Najemcy komunalni kamienicy przy ul. Legionów 26, od czasu, gdy budynek przejęła prywatna właścicielka z Krakowa są zmuszani do wyprowadzki.
Kamienica do połowy zeszłego roku była częściowo prywatna, a częściowo własnością miejską. Urząd Miasta zarządzał nieruchomością, a najemcy mieli umowy "komunalne". Łódź przekazała swoje udziały, razem z lokatorami, prywatnej współwłaścicielce z Krakowa, która szybko zaczęła wprowadzać własne porządki.
- Na wniosek dwójki prywatnych współwłaścicieli sąd w październiku 2021 r. prawomocnym wyrokiem zniósł współwłasność i przekazał wszystkie udziały w kamienicy wyłącznie jednej, prywatnej współwłaścicielce. A więc nie było w tym żadnego działania, ani żadnej inspiracji miasta. Decyzje zapadły przed sądem. I nie na wniosek miasta - napisał w nadesłanym do redakcji oświadczeniu Marcin Masłowski, rzecznik prezydent Łodzi.
Pani Wiktoria mieszkająca na ostatnim piętrze oficyny od 2013 r., już jesienią dostała wypowiedzenie najmu. Podstawą, według właścicielki, było zadłużenie z 2020 roku.
Chodziło o 3 tys. złotych, które już dawno spłaciłam. Jednak właścicielka kazała mi wyprowadzić się z mieszkania, a do tego czasu płacić czynsz 30 zł za metr kwadratowy – opowiada lokatorka.
Nagrała też prowadzoną na schodach rozmowę przedstawicieli właścicielki mówiących, że w budynku wyłączą wodę i prąd. Może to stać się już wkrótce, bo mieszkania wokół lokalu pani Wiktorii są puste, a w jednym okna otwarte na szeroko i rury z wodą mogą popękać. Kobieta podpatrzyła też przez dziurkę od klucza, że na strychu, nad jej mieszkaniem, gdzie działali pracownicy właścicielki, zrobiono dziurę w dachu. Obawia się zalania mieszkania. W minioną sobotę zgłosiła policji, że jest nękana i przymuszana do wyprowadzki.
Skargę policji złożył również pan Krzysztof mieszkający w kamienicy od 1961 roku, któremu pracownicy właścicielki wyłamali podwójne, solidne drzwi do mieszkania.
Skradziono mi znajdujące się w mieszkaniu elektronarzędzia warte ponad 8 tys. złotych. Właścicielka powiedziała, że jak założę znowu drzwi, to je ponownie wyłamie, a potem założyła swoje. Nie mam wstępu do mieszkania, chociaż jestem w nim zameldowany – opowiada.
Drzwi zostały wyłamane, a rzeczy z lokalu wyrzucone, także u kobiety, która chwilowo wyjechała do pracy w Wielkiej Brytanii. Kolejny lokator, pan Jerzy, również dostał podwyżkę czynszu do 30 zł za metr kwadratowy i usłyszał, że ma się wyprowadzić. Tylko dwóch lokatorów dogadało się z właścicielką i ma dostać inne mieszkania.
Właścicielka kamienicy odmówiła jakiegokolwiek skomentowania skarg lokatorów. Mieszkańcy zaś są oburzeni, że miasto nie interesuje się ich dalszym losem.
