W sądzie prokurator zażądał dożywocia. Obrońca prosił o karę surową, ale niższą niż dożywocie. Nie sprecyzował, jakiego wyroku oczekuje.
Wyrok dożywocia sad ogłosił w środę wczesnym popołudniem.
W uzasadnieniu sąd przypomniał, że oskarżony udusił dzieci zatykając im dłonią nos i usta, w sytuacji, kiedy córeczka się do niego przytuliła. Motywacja - podkreślał sąd - zasługuje na szczególne potępienie. Zabił swoje dzieci z zemsty za to, że żona przestała go kochać i chciała odejść razem z dziećmi.
Było to, podkreślił sąd, zaplanowane zabójstwo, a nie czyn pod wpływem emocji.
- W tej sytuacji wyrok mógł być tylko jeden - mówił sędzia Jarosław Papis.
Do tragedii doszło 21 grudnia 2010 roku w bloku przy ul. Szpitalnej. Gdy policjanci zjawili się pod mieszkaniem, Janusz T. nie chciał ich wpuścić do środka. Uczynił to dopiero wtedy, gdy za oknem ujrzał strażaków z wysięgnikiem. W pokoju leżało dwoje dzieci. Nie żyły. Ich matki, 32-letniej policjantki, nie było w domu. Podczas przesłuchania Janusz T. przyznał się do winy. Tłumaczył, że udusił dzieci z zemsty, bowiem był przekonany, że żona wkrótce go porzuci. Dodał, że potem chciał popełnić samobójstwo, jednak tego nie uczynił.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Policjant dzieciobójca przed sądem [ZDJĘCIA i FILM]
Zabójstwo dwójki dzieci w Łodzi (FILM)
Łódź: dzieciobójca chciał się zabić?
Łódź: policjant dzieciobójca jest poczytalny
Łódź: Pogrzeb rodzeństwa uduszonego przez ojca