenie Belgii, Holandii, Szwajcarii i Rzeszy Niemieckiej.

Rozległe interesy z firmami zaopatrującymi armię niemiecką, a także z Organizacją Todt, zajmującą się budową obiektów wojskowych, były idealną przykrywką dla właściwiej działalności "dyrygenta", czyli kierowania siatką rozsianych po Europie szpiegów, którym dzięki temu kamuflażowi udało się wykraść najpilniej strzeżone tajemnice III Rzeszy.

Do Moskwy wysłano m.in. meldunek o planowanym ataku Niemiec na ZSRR, ale Stalin uznał tę informację za fałszywą, choć podobną nadesłał z Tokio Richard Sorge.

Brawura i wszechstronne uzdolnienia syna skromnych sklepikarzy z Nowego Targu były zadziwiające, a do tego sprzyjało mu niewiarygodne szczęście.

Pod koniec 1942 roku Niemcy zdołali rozpracować "Czerwoną Orkiestrę", a Trepper został aresztowany. Zdołał przekonać Niemców, że przechodzi na ich stronę i rzeczywiście zaczął wysyłać do Moskwy meldunki preparowane przez Abwehrę, udało mu się jednak przekazać w nich ukryte ostrzeżenie, że to wroga dezinformacja. Wreszcie udało mu się uciec i przetrwać do końca wojny we francuskiej partyzantce.

Przebudzenie

Otrzeźwienie przyszło, kiedy wrócił do ZSRR. Zamiast orderów i awansów czekało go tu aresztowanie i zarzut zdrady.
Jednak znowu mógł mówić o dużym szczęściu, bo nie został od razu rozstrzelany. Po trwającym trzy lata ciężkim śledztwie skazano go "zaledwie" na 15 lat łagrów. Na wolność wyszedł po śmierci Stalina, został zrehabilitowany i wraz z falą ówczesnych repatriantów wrócił do Polski, a wraz z nim pochodząca z Drohobycza żona i dwaj synowie. Tu przeżył kilka spokojnych lat, działając w Towarzystwie Społeczno-Kulturalnym Żydów w Polsce, przez jakiś czas jako jego przewodniczący.

Sielanka nie trwała zbyt długo. Przyszedł rok 1968. I choć Żydów wtedy, mówiąc oględnie, partia i rząd zachęcały do wyjazdu z Polski, to akurat Treppera nie wypuszczono. Najwyraźniej nie pozwolili na to towarzysze z Moskwy - zbyt wiele wciąż znał tajemnic. Trzeba było pięciu lat starań przyjaciół na Zachodzie i mobilizacji tamtejszej opinii publicznej, by wreszcie wydano mu paszport.

CZYTAJ TAKŻE: Włodzimierz Lechowicz. Komunistyczny superszpieg w szponach bezpieki

Od dawna nie wierzył już wtedy w "zorzę ze Wschodu". Dał temu wyraz pisząc: "Mężczyźni i kobiety, którzy przyłączyli się do komunizmu w blasku Wielkiego Października, niesieni porywem wschodzącej Rewolucji, bez wątpienia nie przypuszczali, że pięćdziesiąt lat później, po Leninie pozostanie tylko zabalsamowane ciało na Placu Czerwonym.".

Przed wyjazdem do Izraela, gdzie zmarł w roku 1984, przez kilka lat mieszkał wraz z żoną w Paryżu. Tam też w roku 1975 ogłosił po francusku swe wspomnienia pod tytułem "Le grand jeu". Trzeba było kolejnych 37 lat, by "Wielka gra" dotarła do Polski.

Cóż, lepiej późno niż wcale.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
To o partyzantce francuskiej, to dyrdymały. Trepper, po zatrzymaniu u dentysty, przez gestapowców, nawet się nie bronił. Natychmiast zgłosił gotowość współpracy, co zszokowało gestapowców. Zdradził swoich własnych ludzi z Czerwonej Orkiestry. Wydawał ich jednego po drugim, nieraz sam pomagał ich łapać. Wszyscy lądowali w brukselskiej twierdzy, gdzie byli poddawani torturom, ale nikogo nie zdradzili aż do śmierci. I nie posyłał żadnych ostrzeżeń do centrali w Moskwie! A Niemcy mogli wykorzystać zatrzymanych i gotowych na współpracę z Niemcami, radiotelegrafistów, żeby dezinformować Rosjan. To było ważne, bo gdyby radiotelegrafista nie chciał współpracować, to mógł ostrzec swoich, bo miał swoje metody. A tu nie było takich przypadków. A w Paryżu Trepper po prostu dostał OD NIEMCÓW wygodne mieszkanko, gdzie dotrwał do końca wojny i później. Wszystko jest szczegółowo napisane w "Tajnej wojnie Hitlera", Bogusława Wołoszańskiego, wraz z nazwiskami zdradzonych towarzyszy.... W namierzeniu siatki, kluczowe okazały się zdobycze techniki, a mianowicie walizkowy radiopelengator, który nie rzucał się w oczy i pozwolił w końcu namierzyć radiotelegrafistę z dokładnością do 2 kamienic w wąskich uliczkach Brukseli. A to już wystarczyło. Po powrocie do ZSSR dobrze wiedział, za co dostaje 15 lat więzienia...
s
stanisław westwalewicz
Najlepsze było to o Leninie i poręczeniu Kasprowicza.
Wróć na i.pl Portal i.pl