W 31. minucie meczu Osasuna - FC Barcelona, Robert Lewandowski otrzymał w pełni zasłużoną czerwoną kartkę. Jego faul był brutalny, a powtórki udowodniły, że napastnik nawet nie patrzył się na piłkę. Kiedy Polak schodził z boiska wykonał gest, który sędzia tego spotkania odebrał jako wulgarny.
W raporcie pomeczowym arbiter napisał, że gest był skierowany do niego i miał podważyć jego decyzję dotyczącą wyrzucenia z boiska kapitana reprezentacji Polski. Jak się okazało, komisja ligi może przyjrzeć się całej sytuacji i zwiększyć zawieszenie Lewandowskiego do trzech spotkań.
- Jeśli chodzi o ten gest, to nawet zabawne, bo w zeszłym tygodniu rozmawiałem z Xavim o sytuacji, w której zostaję ukarany żółtą kartką i muszę potem uważać. Przeczuwałem, że to może się wydarzyć. Po tym, co się stało, wykonałem ten gest w kierunku trenera, nie sędziego. To było jak powiedzenie, że to, o czym rozmawialiśmy, właśnie się stało, wydarzyło się tego wieczora. To nie było zaadresowane do arbitra - powiedział po meczu Robert Lewandowski.
Jeśli komisja ligi nie przyjmie tłumaczeń "Lewego", Polak nie zagra w meczach z Espanyolem, Atletico Madryt oraz Realem Betis. To może być ogromy cios dla FC Barcelony, gdyż 34-latek jest najlepszym zawodnikiem klubu z Katalonii w tym sezonie.
LIGA HISZPAŃSKA w GOL24
