- Bo ja jestem wyjątkowy i niezniszczalny egzemplarz, a w dodatku czuję się na co najmniej 50 lat mniej niż mam - mówi senior prezentując z dumą swoje medale i puchary. - I pożartuję, i poflirtuję i na nerwach jeszcze potrafię zagrać, zwłaszcza jak mi rodzina każe ze sportem skończyć! Mówię wtedy: nie! Bo jak mam kończyć, jak ja dopiero rok temu moją karierę zacząłem. W życiu! - dodaje z uśmiechem.
Pan Stanisław urodził się 14 kwietnia 1910 roku w powiecie końskie i, co podkreśla, ma oryginalne dokumenty z Urzędu Stanu Cywilnego. - Złośliwi mówili, że sobie lat dodałem, że sfałszowałem papiery. Ale po co? Jak bym mógł to bym sobie odjął z trzydzieści lat, a nie dodawał! Wtedy bym miał tyle, na ile wyglądam - mówi prężąc się przed lustrem.
- No jak dziecko… I trzeba pilnować go jak dziecko. Jak kiedyś miał brać lekarstwa, to tabletki znaleźliśmy schowane za łóżkiem. Czasem zachowuje się jakby naprawdę miał 50 lat! - denerwuje się jego córka, 80-letnia Regina Baszak, z którą pan Stanisław od ponad 20 lat mieszka w Świdnicy.
Senior pochodzi z długowiecznej rodziny. Mama dożyła 99 lat. Jest w znakomitej formie, mimo że nie miał łatwego życia. Przeżył dwie wojny, a potem przez lata ciężko pracował na kolei i na gospodarstwie rolnym. - Tato odpoczywa odkąd zamieszał ze mną i nic nie musi - dodaje Regina Baszak. Pytana o charakter pana Stanisława mówi wprost: - Ojciec potrafi być nieznośny, a odkąd stał się gwiazdą, to nic mu powiedzieć nie można - mówi kobieta.
Wspomina, że tato zawsze miał niezwykłą pogodę ducha i poczucie humoru. Uwielbia na przykład żartować sobie z tego, jak bardzo muszą nie lubić go w ZUS-ie za to, że wciąż muszą mu płacić emeryturę. - To człowiek, który się nigdy niczym się nie stresuje. No może jedynie grą w lotka, bo gra nałogowo. Z sukcesami zresztą, choć te są odległe. 30 lat temu trafił „5” - opowiada jego wnuk.
Pytany o sposób na dobre zdrowie i długowieczność pan Stanisław odpowiada, że do tego trzeba z pewnością dobrych genów, ale też chęci do życia. - Konieczny jest też ruch i to na świeżym powietrzu. Siedzenie w domu nikomu nie pomaga - mówi.
Sam przez kilkadziesiąt lat dojeżdżał 12 kilometrów do pracy na rowerze. I to niezależnie od pory roku i aury na dworze. A kiedy rodzina zabroniła mu jazdy, zaczął chodzić.
To właśnie podczas takiego spaceru zauważył go w 2014 roku Zygmunt Worsa, szef Dolnośląskiego Związku Lekkiej Atletyki. Kiedy poznał dziarskiego seniora, przekonał się, ile w nim pogody ducha, postanowił pokazać innym, że w formie można być w każdym wieku.
- A pana Stanisława do próby bicia rekordu nie trzeba było długo namawiać. On lubi rywalizację - mówi Worsa.
Mistrz i rekordzista
Lista sukcesów pana Stanisława jest bardzo długa. Rok temu podczas 10. halowych lekkoatletycznych Mistrzostw Europy Weteranów w Toruniu przebiegł 60 m w 20 sekund i zdobył złoty medal! Najcenniejszy krążek wywalczył też w dwóch innych konkurencjach: pchnięciu kulą i rzucie dyskiem. W pierwszej uzyskał rezultat 3.65 metra, w drugiej 7.14 metra. W 2014 roku został Mistrzem Świata. „Setkę” przebiegł w czasie 34 sekund. Próbował pobić rekord świata, który należy w tej kategorii wiekowej do 103-letniego Japończyka (przebiegł on 100 metrów w 28 sekund). Wyczyn się nie udał, ale pan Stanisław i tak wpisał się do historii.
Sam senior pytany, czego mu życzyć odpowiada: - Co najmniej 115 lat! Co najmniej, bo ja nigdzie się jeszcze nie wybieram, o nie… Życie jest piękne. Trzeba tylko wyjść z domu!