Policja potwierdza wypadek. - Wczoraj około godz. 17.00 na wiadukcie kolejowym relacji Górzyca - Żabice 14-latek zawiesił się na barierce, barierka pękła i chłopiec spadł na asfalt z wysokości około 6 metrów - mówi asp. Magdalena Jankowska.
Chłopiec odniósł obrażenia miednicy, nóg i prawej ręki.
Godz. 14.50
Mama chłopca poinformowała nas, że w syn nadal przebywa w szpitalu. Ma złamaną rękę i nogę. Oprócz złamań stan ogólny jest dobry.
Rozmawialiśmy również z Karolem Jakubowskim, rzecznikiem prasowym Polskich Linii Kolejowych, które są odpowiedzialne za obiekty na miejscu wypadku.
- Przede wszystkim nie był to wiadukt dla pieszych. To był wiadukt na którym znajdują się dwa czynne tory kolejowe, po których jeżdżą pociągi. Tutaj mogą przebywać tylko i wyłącznie pracownicy kolei i służb ochrony kolei - mówi K. Jakubowski. - Do godz. 20.20 nie mieliśmy wczoraj żadnej informacji o wypadku. Dopiero o tej porze dowiedzieliśmy się, ze chłopiec spadł i został przetransportowany helikopterem do szpitala. Okoliczności wyjaśni policja, ale bez wątpienia żadna osoba nie powinna się tu znaleźć, o czym wciąż informujemy i apelujemy do wszystkich osób, by nie przechodzić w takich miejscach - dodaje.
Rzecznik zapewnia, że uszkodzone barierki zostaną naprawione.
Godz.13.20
Próbujemy ustalić, kto odpowiada za zabezpieczające barierki przy torach nad wiaduktem, gdzie znajdowali się chłopcy. - Przede wszystkim należy powiedzieć, że na pewno w tym miejscu nie powinni się znaleźć. Przebywanie na tego typu obiektach jest niedozwolone - mówi rzecznik prasowy Polskich Kolei Państwowych Michał Stilger. - To jest wiadukt, przez który przejeżdżają pociągi, poza pracownikami odpowiedzialnymi za jakąś konserwację nikt nie powinien się znajdować. Tu nie ma żadnego formalnego przejścia dla pieszych - dodaje.
Rzecznik informuje nas, ze sprawę przekazał do Polskich Linii Kolejowych, które są właścicielem barierek. Na razie odpowiedzi od linii nie dostaliśmy. - Chcemy sprawdzić wszystkie szczegóły. Chcemy udzielić rzetelnej odpowiedzi, a nie tylko jako takiej - mówi M. Stilger.
Wiadomo, że pogotowie wezwali koledzy, którzy zostali na miejscu. Policja już ich przesłuchała i ustala dalsze okoliczności zdarzenia.
Rzepin: 12-letnie dziecko utonęło w jeziorze Długim. Strażac...
Zobacz wideo: Tragiczny wypadek nad jeziorem w Rzepinie
